To sytuacja, która powtarza się regularnie. W piątek po raz kolejny trzeba było wstrzymać ruch tramwajów, bo kierująca samochodem osobowym zaparkowała za blisko torów. Na miejsce już jechała laweta, ale kobieta pojawiła się tuż przed jej przyjazdem.
Na ul. Kochanowskiego na wysokości pl. Miarki samochód osobowy został zaparkowany w taki sposób, że około godz. 12:30 trzeba było wstrzymać ruch tramwajów. Na miejsce przyjechała policja, która ustaliła, że samochód został wypożyczony. Została wezwana laweta. Oczekiwanie na jej przyjazd mocno się przedłużało. W tym czasie tramwaje z Brynowa dojeżdżały tylko do pl. Miarki, a potem jechały z powrotem. Z kolei z pl. Wolności kursowała komunikacja zastępcza (autobus).
Ostatecznie, sprawczyni całego zamieszania zjawiła się wcześniej niż laweta. Ruch tramwajów został wznowiony o 13:53. Kierującej grozi teraz mandat i roszczenie odszkodowawcze ze strony Tramwajów Śląskich.
Półtorej godziny czekania na lawetę w stolicy dwumilionowej aglomeracji.
1,5 godziny czekania na lawetę, tramwaje stoją, baba dostaje pewnie jakiś śmieszny mandacik… Witamy w Katowicach
Przypomnę tylko że przy okazji ostatniego remontu torowiska na ul. Kochanowskiego przesunięto tor na ŚRODEK ulicy.
Czy kierowniczka rydwanu zwana tylko przez przypadek kierowcą zaparkowała na ŚRODKU ULICY?
Jaką amebą umysłowa trzeba być by przy parkowaniu na miejscu o długości 5m wystawać samochodem ponad 3 m ?
Mandat 100zł? Wesoły taryfikator z roku 2003.