W dniu, w którym rozpoczyna się Europejski Tydzień Zrównoważonego Transportu, Zarząd Transportu Metropolitalnego startuje z nową akcją. Ma ona polegać na współpracy z dużymi pracodawcami, a jej efektem może być zachęcenie pracowników do pozostawienia samochodu w domu i skorzystania z komunikacji publicznej.
Za ZTM bardzo trudne miesiące. Z powodu ograniczeń w kursowaniu komunikacji publicznej, sprzedaż biletów znacznie spadła. Jeszcze teraz utrzymuje się na poziomie o około 40% mniejszym niż przed pandemią. – Nie chcemy, żeby komunikacja zeszła do narożnika, żeby korzystali z niej tylko ci, którzy muszą, ale żeby była fajnym nowoczesnym sposobem podróżowania. Stąd wyjście do pracodawców. Chcielibyśmy, żeby zachęcili do korzystania z komunikacji miejskiej swoich pracowników – mówi Małgorzata Gutowska, dyrektor ZTM.
Ma to wyglądać w ten sposób, że w siedzibach dużych firm zostaną utworzone stoiska ZTM, na których jego pracownicy wyjaśnią wszystkim zainteresowanym w jaki sposób mogą komunikacją dojechać do pracy. – Wiele osób często nawet nie wie, że ma taką możliwość. Nie znają siatki połączeń czy taryfy biletowej. Chcemy do nich dotrzeć i pokazać alternatywę dla samochodów – mówi Andrzej Stangret, dyrektor ds. handlowych ZTM.
Pierwszym pracodawcą, który współpracuje z ZTM, jest katowicka spółka TDJ, która m.in. zbudowała biurowiec KTW przy Spodku i obok niego buduje kolejny. Na parterze funkcjonującego już budynku powstało stoisko informacyjne ZTM. Jak mówi Kamil Krępa, dyrektor ds. komercjalizacji w TDJ Estate, na razie współpraca ma wymiar wyłącznie promocyjny, ale w przyszłości, być może, spółka będzie w jakiś sposób dopłacać swoim pracownikom do biletów ZTM albo dawać im bonusy za korzystanie z komunikacji miejskiej oraz zachęcać do tego swoich najemców.
– Zależy nam na tym, żeby dużym pracodawcom sprzedawać duże ilości biletów. Wówczas możemy oczywiście rozmawiać o rabatach. To czy oni sprzedadzą je potem swoim pracownikom z jakąś ulgą, to już jest wyłącznie ich wola – tłumaczy Andrzej Stangret.
Komunikacja publiczna w drodze do pracy w Katowicach? Chyba tylko w przypadku doliczania czasu podróży do dniówki 🙂
Nikt o zdrowych zmysłach nie będzie tracił 2-3 godzin dziennie na dojazdy, a tak to niestety często wygląda.
Dlatego trzeba zlikwidować możliwość parkowania w centrum i okolicznych dzielnicach dla osób spoza Katowic, albo podnieść dla przyjezdnych stawki za parkowanie na tyle wysoko aby nie opłaciło im się parkować. Inaczej części leniuchów nie uda się przekonać po dobroci. Cwaniaczki chciałby dom pod lasem, dobry dojazd do roboty i miejsce pod samą pracą, oczywiście wszystko na koszt mieszkańców Katowic.
Typowe podejście w stylu: “tego złodzieja było stać na dom, to niech teraz dyma 2 godziny do roboty”. Żałosne.
Najpierw usprawnienie komunikacji, później obostrzenia – nie odwrotnie, ale mentalni niewolnicy jak Wy dwaj tego nie zrozumieją.
Dokładnie tak. A gdy chce rano dojechać do autostrady to stoję razem z nimi w Korkach, bo oni zamiast przesiąść się na autobus blokującałe miasto codziennie.