W szkołach i przedszkolach znów panuje wszawica. W poszczególnych placówkach można by sobie z nią poradzić szybciej, ale część rodziców nie zgadza się na przeglądanie głów swoich dzieci. Inni rodzice i dyrektorzy szkół niewiele mogą zrobić.
Dziecko naszej czytelniczki chodzi do szkoły podstawowej. Kilka dni temu okazało się, że ma wszy. Nie jest jedyne w tej szkole. Takie informacje szybko rozchodzą się między rodzicami. Podobnie jak wszy po głowach kolejnych dzieci. – Zadzwoniliśmy do sanepidu, ale usłyszeliśmy, że wszawicy nie ma na liście chorób zakaźnych, dlatego nie mogą nic zrobić. Również dyrekcja szkoły rozkłada ręce. Zależy nam na tym, żeby jak najszybciej pozbyć się wszy ze szkoły, ale higienistka nie może sprawdzić głów wszystkich dzieci, bo nie wszyscy rodzice się na to zgodzili – opowiada nasza czytelniczka.
Rzeczywiście, od 2009 roku wszawica nie jest uważana w Polsce za chorobę zakaźną, bo wszy nie przenoszą u nas groźnych chorób. Co za tym idzie, przypadki wszawicy nie są objęte zakresem działania sanepidu i brak jest podstaw do wydania decyzji administracyjnej nakazującej dziecku z wszawicą pozostanie w domu, do czasu pozbycia się pasożytów. Dlatego tak ważna jest rola rodziców i szkoły. Tyle że nie wszyscy rodzice chcą ze szkołą współpracować. Obecnie niemal w każdej placówce rodzice muszą podpisać zgodę na objęcie dziecka opieką, w tym również opieką zdrowotną przez pielęgniarkę lub higienistkę. Jak można przeczytać w wydanym w tej sprawie stanowisku departamentu matki i dziecka w Ministerstwie Zdrowia, “należy przyjąć, że zgoda rodziców na objęcie dziecka opieką jest równoznaczna z wyrażeniem zgody na dokonanie w przypadku uzasadnionym przeglądu czystości skóry głowy dziecka. Nie ma zatem konieczności uzyskiwania od rodziców lub opiekunów każdorazowo pisemnej zgody na przeprowadzenie kontroli czystości głowy u dziecka.”
A co w sytuacji, jeśli rodzic kategorycznie odmawia zgody na jakiekolwiek zabiegi profilaktyczne i higieniczne w szkole? Kolejny cytat ze stanowiska Ministerstwa Zdrowia: Istnieje możliwość, że niektórzy rodzice wyrażą sprzeciw wobec informacji o kontroli higienicznej swojego dziecka, bądź nie podejmą niezbędnych działań higienicznych. W takim przypadku, należy zawiadomić dyrektora placówki, o obawach co do właściwego wykonywania obowiązków rodzicielskich wobec dziecka. W przypadku uporczywego uchylania się rodziców lub opiekunów dziecka od działań mających na celu ochronę jego zdrowia i dbałości o higienę, dyrektor szkoły zawiadamia pomoc społeczną. Brak działań rodziców może bowiem rodzić podejrzenie o zaniedbywanie przez nich dziecka, a w pewnych przypadkach, podejrzenie o nadużycia popełniane wobec dziecka w jego środowisku domowym. Z tego względu, brak współpracy z rodzicami nie może być przez władze szkolne lekceważony.”
Biorąc to wszystko pod uwagę, w przypadku stwierdzenia w szkole lub przedszkolu wszawicy, ministerstwo zaleca, żeby dyrektor placówki zarządził dokonanie przez pielęgniarkę lub higienistkę kontrolę czystości skóry wszystkich dzieci w grupie lub klasie oraz wszystkich pracowników szkoły.
W przypadku stwierdzenia wszawicy, higienistka powinna niezwłocznie zawiadomić rodziców i poinstruować ich w jaki sposób powinni zwalczać wszy.
Wesz to pasożyt, który żyje tylko na owłosionej skórze głowy człowieka i żywi się jego krwią. Wesz potrafi tylko pełzać, dlatego można się nią zarazić wyłącznie poprzez kontakt osobisty, np. używanie tego samego grzebienia, czapki lub ręcznika. W miejscu ukąszenia przez wesz powstaje niewielkie zgrubienie, które swędzi i piecze. Dlatego jeśli dziecko ciągle drapie się po głowie, to pierwszy sygnał, że może mieć wszawicę. Gnidy, czyli jaja wszy, mają kolor białawo-brązowy i występują zwykle u nasady włosów. Z kolei wszy występują najczęściej za uszami, z tyłu głowy i na skroniach.
Z wszawicą trzeba walczyć za pomocą środków dostępnych w aptekach bez recepty.
Moim zdaniem dzieci powinny być sprawdzane wszystkie a te z wszawicą odesłane do domu, wielu rodziców się nie przyznaje do tego, nie zostawi też dzieci w domu i zaraża się reszta, a w szkole sprawdzają tylko to dziecko, którego rodzic uczciwie się przyzna, niestety to za mało, skądś to dziecko załapało. U nas w szkole niby nie ma a pani w aptece mówiła, że po parasidose jest kolejka jak chciałam kupić bo córka przyniosła ze szkoły niespodziankę.
Panstwa informacje sa nie rzetelne . Brakuje w nich miejsca gdzie wystepuje problem . Powoływanie sie na doniesienia jednej osoby bez sprawdzenia innych źródeł i podania kokretnego miejsca świadczy o braku profesjonalizmu w prowadzieniu tej strony … co Panstwo z tym zrobią?
Co z tym zrobimy? Absolutnie nic. Nie podajemy konkretnych miejsc (to nie jest jedno miejsce), żeby nie stygmatyzować szkoły, dzieci i rodziców. Niestety, w Polsce wszawica to wciąż temat wstydliwy.
U nas wszystko tematy są wstydliwe