Przez kilka tygodni na ścieżce rowerowej przy ul. Kochanowskiego stal kontener na gruz. Korzystający z drogi rowerzyści kilka razy zgłaszali sprawę MPGK, ale bez rezultatu. Jak doszło do tego, że kontener stanął akurat w tym miejscu? Odpowiedź na to pytanie jest ciekawa. Okazuje się bowiem, że ścieżka rowerowa biegnie po prywatnej działce.
W kamienicy przy Kochanowskiego 6 prowadzony jest remont. Stąd konieczność ustawienia kontenera. Właściciel lokalu wywóz odpadów zlecił MPGK. To właśnie miejska spółka postawiła stalowy pojemnik. Tyle, że zupełnie zastawiając drogę dla rowerów. Przez kilka tygodni rowerzyści musieli omijać go albo wjeżdżając na jezdnię, albo na chodnik.
Jak tłumaczy Robert Potucha, wiceprezes MPGK, to zamawiający wskazuje miejsce, w którym firma stawia kontener. – Powinno to być uzgodnione z właścicielem terenu lub Miejskim Zarządem Ulic i Mostów. W tym konkretnym przypadku z dokumentów wynika, że właścicielem działki przez którą przebiega ścieżka rowerowa jest zamawiający.
Wiceprezes MPGK dodaje, że przy każdym zleceniu wywozu gruzu czy odpadów zleceniodawca dokładnie zna swoje obowiązki. Wśród nich są m.in. wyznaczenie miejsca postoju kontenera (uzgodnione z właścicielem lub Miejskim Zarządem Ulic) umożliwiającego bezpieczny dojazd pojazdu oraz bezkolizyjne wykonanie czynności jego załadunku i rozładunku nie kolidującego z bezpieczeństwem ruchu drogowego oraz opłacenie miejsca parkingowego w przypadku konieczności ustawienia kontenera na parkingu płatnym.
Czy to oznacza, że MPGK zawsze stawia kontener tak gdzie chce zleceniodawca? – Naturalnie zdrowy rozsądek kierowcy podstawiającego kontener też odgrywa istotną rolę – tłumaczy Robert Potucha.
Zleceniodawcą była w tym przypadku zarządzająca budynkiem firma EL Spyra. Jak tłumaczy Aleksandra Henkiel, administrator kamienicy, do firmy docierały krytyczne głosy odnośnie postawienia kontenera na ścieżce rowerowej. Ale trzeba było wybrać mniejsze zło. – MPGK nie mogło skorzystać z podwórka, bo brama jest zbyt wąska, żeby do niej wjechać.
Co ciekawe, przez jakiś czas kontener stał po drugiej stronie ulicy, na parkingu. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że robotnicy mieli wtedy do niego za daleko. Poza tym musieli przebiegać przez jezdnię i torowisko, co było dla nich niebezpieczne. – Moją decyzją, po licznych zgłoszeniach do MPGK, kontener został przeniesiony na drugą stronę ulicy. MZUiM kazał nam go stamtąd zabrać z powodu zajęcia terenu – tłumaczy administrator budynku. Prawdopodobnie dlatego, że nie zostało zapłacona opłata za zajęcie pasa drogowego.
Co na to wszystko straż miejska? Nieoficjalnie problemu nie widzi, głównie z powodu prywatnej własności terenu, na którym stał kontener. Z kolei jeden z urzędników UM Katowice mówi nieoficjalnie, że do takiej sytuacji jak na ul. Kochanowskiego nie powinno dojść. – To jest granda. Nieważne kto jest właścicielem gruntu. Ścieżka rowerowa została zablokowana i na czas remontu powinna zostać wprowadzona tymczasowa organizacja ruchu.
We wtorek kontener został zabrany przez MPGK. – Nie powinien tam już wrócić, bo – z tego co wiem – zakończyły się cięższe prace przy remoncie – mówi Aleksandra Henkiel.
Teraz remont trwa dokładnie po drugiej stronie ulicy, ale dwa kontenery stoją na parkingu.