Jeśli nie segregujesz śmieci, możesz dostać karę i płacić za ich odbiór dwa razy więcej. Prawo daje możliwość kontrolowania odbieranych odpadów i karania tych, którzy wyrzucają je byle gdzie i byle jak. Tyle teoria, bo w praktyce kary są nakładane sporadycznie.
Zasada jest prosta. Wszyscy muszą segregować śmieci. W Katowicach za ich odbiór każdy płaci 21,30 zł miesięcznie. Chyba że nie segreguje. Wówczas urząd może naliczyć mu stawkę w wysokości 42,60 zł. O tym, czy i gdzie jest problem z segregacją najlepiej wiedzą pracownicy MPGK. To właśnie oni najczęściej zgłaszają nieprawidłowości urzędowi miasta. Sytuację na miejscu kontrolują później pracownicy wydziału kształtowania środowiska. Tu zaczynają się problemy. Po pierwsze, żeby skontrolować wszystkie “podejrzane” przypadki, potrzebna byłaby armia ludzi. Po drugie, pojemniki na odpady często są ogólnodostępne, więc każdy ma do nich dostęp. Niestety, część mieszkańców woli podrzucić sąsiadom swoje śmieci, niż przejść kilka kroków dalej do “swoich” pojemników. Oczywiście odpowiedzialność za to, co znajduje się w danym koszu ponosi podmiot, który go oficjalnie zamówił (wspólnota mieszkaniowa, spółdzielnia, KZGM), ale trudno nie brać pod uwagę takich uwarunkowań, o których piszemy wyżej. Po trzecie, naliczenie wyższej opłaty odbywa się w drodze decyzji administracyjnej. To nie mandat, który wystawia się w kilkanaście minut, i który trzeba opłacić w krótkim czasie. Od decyzji administracyjnej można się odwołać, co też się w Katowicach dzieje. Po czwarte, w pierwszej kolejności po stwierdzeniu nieprawidłowości wysyła się pismo do zarządców z prośbą o zdyscyplinowanie mieszkańców. To tzw. działania miękkie, które według urzędu miasta odnoszą skutek, a według pracowników MPGK niekoniecznie.
Kary nakładane są sporadycznie. W latach 2018 i 2019 prawomocne decyzje administracyjne o naliczeniu wyższej opłaty za odbiór śmieci, bo te nie były segregowane, zostały wydane tylko w stosunku do 4 nieruchomości, a właściwie ich właścicieli. Wszyscy ukarani odwołali się od tych decyzji. W trzech przypadkach zdanie urzędu miasta podtrzymało Samorządowe Kolegium Odwoławcze, a w jednym Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach.
Obecnie wszystkie nieruchomości, wobec których były prowadzone postępowania, prowadzą już selektywną zbiórkę odpadów. Czyli kara poskutkowała.
Niewłaściwa segregacja śmieci albo jej całkowity brak to poważny problem. Ale równie ważna jest ściągalność opłat za odbiór odpadów. W Katowicach płaci się od osoby. Z danych UM wynika, że na koniec 2019 roku systemem gospodarowania odpadów objętych było 269 907 osób. Biorąc pod uwagę liczbę zameldowanych osób (276 499) wyraźnie widać, że ponad 6 500 osób w ogóle za odbiór śmieci nie płaci. Miesięcznie daje to kwotę co najmniej 140 409 zł, których w systemie brakuje. Rocznie to już 1 684 915 zł. A to tylko wyliczenie na podstawie oficjalnych danych. Ilu naprawdę mieszkańców mają Katowice i ilu z nich nie płaci za śmieci, tego nie wie nikt.
Jak informuje urząd, w 2019 ściągalność opłat za odpady wyniosła 98,54%.