Autobus PKM Katowice potrącił chłopca na pasach w Brynowie. Po wypadku 10-latek trafił do szpitala. Okazuje się, że obrażenia są poważniejsze niż początkowo przypuszczano. Policja ustala, jak doszło do potrącenia.
Do wypadku na ul. Rolnej doszło we wtorek, w godzinach popołudniowych. Około godziny 16.20 autobus linii nr 296 zbliżał się do przystanku Stara Ligota Rolna. Nagle na przejściu dla pieszych znalazło się dziecko. Kierowca PKM Katowice nie wyhamował i potrącił chłopca, który poruszał się na hulajnodze. Dzisiaj policja ma otrzymać od PKM-u nagranie z monitoringu autobusu. Powinno ono pomóc w wyjaśnieniu okoliczności wypadku. – Ten materiał będzie obrazował, jak do tego doszło. Czy chłopak zatrzymał się przed przejściem i rozejrzał, czy wjechał wprost na jezdnię – mówi podkom. Agnieszka Żyłka, oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Katowicach.
Wiele osób w komentarzach zakładało, że 10-latek miał hulajnogę elektryczną. Policja zaprzecza, chłopiec poruszał się na hulajnodze nożnej. Z nieoficjalnych informacji wynika, że kierowca autobusu nie zdążyć zareagować, bo dziecko wjechało na pasy bez zatrzymania. Kierowca miał tłumaczyć, że chłopiec poruszał się w tym samym kierunku, co autobus. Zrównał się z nim i gdy dojechał do przejścia dla pieszych obok skrzyżowania z ul. Leśmiana, nagle skręcił, chcąc przejechać na drugą stronę jezdni. Wtedy doszło do zderzenia. Jak mówi podkom. Żyłka, nie ma znaczenia jakiego typu była to hulajnoga. Zgodnie z przepisami, kierujący takim pojazdem ma obowiązek zatrzymać się i przeprowadzić hulajnogę przez pasy.
Po potrąceniu chłopiec trafił do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka. Początkowo wydawało się, że nie ma większych obrażeń. Był w szoku, miał ogólne urazy ciała i głowy, siniaka na łuku brwiowym i w okolicy bioder. 10-latek nadal przebywa w szpitalu na Ligocie. Rzecznik prasowy GCZD, Wojciech Gumułka, nie może podawać szczegółów dotyczących pacjenta, ale informuje, że stan chłopca jest poważny.