W internetowych dyskusjach raz po raz przewija się wątek konieczności budowy podziemnego parkingu w centrum Katowic. Abstrahując od sensowności budowy takiego obiektu akurat w ścisłym centrum, warto przypomnieć, że władze Katowic taką próbę podjęły już ponad 10 lat temu. Jednak żadna prywatna firma nie była zainteresowana współpracą z miastem i pomysł upadł.
Wszystko działo się w czasach, kiedy w Polsce raczkowało tzw. PPP, czyli partnerstwo publiczno-prywatne. Zresztą, do dzisiaj ta forma współpracy samorządów z firmami prywatnymi tak naprawdę się nie rozwinęła. Jak przed laty mówił ówczesny prezydent Katowic Piotr Uszok, miasta boją się wchodzić w takie kooperacje, żeby do trzech literek P nie doszła czwarta, czyli prokuratura. Innymi słowy, prezydenci miast bali się, że oddając np. w długoletnią dzierżawę prywatnej firmie jakiś teren czy obiekt w zamian np. za sfinansowanie jego budowy, z automatu staną się przedmiotem zainteresowania organów ścigania. Na wszelki wypadek, do PPP jakoś szczególnie się więc nie garnęli.
Mimo to, w Katowicach została podjęta jedna próba i dotyczyła ona budowy podziemnych parkingów. Pomysł, żeby urządzić je pod ul. Dworcową i placem Bolesława Chrobrego pojawił się około 2010 roku. To właśnie wtedy odbyły się rozmowy z inwestorami obiektów przy ul. Dworcowej. Ogłoszone zostało też oficjalne zaproszenie do negocjacji dla prywatnych partnerów, którzy mieliby finansować budowę parkingu pod ulicą, a potem, przez określony czas, zarabiać na jego funkcjonowaniu.
Urzędnicy rozmawiali wtedy przede wszystkim z przedstawicielami firm Eurostar oraz hoteli Monopol i Diament. Ta pierwsza była właścicielem większej części starego dworca, którą kupiła od PKP za astronomiczną kwotę 45,5 mln zł. Za spółką stał Marek Koźmiński, były piłkarz reprezentacji Polski, a ostatnio wiceprezes PZPN. Mimo wielu zapowiedzi, Eurostar Real Estate nigdy nie rozpoczął modernizacji dworca. W końcu majątek spółki został zlicytowany. Jednak ponad 10 lat temu jeszcze nic tego nie zapowiadało. Eurostar przekonywał, że chciałby zarezerwować około 150 miejsc w podziemnym parkingu. Po około 25 miejsc miało przypaść hotelom Monopol i Diament. Ogólnodostępnych miejsc miało pozostać około 100. Parking byłby oczywiście płatny, a zarabiałaby na nim prywatna firma, która wcześniej wyłożyłaby pieniądze na jego budowę.
W końcu, latem 2011 roku, Katowice ogłosiły zaproszenie do negocjacji w sprawie budowy dwóch podziemnych parkingów. Drugi miał powstać przy urzędzie marszałkowskim, pod pl. Bolesława Chrobrego.
W lipcu 2011 roku zainteresowanie wyraziły dwie firmy: warszawska spółka Leosepte i konsorcjum koordynowane przez spółkę Mota-Engil Central Europe, należącą do portugalskiej grupy Mota-Engil. W ogłoszeniu minimalna liczba miejsc parkingowych wynosiła odpowiednio 300 i 400, a miastu doradzała firma Grontmij, która miała przeprowadzić cały proces.
Okazało się, że wymogi formalne spełnia tylko portugalska firma Mota-Engil. W 2012 i 2013 roku odbyło się kilka rund negocjacyjnych. W efekcie Portugalczycy mieli złożyć konkretną ofertę i finalnie otrzymać koncesję na zarzadzanie parkingami na maksymalnie 30 lat. Jednak ostatecznie negocjacje zakończyły się fiaskiem.
Kolejna próba wyłonienia prywatnego partnera, który zbuduje podziemne parkingi w Katowicach, została podjęta w 2014 roku. Miasto ogłosiło wtedy postępowanie o udzielenie koncesji na “zaprojektowanie, budowę i eksploatację dwóch parkingów podziemnych w ramach Placu Dworcowego i Placu Bolesława Chrobrego wraz z organizacją i obsługą strefy płatnego parkowania wokół parkingów“. Ta strefa miała obejmować obszar ograniczony ulicami: Dworcową, Mariacką Tylną, Francuską, Jagiellońską, Kochanowskiego, św. Jana. Łącznie było to około 680 miejsc.
Jak czytamy w dokumentach, partner prywatny, w zamian za sfinansowanie budowy parkingów, pobierałby opłaty za ich użytkowanie, a także obsługiwałby strefę płatnego parkowania (naziemną) w ich sąsiedztwie. Podziemne parkingi miały pomieścić minimum 300 i 400 samochodów oraz mieć 2 lub 3 poziomy. Czas na ich realizację został wyznaczony na 28 miesięcy.
Najistotniejsze elementy koncepcji parkingu pod ul. Dworcową zakładały:
– wjazd do parkingu od strony zachodniej, czyli od ulicy św. Jana;
– wyjazd od strony wschodniej, czyli z wylotem na ulicę Mariacką Tylną i bezpośrednie połączenie kondygnacji „-1” starego dworca z kondygnacją „-1” parkingu z możliwie małą różnicą poziomów pomiędzy tymi kondygnacjami;
– bezpośrednie podziemne połączenie parkingu oraz starego dworca na poziomie “-1”;
– zapewnienie dostępu z poziomu podziemnego parkingu dla pojazdów realizujących dostawy oraz obsługę starego dworca – minimalna wysokość netto wynosi 3 metry.
Koszt budowy parkingów został oszacowany na kwotę 105-135 mln zł. Termin składania ofert został wyznaczony na 5 maja 2014 roku. Nikt się nie zgłosił, więc 8 maja postępowanie o udzielenie koncesji zostało odwołane.
I właściwie na tym plany budowy podziemnych parkingów w centrum Katowic się zakończyły. Niedługo później prezydent Piotr Uszok ogłosił, że odchodzi, a jego następca, Marcin Krupa, do koncepcji już nie wrócił.
Podjął za to decyzję o budowie wielokondygnacyjnego parkingu w strefie kultury oraz maszyn parkingowych na ul. Tylnej Mariackiej. Ta ostatnia inwestycja trwa. Z kolei budowa parkingu przy NOSPR być może rozpocznie się w tym roku.
Warto wrócić do pomysłu parkingu podziemnego obok pomnika Żołnierza Polskiego na os Paderewskiego w Katowicach. Propozycja mieszkańców była poparta przez radnych; wtedy nawierzchnia placu była zniszczona, można było powiązać wykonanie parkingu i nowej nawierzchni. Niestety Prezydent Miasta Katowice zdecydował inaczej, parkigu nie wykonano, wydano ogromne pieniądze na remont, pobudowę wykonano jak dla samochodów ciężarowych. Dzisiaj część płytek znowu jest uszkodzonych-MOŻE WARTO WRÓCIĆ DO BUDOWY PARKINGU PODZIEMNEGO i NIE naprawiać uszkodzeń.
Najbardziej realnym pomysłem na budowę parkingu podziemnego była budowa na osiedlu Paderewskiego , obok pomnika Żołnierza Polskiego. Ta koncepcja była zdecydowanie najłatwiejsza ,dlaczego o tym się nie wspomina.
Kwintesencja parkingu w Katowicach? Centrum przesiadkowe Brynów. Średnio 30 samochodów parkuje tam dziennie, a miejsc parkingowych prawie 500. Dla mnie super pomysł i komfort, bo nikt mi drzwi nie przytarł, a w centrum kilka razy się zdarzyło. Więcej takich przestronnych parkingów w Katowicach nam potrzeba!!!
Jak widać po liczbach, nie interesuje nas, interesuje nas parking jak np. na osiedlu Paderewskiego, projekty były dawno więc tym bardziej dzisiaj można je zrealizować!
Żeby na parkingu zarabiać to najpierw musi się on zwrócić, a ludzie chcą parkować, ale płacić za parking już nie.
Przy inwestycji o wartości 100 mln nie chodzi o to, aby ona się zwróciła. To jest inwestycja. Kupując mieszkanie za 500.000 na wynajem oczekujesz, że z wynajmu się zwróci? Nie! To jest inwestycja. Masz nie stracić i zarobić więcej lub porównywalnie, niż na instrumentach finansowych obarczonych ryzykiem straty (akcje, lokaty).
Porażka z parkingiem na Dworcowej powstała w momencie, gdy miasto chciało zachować prawa do gruntu. Trzeba było zrobić analogicznie do zasobów mieszkaniowych – po określonym czasie wykup gruntu z bonifikatą. Wtedy chętni znaleźliby się szybko.
Dlaczego zakłada się, że parking ma zarabiać? Dostępność miejsca parkingowego sprawia, że obiekty przy nich zarabiają, bo klienci tych miejsc mają gdzie się zatrzymać. Zarabia dzięki temu także pośrednio miasto.
Taki parking powinien mieć mniejszą stawkę za parkowanie niż ta przy ulicach – pozwoliło by to schować samochody z ulic, przyciągnąć do niego parkujących a także ułatwiło by integracje innych środków komunikacji z nim.
Czy budowany stadion GKS Katowice się zwróci i zarobi na siebie? Nie, to będzie studnia bez dna.
Prywaciarza nie interesuje jakie korzyści dla miasta da parking, bo on z tego nic miał nie będzie, a to co piszesz to są kompletne brednie. Obiekty przy parkingach zarabiają, szczególnie przy tych wielopoziomowych… Zarabiają firmy gdzie jest przystanek, gdzie ludzie chodzą pieszo, miasto żyje. Ludzie w samochodach mijają te miejsca, nawet ich nie zauważą. Dlatego coraz tańsza albo i darmowa powinna być komunikacja miejska, do tego warto (ale z głową) dopłacać). Wtedy będzie mniej korków, będzie więcej ludzi na ulicach, ludzie będą mieć więcej pieniędzy w portfelach i pewnie jeszcze wiele innych korzyści.
Zobaczysz po coraz większej ilości wolnych lokali co dadzą same przystanki i chodzenie pieszo. Skoro to taki łatwy sposób na biznes to otwieraj interes i daj znać ile ludzi się przewaliło.