Awantura w jednym z mieszkań w Giszowcu. Mężczyzna wybił okno, wszedł do środka i groził byłej partnerce. Teraz nie może się do niej zbliżać.
Policja otrzymała zgłoszenie o awanturze w jednym z mieszkań w dzielnicy Giszowiec. Ze środka dochodziły odgłosy kłótni pomiędzy kobietą i mężczyzną. Na miejsce natychmiast zostali skierowani katowiccy wywiadowcy oraz policjanci z oddziału prewencji. Okazało się, że mężczyzna wybił okno i wtargnął do mieszkania byłej partnerki. Podczas kłótni groził jej. Do gróźb miało dochodzić już wcześniej. Mężczyzna podczas awantury uszkodził drzwi wejściowe, kuchenkę indukcyjną i komodę. Straty oszacowano na kwotę 5,5 tys. złotych. Mężczyzna był już wcześniej karany.Decyzją Prokuratury Rejonowej Katowice Zachód podejrzany, któremu przedstawiono zarzuty naruszenia miru domowego i kierowania gróźb karalnych, na czas trwającego postępowania został objęty policyjnym dozorem. Dwa razy w tygodniu musi zgłaszać się w komisariacie właściwym dla jego miejsca zamieszkania. Ponadto nałożono na niego zakaz zbliżania się do byłej partnerki na odległość mniejszą niż 200 metrów oraz zakaz kontaktowania się z nią osobiście oraz telefonicznie.
Pewnie to u tej z Adama co struga wielką damę a obraca ją znaczna część kawalerowstwa z naszego osiedla.
Po czym rozpoznać redaktora z Sosnowca?
Po awanturze “w Giszowcu”.
Błyskotliwe. A gdzie była awantura?
Na Giszowcu.
Pół życia tam mieszkałem i nigdy, nikt nie mówił w Giszowcu.
No proszę, a jednak w Giszowcu.
Czyli jednak z Sosnowca. Na Giszowcu albo w Giszynwaldzie. Jedno z dwóch. Mysłowicka pozdrawia.
Oczywiście każdy sobie może mówić i pisać jak chce, ale poprawnie jest w Giszowcu.
Czy mając na myśli dzielnicę prawobrzeżną Warszawy powiemy i napiszemy “w Pradze”? Bo tak jest poprawnie?
Na prawym brzegu czego leży Giszowiec?
“Atak kiboli na Burowcu” – widzę pewną niekonsekwencję.
Warszawska Wola nie leży nad Wisła, Służewiec też. Ale w obu przypadka mówi się “na”.
Boliny, jeśli dla Pana Redaktora i dla poprawności językowej ma to jakieś znaczenie.
Nie ma.
Pisząc o Katowicach w głównej mierze dla ich mieszkańców powinno się uwzględniać ich zwyczaj językowy. Mówimy “na Koszutce”, “na Giszowcu”, “na Brynowie”, ale “w Szopienicach”, “w Józefowcu”, “w Murckach”, “w Podlesiu”, “w Ligocie”, “w Janowie”. Być może ma tu znaczenie długa tradycja niezależności administracyjnej danej dzielnicy od Katowic.
Każdy może mówić i pisać jak mu się podoba i jak mu wygodnie. My piszemy tak jak ma być.
Nie piszecie jak ma być, tylko jak wam się podoba. A, że źle, to inna sprawa.
Piszemy tak jak mam być.