Wielki rajd po Europie znowu wyruszył z Katowic. Wszystko po to, żeby pomóc podopiecznym domów dziecka. W tym roku udało się zebrać ponad 1,5 mln zł.
Do Grecji, przez Albanię albo Rumunię czy Serbię. Dzisiaj ponad 800 ekip wyruszyło na Półwysep Chalcydycki. Najwięcej było polonezów. Jednak nie brakowało również dużo rzadszych marek samochodów. Wszystkie lata świetności mają już dawno za sobą. Z Bydgoszczy do Katowic przyjechała m. in. czerwona Wołga. Załoga już drugi raz startuje w Złombolu i jest pewna, że samochód pokona 2 tys. km. – Nastawienie mamy bojowe, a może nie zadziałać wszystko. Dzisiaj jak zaczął deszcz padać, to nam leciała woda do środka. Wczoraj 450 km udało się zrobić z Bydgoszczy. Także mam nadzieję, że te kolejne dwa tysiące też się uda – mówi Tomek, uczestnik Złombola.
Niektóre samochody odmawiają posłuszeństwa jeszcze przed startem. Jednak uczestników nie brakuje. Chętnych z roku na rok jest coraz więcej. – W zeszłym roku mieliśmy już naprawdę rekordową edycję, 530 aut. Teraz mamy 60% więcej aut, czyli 836 zgłoszeń. Szok. Jest rekord załóg, jest rekord finansowy – mówi Marcin Tetzlaff, jeden z twórców Złombola. W tym roku udało się zebrać prawie 1,5 mln zł. Na przejazd do Grecji wszystkie załogi mają 5 dni. Każdy wybiera swoją trasę. Ta najbardziej ekstremalna będzie prowadziła przez Drogę Transfogaraską w Rumunii. Jednak oprócz zabawy ważna jest pomoc. Wszyscy uczestnicy muszą zebrać co najmniej po 1 500 zł, wpisowe kosztuje 200 zł, a 50 zł – naklejki na samochód. Pieniądze są przekazywane na rzecz dzieci z domów dziecka. M.in. na prezenty, wycieczki w góry czy nad morze. Od dwóch lat działa też Złombolowe stypendium, które przygotowuje starsze dzieci do zawodu. Za te pieniądze potrzebujący mogą zrobić m.in. kursy prawa jazdy.