Wszystkich, którzy ucieszyli się, że zawyżony kosztorys miejskiego stadionu spowoduje rezygnację z budowy, musimy rozczarować. Nie zanosi się na to, żeby władze Katowic zrezygnowały z tego pomysłu. Mimo że miasta nie stać na kosztowny nowy stadion i mimo, że bardzo duża część mieszkańców nie życzy sobie wydawania kilkuset milionów na taki obiekt. Co teraz? Możliwości jest kilka, a wiele powinno się wyjaśnić w ciągu najbliższych tygodni.
Przypomnijmy, pod koniec listopada RS Architekci, projektant stadionu, który ma powstać przy ul. Dobrego Urobku, przedłożył w wydziale inwestycji UM Katowice kosztorys opiewający na 561 mln zł. Urząd miasta poinformował w poniedziałek media, że w związku z tym nie przyjmuje od architektów projektu wykonawczego i załączonego do niego kosztorysu, bo stadion miał kosztować 185 mln zł. O stanowisku miasta pisaliśmy TUTAJ. Projektanci zareagowali zdziwieniem i oburzeniem. Przyznali, że pomylili się w obliczeniach (określają to jako błąd excelowski), ale wiarygodny i rzetelny kosztorys opiewa na 398 mln zł brutto. Przy okazji wytknęli urzędnikom, że planowana budowa jest bardzo źle przygotowana, a w ciągu trwającego procesu projektowego inwestor co jakiś czas dorzucał nowe rozwiązania, które finalnie znacząco podniosły koszty. Wywiad z projektantami możecie przeczytać TUTAJ.
Obydwie strony, na razie, mocno się okopały i twardo obstają przy swoim. Miasto twierdzi, że stadion miał zostać zaprojektowany tak, żeby kosztował niespełna 200 mln zł. Z kolei projektanci przekonują, że sam stadion z halą tyle może kosztować (netto), ale całe zaplecze, boiska treningowe, parkingi, drogi rowerowe to koszt dodatkowo około 150 mln zł brutto.
Za chwilę emocje nieco opadną i trzeba będzie znaleźć jakieś rozwiązanie. Zwłaszcza, że miasto dało architektom 21 dni na przedstawienie poprawionego kosztorysu.
Możliwych rozwiązań jest kilka.
1. Miasto rezygnuje z budowy stadionu i całego kompleksu. Teraz jest najlepsza okazja, żeby to zrobić. GKS gra w trzeciej lidze, siatkarze i hokeiści utrzymywani są niemal w całości z budżetu miasta. Nie dość, że finansujemy drużyny, to jeszcze trzeba by wydać 400 mln na stadion. Nie stać nas, bo przecież są inne pilne wydatki. Po zmianach podatkowych tylko w 2020 roku dostaniemy około 80 mln zł mniej. Poczekamy, zobaczymy, projekt poleży i jak złapiemy oddech finansowy, ruszymy z budową. Prawdopodobieństwo realizacji takiego scenariusza 10%
2. Projektanci przygotowują nowy kosztorys. Obcinają gdzie się da, proponują tańsze materiały, tu coś zwężą, tak coś skrócą i zaoszczędzą, powiedzmy, 10-20 mln zł. Na więcej nie ma szans, skoro już teraz mówią, że kosztorys na 398 mln zł jest rzetelny. Załóżmy jednak, że schodzą z ceny o te 20 mln zł. Zostaje więc około 380 mln zł brutto. Z tej kwoty będzie można odzyskać VAT, czyli zostaje około 300 mln zł. Nadal zdecydowanie za dużo, ale może władze Katowic spróbują przekonać mieszkańców, że warto tyle wydać. Prawdopodobieństwo realizacji takiego scenariusza 10%.
3. Etapowanie budowy. To jeden z najbardziej prawdopodobnych scenariuszy. Skoro nikt nie zaakceptuje wydania w krótkim czasie na stadion, halę i otoczenie 400 mln zł, to rozłóżmy te wydatki na kilka lat. Nie będzie się to tak rzucać w oczy, poza tym nie zrujnuje budżetu miasta. Znaczy zrujnuje, ale wolniej. Etapowanie da się w tej sytuacji łatwo wytłumaczyć. Żeby wybudować 4 z 6 boisko treningowych, większość parkingów i zaplecze szatniowe dla drużyn juniorskich, trzeba zmienić studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Katowic. Tak się bowiem składa, że w miejscu, w którym mają powstać wymienione wyżej obiekty, obecnie nie można ich wybudować z przyczyn formalnych. Problem z etapowaniem jest jednak taki, że budowa wyjdzie wtedy drożej. Prawdopodobieństwo realizacji takiego scenariusza 30%.
4. Rezygnacja z części kompleksu. To chyba najbardziej prawdopodobny scenariusz. Powszechnie nazywany przyszłym stadionem miejskim obiekt to tak naprawdę stadion, hala sportowa, 6 boisk treningowych, parkingi na ponad tysiąc samochodów, drogi dojazdowe, drogi rowerowe i całe zagospodarowanie terenu. Jest więc z czego ciąć. Oczywiście sam stadion jest najdroższy, ale musi zostać. Najłatwiej będzie zrezygnować z hali. Po pierwsze, jest “doczepiona” do stadionu, więc można ją “odczepić”. Oczywiście będzie to wymagało zmian w projekcie, co wydłuży czas przygotowania budowy, ale w tej sytuacji rok czy dwa nikogo nie zbawi. Po drugie, nie ma w Katowicach aż tak dużego zapotrzebowania na halę sportową na 3000 miejsc. Owszem, są siatkarze GKS, ale popularność ich rozgrywek nie jest aż tak wielka, żeby zapełniać co tydzień lud dwa dużą halę. Poza tym pustynia. Żadnej koszykówki, piłki ręcznej czy innej halowej dyscypliny na wysokim poziomie nie mamy. Oprócz hali, ściąć można część boisk treningowych i parkingów. Zwłaszcza, że jak już wspomnieliśmy, znajdują się na terenie, na którym na razie nie mogą powstać. Wreszcie sama pojemność stadionu. Nie bardzo wiadomo dlaczego władze Katowic zdecydowały się już po podpisaniu umowy z projektantami na podniesienie liczy krzesełek do 15 000, mimo że pierwotnie stadion miał mieć 12 000 miejsc (z możliwością rozbudowy). Jak przekonują projektanci, te 3000 dodatkowych miejsc to koszt około 35-45 mln zł. Zmiany w projekcie i powrót do 12 000 pozwolą na duże oszczędności. Oczywiście, to też wydłuży czas przygotowania budowy, co jednak nie ma przy takich kwotach większego znaczenia. Prawdopodobieństwo realizacji takiego scenariusza 50%.
To oczywiście jeszcze nie wszystkie możliwości. Wiele zależy od tego jak zareagują projektanci i co na to odpowie miasto. Pewne jest, że budowa stadionu znów się opóźni. Biorąc pod uwagę planowane mniejsze wpływy z podatków w 2020 i kolejnych latach, nikt z braku tak dużego wydatku jak ten na budowę stadionu już tu i teraz płakał nie będzie.
Mnie w ogóle dziwi fakt, skąd taki upór maniaka że stadion musi być na terenach, które nie mają zagospodarowania przestrzennego. Czyżby to był zamierzony ruch miasta ? Jesteśmy nie licznym miastem gdzie zmieniamy kompletnie zamysł budowy areny sportowej (pomijam czy faktycznie uzasadniony, na tych warunkach) co do lokalizacji. Od 13 lat trwa serial pt.: stadion GieKSy (wujek Google pamięta) i od 13 lat wmawia się nam że już za chwilę, za momencik… Nie!!! Żadne chwilę i żadne za momencik, stadion nie powstanie, ba, nie powstanie do roku 2025 i tego jestem pewien. Taki mamy magistrat ze inwestycje prowadzone są dłuuugo i to już na etapie projektu dowody?? Linia tramwajowa na Bażantów, przez Grundmanna, brak trasy na południe czy przedłużenie Grundmana do węzła Mikołowskiego (argument PKP zawsze jest dobry), o budownictwie mieszkaniowym nie wspomnę i rozpoczęciu remontu Dworcowej w “najcieplejszej” porze roku…
No to może jeszcze jeden wariant – hala do brydża lub stadion do curlinga – będzie szansa na mistrzostwo Polski
Prawdopodobieństwo realizacji 0%
A tak na poważnie – dziś w Piotrowicach powietrze gorsze jak za czasów późnego Gierka.
Jeśli jesteśmy tak bogaci to może strumień pieniędzy przekierować najpierw na rozwiązanie tego problemu wzorem innych miast (refundacja termomodernizacji, piece na gaz, ciepło sieciowe, fotowoltaika itp)
“… bardzo duża część mieszkańców nie życzy sobie wydawania kilkuset milionów na taki obiekt.” Proszę podać badania, które to potwierdzają. Konkretne liczby. Jeśli nie, to jest to nierzetelne dziennikarstwo. Bardzo duża część mieszkańców to chyba jakaś liczba, czy może na oko Pan to sformułował?
Marzę o takich badaniach. O ich wynik jestem spokojny. Podobnie jak o pytanie: czy chcesz utrzymywania zawodowych klubów sportowych z budżetu miasta?
A dopiero Pan marzy o takich badaniach. To znaczy, że zdanie zacytowane przeze mnie jest wyssane z palca.
Może tak być, że Pana komentarze zawierają zdania wyssane z palca.
Zna Pan wybudowany Stadion z prywatnych pieniędzy w regionie?
Gliwice, Tychy, Zabrze, Bielsko, a może budowany obecnie w Sosnowcu, to sa chyba obiekty miejskie.
I proszę podać w którym mieście odbyło sie referendum w sprawie budowy miejskiego obiektu sportowego (Stadionu, lodowiska lub hali)
A dlaczego mamy patrzeć tylko na region? Dlaczego mamy się wzorować na patologicznych rozwiązaniach sąsiednich miast, które topią pieniądze z kluby piłkarskie i jeszcze budują stadiony. Porównujmy się do miast, w których stadiony buduje się na prywatne pieniądze, podobnie jak za prywatne pieniątrze utrzymuje się kluby.
Marzyć i patrzeć to możemy na cały świat. I owszem.
Ale żyjemy i pracujemy tutaj.
Jest Pan częścią społeczeństwa tego regionu istniejącego w takich danych nam warunkach. Dla tego budujemy małe miejskie Stadiony (do15000) dla potrzeb danej grupy kibiców. Miasto Katowice tylko się ośmiesza brakiem takiego stadioniku. Na świecie budowane są ośroski sportowe które mieszczą do 100000 kibiców. A na potrzeby np. olimpiady powstają całe miasteczka sportowe.
Cały świat korzysta ze sportu, a Pan określa to jako patologie?
W historii miasta Katowice zawsze były Stadiony, Lodowiska, korty tenisowe, Pan chyba nie zna historii własnego miasta i regionu. Przed wojną był już stadion miejski na którym grały drużyny z miasta a nawet regionu, a Pan nazywa to patologią!!
Albo Pan udaje takiego, który nie rozumie zdań, które czyta, albo naprawdę ich Pan nie rozumie. Patologią jest jednoczesne budowanie infrastruktury sportowej i utrzymywanie klubów z budżetów miast, które z tej infrastruktury korzystają. Zresztą w kampanii wyborczej 2014 obecny prezydent zapowiedział, że albo pieniądze na stadion, albo na utrzymanie GKS-u. Po kilku latach pieniądze mają być i na to, i na to. Sorry, to patologia podobna do tej w Zabrzu, Tychach, Sosnowcu, Bielsku czy jeszcze kilku innych, głównie śląskich miast.
dobrze Pan prawisz
Napiszę to jeszcze raz. W Katowicach przed wojną był 20000-30000 Stadion Miejski i nikomu to nie przeszkadzało.
Obecnie widocznie tak. Dla jasności:
Z tego co zrozumiałem, w miastach naszego regionu panuje patologia.
Dobrze zrozumiałem?
Żeby dać czytelnikowi pełny obraz potrzebna jest informacja ile wynosi planowany dochód miasta.
Dochody to 2 miliardy 300 milionów złotych na rok 2020. W kolejnych latach będzie coraz więcej.
Więc budowa rozłożona standardowo na 4 lata nie zrujnuje miasta bo będzie stanowić maksymalnie 4 procent wydatków w każdym z budżetów.
Skoro dwa razy biedniejsze Gliwice uniosły budowę i stadionu dla klubu Piast oraz wielkiej hali na 15tyś ludzi za olbrzymie wydane pieniądze wbrew częściowej krytyce to ambitne miasto Katowice tym bardziej powinno unieść ten wydatek.
To że niektórzy mieszkańcy mają inne pomysły na te pieniądze to oczywiste. Każdy ma prawo do swoich marzeń. Nawet ci którzy niedawno się tu osiedlili i nie czują się z miastem na tyle zżyci żeby finansować osiągnięcia miasta.
Jednak nie będzie sportu na wysokim poziomie jeśli nie będzie zaplecza. Jeśli mamy ambicje i plan to je realizujmy stopniowo krok po kroku. W Gliwicach kilka lat po wybudowaniu stadionu drużyna została mistrzem Polski po raz pierwszy w historii. Wtedy mało kto żałował wydanych pieniędzy.
Brawo
W samo sedno
Większość budżetu to wydatki stałe. Na inwestycje jest stosunkowo niewiele. Najważniejsze pytanie jest takie. Ile będzie kosztowało rocznie utrzymanie tego kompleksu? Są takie wyliczenia?
Żeby dać pełny obraz, to może warto też podać jakie będą wydatki i deficyt w 2020.
Pozdrawiam i dziękuję za Pana bardzo rzetelne dziennikarstwo. W samorządzie nie jest tak dobrze jak w rządzie gdzie wydatki pierwszy raz wyniosą tyle ile dochody. Ale i tak jest to dobry i bezpiezny wynik Katowic. Bankructwo nam nie grozi czy stadion powstanie czy nie.