Nie zgadzają się na układy w spółce, niskie zarobki i wysokie ceny biletów. Dzisiaj po raz pierwszy w historii protestowali przed Urzędem Marszałkowskim Województwa Śląskiego pracownicy Kolei Śląskich. „To, co powstaje ze zdrady, nigdy nie będzie dobre” – mówi organizator manifestacji.
Konduktorzy, kierownicy pociągów i inni pracownicy Kolei Śląskich spotkali się dzisiaj przed urzędem marszałkowskim, żeby poskarżyć się na swoją sytuację i stan spółki. – Jedni przychodzą z ulicy, nie mają żadnego stażu pracy, nie mają żadnego wykształcenia i od razu bezpośrednio awansują na najwyższe stanowiska w administracji. Zarabiają 2-3 razy więcej od tych, którzy ciężko pracują na najniższych stanowiskach – mówi Krzysztof Cymek, organizator protestu i kierownik pociągu, który w Kolejach Śląskich pracuje od 11 lat.
Krótsza trasa, ale droższy bilet. Kolejna podwyżka cen biletów w Kolejach Śląskich
Układy partyjne, kolesiostwo i sprzedajni działacze związkowi. Tak jego zdaniem obecnie wygląda sytuacja w spółce należącej do województwa śląskiego. Pracownicy nie zgadzają się na ciągłe rozszerzanie administracji i tworzenie fikcyjnych stanowisk. Zarząd miał trzech członków, a dzisiaj zasiadają w nim 4 osoby. Stąd m.in. napis na transparencie OMIĘCKA NEPOTYZM. Mowa o Alicji Omięckiej, która w poprzednich latach była prezesem Stadionu Narodowego w Warszawie, a następnie zajmowała to samo stanowisko w spółce energetycznej Energa CUW. Jak mówi Cymek, pisał do marszałka Jakuba Chełstowskiego pisma w sprawie audytu w spółce. Jednak odpowiedzi nigdy nie otrzymał. – Panie marszałku, dlaczego pan nie odpowiada na pisma pracowników, prostych ludzi? – pytał dzisiaj przed wejściem do gmachu przy ul. Ligonia. – Jeżeli zarząd województwa śląskiego powstał w wyniku zdrady, to czego się spodziewać? To, co powstaje ze zdrady, nigdy nie będzie dobre i uczciwe. Zarząd spółki Koleje Śląskie jest tego najlepszym przykładem – uważa.
Brak możliwości zawodowego rozwoju to nie jedyny z problemów pracowników spółki. Konduktorzy narzekają na niskie zarobki. – Konduktor sprzedaje około 100 biletów dziennie, przepracowuje od 8 do 12 godzin i wstaje o 2-3 w nocy w soboty, niedziele i święta. Konduktorzy są skandalicznie opłacani. Dostają najniższą krajową. To jest wielkie poświecenie i ciężka praca. 2 tys. zł z groszami dla konduktora to jest skandal – mówi inny kierownik pociągu, który wziął udział w dzisiejszym proteście. Poza tym pracownicy nie zgadzają się na podwyżki cen biletów, które Koleje Śląskie wprowadzą od poniedziałku.
W manifestacji przed urzędem marszałkowskim wzięło udział około 20 osób. Nikt z urzędników nie wyszedł w trakcie zgromadzenia do pracowników kolejowej spółki. Jak zapowiada organizator, daje spółce dwa miesiące na odpowiedź. Jeśli tej nie będzie, to ma podjąć kolejne działania wraz z innymi popierającymi protest pracownikami.
A ty kukura czyj naród reprezentujesz: wschodni czy zachodni? Bo na pewno nie polski.
Lol – weź pigułki przed snem.
Zmienić pracę, a nie stroić fochy. W mojej firmie polecilibyście na bruk za nieróbstwo. Chcecie zarabiać tyle co posłowie ,lekarze? A trzeba się było uczyć, a nie jęczeć teraz.
Jeżeli nie podoba się zarząd bo niby powstał ze zdrady, związkowcy się nie podobają bo są poukładani, pensje się nie podobają bo za niskie, no to trzeba zadać pytanie – komu i czemu ma służyć ten protest ???
Pań jest idiotą czy internetowym pachołem władzy?