Parkingi przy centrach przesiadkowych w Katowicach mają być bezpłatne tylko dla posiadaczy biletów miesięcznych komunikacji publicznej. Takie rozwiązanie sprawi, że już na starcie wielu kierowców zostanie wykluczonych z możliwości dojazdu do centrum autobusem i tramwajem. Oczywiście nikt im nie zabroni dojechać do węzła przesiadkowego, zostawić samochód i jechać dalej komunikacją zbiorową, ale jaki będą mieli interes w tym, żeby najpierw zapłacić za parking, a potem jeszcze za bilet? Żadnego. Dlatego sprawę trzeba jeszcze raz przemyśleć. Warto, bo gra idzie o naprawdę sporą stawkę.
Katowice mają ambitne plany budowy centrów przesiadkowych. Tak naprawdę istotne dla ruchu w centrum Katowic mogą być dwa z nich: na pętli brynowskiej i i przy obecnej pętli tramwajowej na Zawodziu. Zwłaszcza to w Brynowie, po wybudowaniu tramwaju do Kostuchny, może przejąć dużą część osób, dojeżdżających obecnie do pracy czy na uczelnię z południa miasta samochodami. Rozumiem argument, że trzeba nakłonić do przesiadki przede wszystkich tych, którzy regularnie wjeżdżają do centrum lub w jego najbliższe okolice. Rzeczywiście, takie osoby mogą sobie przeliczyć koszt paliwa i parkingu w centrum i wyjdzie im, że wygodniej i taniej będzie zostawić samochód na parkingu i wsiąść w tramwaj. Oczywiście, nie mam na myśli komunikacji organizowanej przez KZK GOP, tylko jakiś nowy twór, który powstanie wraz z utworzeniem metropolii. W obecnym stanie transportu publicznego mało co jest w stanie przekonać kogokolwiek do przesiadki z auta w autobus. Załóżmy jednak, że w krótkim czasie komunikacja w aglomeracji zacznie działać dobrze, a nawet bardzo dobrze. Tym bardziej nie można w takiej sytuacji ograniczać dostępności centrów przesiadkowych tylko dla tych, którzy kupią bilet miesięczny.
Nie bardzo rozumiem, jakie argumenty stoją za tym, żeby za pozostawienie samochodu na parkingu przy węźle przesiadkowym, a potem dodatkowo za bilet tramwajowy czy autobusowy musieli płacić ci, którzy przyjeżdżają do centrum raz w tygodniu czy nawet raz w miesiącu. Przecież każdy samochód mniej, to zwiększenie atrakcyjności śródmieścia dla obecnych i potencjalnych jego mieszkańców. To banały, ale mniej samochodów to mniejszy ruch, hałas, mniejsze zanieczyszczenie powietrza i większe bezpieczeństwo pieszych i rowerzystów. Biorąc to wszystko pod uwagę, w Katowicach możliwość bezpłatnego pozostawienia samochodu w centrum “Parkuj i jedź” powinny mieć osoby, które kupią jakikolwiek bilet komunikacji publicznej. Co więcej, biorąc pod uwagę, że w Ligocie węzeł przesiadkowy ma być oparty także na kolei, aż prosi się, żeby pasażerowie (kierowcy) mogli zaparkować bezpłatnie w przypadku posiadania biletu KŚ. Wiem, że honorowanie biletów KZK GOP i Kolei Śląskich jest u nas z niewiadomych powodów nieosiągalne (trudne do rozliczenia ulgi ustawowe na przejazdy pociągami nie mogą wiecznie być głównym wytłumaczeniem), ale honorowanie biletów za parking i pociąg da się chyba zorganizować.
PRZECZYTAJ TEŻ: Umowa na budowę pierwszego centrum przesiadkowego podpisana
Sprawdziłem jak centra “Parkuj i jedź” funkcjonują w innych miastach. Na dobrą sprawę, na szeroką skalę system działa tylko w Warszawie. Tam bezpłatnie parkują osoby, które w chwili wyjazdu z parkingu przedstawią ważny: bilet dobowy, 3-dniowy, weekendowy, weekendowy grupowy, 30-dniowy, 90-dniowy, bilet dla dzieci z rodzin z trójką dzieci, bilet seniora lub dokument uprawniający do bezpłatnych przejazdów środkami lokalnego transportu zbiorowego organizowanego przez Warszawę. Jak widać wachlarz możliwości jest znacznie większy niż planują Katowice. Żeby zniechęcić kierowców, którzy chcą tylko skorzystać z parkingu, a wcale nie zamierzają przesiąść się do komunikacji publicznej, cena za jednorazowe zajęcie miejsca parkingowego wynosi w Warszawie… 100 zł.
Weźmy kolejne miasto – Kraków. Tu na razie działają dwa parkingi “Parkuj i jedź”. Z jednego (Parking Czerwone Maki) za darmo mogą korzystać posiadacze Krakowskiej Karty Miejskiej z zapisanym ważnym biletem. Pozostali płacą 10 zł (parking czynny jest w godz. 4:30 – 2:30). Z drugiego (Parking Giełda Balicka) bezpłatnie mogą korzystać osoby, które przy wyjeździe z parkingu okażą aktywną kartę KKM z zapisanym ważnym biletem albo jedno lub wieloprzejazdowy (papierowy lub zakupiony przez telefon komórkowy) bilet komunikacji miejskiej w Krakowie.
Z kolei we Wrocławiu parkingi w systemie “Parkuj i jedź” są bezpłatne dla wszystkich (a przynajmniej do niedawna były).
Już ta krótka lista miast pokazuje, że planowane przez Katowice rozwiązanie byłoby ewenementem w skali kraju. Ewenementem negatywnym.
Jestem przekonany, że władze miasta jeszcze raz przemyślą swoją decyzję. Na razie, asekuracyjnie, nie mówią nie. – Nie wykluczamy możliwości wprowadzania korekt i dopuszczenia do korzystania z bezpłatnych parkingów również przez posiadaczy innych rodzajów biletów transportu publicznego niż miesięczne, zweryfikuje to praktyka. Niemniej jednak, priorytetem są dla nas codzienne dojazdy do centrum – informuje Joanna Górska z biura prasowego UM Katowice.
Podpowiadam. Praktyka będzie taka, że jeśli raz jakiś kierowca, który akurat nie ma miesięcznego, zajedzie do centrum przesiadkowego i zobaczy, że ma zapłacić i za parking, i za bilet na tramwaj, to będzie to jego pierwsza i ostatnia wizyta w tym miejscu. Chyba nikomu nie zależy, żeby tak właśnie było. Jest jeszcze dużo czasu, żeby wprowadzić rozwiązania, które zachęcą, a nie zniechęcą dużą grupę kierowców do skorzystania z autobusu i tramwaju.
Nie wiem na ile znam się na ludziach, ale mam dość poważne wrażenie, że te parkingi będą świeciły pustkami. Wtedy zmienią na parking bezwzględnie darmowy, i obłożenie samochodów wzrośnie na jakieś max 25%, a wydane 300mln zł okaże się być całkowicie zmarnowane. Czemu tak się stanie? Bo korzystanie z centrów przesiadkowych to połączenie wad dojazdu zarówno samochodem, jak i komunikacją miejską.