W czasie epidemii rodzice nie zapłacą stałej opłaty za miejski żłobek. Jednocześnie miasto przekaże właścicielom prywatnych placówek dotację w pełnej wysokości. Urzędnicy apelują jednak, żeby w zamian obniżyli oni opłaty na czas zamknięcia placówek.
Rozmowy w urzędzie miasta w sprawie rozwiązań, jakie mają być zastosowane w przypadku żłobków, trwały od kilku dni. Ostatecznie prezydent Katowic Marcin Krupa zdecydował, że w czasie trwania epidemii, kiedy placówki są zamknięte, rodzice nie będą musieli płacić miesięcznej opłaty stałej. W Katowicach to 150 zł za dziecko (w przypadku rodzeństwa opłata dzieli się na pół, więc wychodzi taka sama kwota). Biorąc pod uwagę, że za wyżywienie rodzice płacą tylko wtedy, kiedy dziecko chodzi do żłobka, w czasie epidemii nie poniosą żadnych kosztów.
Inaczej wygląda sytuacja w placówkach prywatnych. Wiele z nich korzysta z miejskiego dofinansowania. Teoretycznie byłaby możliwość, żeby na czas zamknięcia żłobków, miasto wstrzymało wypłatę dotacji. Tak się jednak nie stanie. Wypłacona zostanie pełna kwota dotacji. Jednocześnie prezydent Katowic zwrócił się z apelem do właścicieli żłobków niepublicznych o obniżenie do niezbędnego minimum opłat stałych pobieranych od rodziców.
Miasto dotuje pobyt dzieci w żłobkach niepublicznych kwotą 600 zł miesięcznie na 1 dziecko. W 31 żłobkach niepublicznych jest łącznie 1267 miejsc, które są dofinansowywane z budżetu miasta. W tej chwili z tej formy korzysta 1144 osób. Na ten cel miasto przeznacza miesięcznie około 686 tys. zł.
Żeby zwolnić rodziców z opłaty stałej za pobyt dziecka w publicznym żłobku, konieczne jest przyjęcie odpowiedniej uchwały przez radę miasta. Nie zostanie ona przyjęta podczas najbliższej nadzwyczajnej sesji zaplanowanej na wtorek. Już pobrane opłaty zostaną rozliczone w kolejnych miesiącach.