Po Warszawie, Krakowie i Trójmieście, aplikacja do zamawiania taksówek mytaxi rozpoczęła działalność również w metropolii katowickiej. Na razie współpracuje z nią ponad 150 kierowców, ale w ciągu najbliższych dwóch miesięcy ich liczba ma się podwoić. Ceny za przewóz proponowane przez firmę są na porównywalnym poziomie do oferty tradycyjnych korporacji.
Mytaxi to aplikacja, za pomocą której pasażerowie mogą zamówić kurs taksówki, a potem bezgotówkowo zapłacić za pomocą smartfona. Firma podpisuje umowy z kierowcami, którzy mają odpowiednią licencję. Mytaxi zarabia na prowizji od kierowców. Innymi słowy, ci dzielą się z firmą swoimi przychodami. Nie będą jednak musieli tego robić przez promocyjny okres 6 miesięcy. Potem zapłacą około 13-14% netto. Na razie obowiązuje stawka 5% od obrotu bezgotówkowego.
Mytaxi przyjęło założenie, że pierwszą strefą objęte są Katowice, Mikołów, Tychy, Sosnowiec, Mysłowice, Będzin, Czeladź, Siemianowice Śląskie, Chorzów, Świętochłowice i Ruda Śląska. Z kolei do Jaworzna, Dąbrowy Górniczej, Piekar Śląskich, Bytomia, Zabrza, Gliwic i Oświęcim oraz do lotnisk w Pyrzowicach i Balicach obowiązywać będą stawki ryczałtowe. Będą one wyświetlane przed kursem (a konkretnie propozycje cen).
Co ciekawe, taksówki z logo aplikacji mogą mieć różne stawki za przewóz w tym samym mieście. Wynika to z tego, że kierowcy mają pewną autonomię w ustalaniu cen. Nie mogą tylko przekroczyć stawki maksymalnej w wysokości 2,3 zł za kilometr.
Dla klientów mytaxi w aglomeracji, firma przygotowała promocję powitalną. Do końca kwietnia wszystkie kursy objęte są rabatem w wysokości 50%. Żeby z niego skorzystać, trzeba ściągnąć aplikację na smartfona (na iOS lub Android), zarejestrować w aplikacji wybrany sposób płatności (kartę VISA, MasterCard, AMEX lub konto PayPal) i zamówić taksówkę.
Mimo wejścia dużego gracza na rynek, nie należy oczekiwać wojny cenowej. Mytaxi zapowiada, że chce konkurować przede wszystkim jakością obsługi pasażerów. Stąd określone wymagania dla kierowców, takie jak posiadanie licencji taksówkarskiej, wysoka kultura osobista i odpowiedni samochód. Po zakończonym kursie każdy może ocenić kierowcę za pomocą gwiazdek. Ci, którzy będą mieli niskie oceny, przestaną współpracować z mytaxi.
Rozmowa z Krzysztofem Urbanem, dyrektorem zarządzającym mytaxi w Polsce.
Jaki jest model biznesowy mytaxi?
Podpisujemy umowy z kierowcami, którzy prowadzą działalność gospodarczą. Zapewniamy aplikację, klientów i system do rozliczenia płatności bezgotówkowych. W zamian pobieramy prowizję, która średnio wynosi 13-14% przychodów kierowców.
W jakiej cenie wożą pasażerów kierowcy jeżdżący dla mytaxi?
Współpracujemy z kierowcami, którzy mają różne taryfy. Natomiast maksymalna stawka, która będzie obowiązywała na terenie Górnego Śląska, to 2,3 zł za kilometr. Mamy też kierowców, którzy mają stawkę 2 zł. Do tego trzeba doliczyć opłatę startową w wysokości 5-6 zł.
Cena za przejazd jest uzależniona również od czasu podróży czy tylko od przejechanych kilometrów?
Każdy zalegalizowany taksometr w Polsce nalicza trzy opłaty: startową, za kilometry i tzw. postojowe. Postojowe liczone jest, kiedy taksówka czeka na pasażera, ale również w momencie, kiedy stoi na czerwonych światłach oraz kiedy porusza się bardzo wolno. Nigdy obydwa systemy naliczania nie działają równocześnie.
Skąd wzięliście kierowców w woj. śląskim?
Prowadzimy “akwizycję” kierowców. To jest ciężka praca, którą wykonał nasz zespół. Przez ostatnie kilka tygodni jeździliśmy taksówkami, chodziliśmy po postojach, rozmawialiśmy z kierowcami, staraliśmy się docierać do nich przez internet, żeby powiedzieć o mytaxi, o tym, że startujemy i opowiedzieć jak wygląda nasza usługa. Na razie przekonaliśmy ponad 150 osób, ale w ciągu dwóch miesięcy chcemy tę liczbę podwoić. To dla nas bardzo istotne, bo chcemy również w Katowicach i okolicznych miastach osiągnąć nasz standard, czyli dojazd do klienta w czasie poniżej 5 minut.