Schodzimy po kilku schodach. Nad wejściem tabliczka z napisem “Wojewódzkie Przedsiębiorstwo Wodociągowe w Katowicach”. Wisi trochę zapomniana, bo takiej firmy już nie ma. Ale to o czym mówi napis, kilka metrów pod ziemią jeszcze jest. Choć uczciwiej byłoby napisać, że są tylko pozostałości. Przepompownia wody i zbiorniki zapasowe dla Katowic działały pod Placem Miarki przez około 60 lat. Teraz są już niepotrzebne i nie wiadomo co z nimi zrobić. Być może zostaną zlikwidowane, a wraz nimi znikną tajemnice, które wiążą się za tym miejscem.
Był początek lat 30. Katowice rozwijały się bardzo szybko. Powstawały nowe kamienice i budynki użyteczności publicznej. Przybywało mieszkańców, którzy potrzebowali wody. Tej brakowało. Pierwsza sieć w mieście powstała w 1887 roku. Z kopalni Kleofas w Załężu woda dostarczana była na Wzgórze Beaty, czyli do dzisiejszego Parku Kościuszki. – Do dzisiaj na rogu ul. Gliwickiej i Grundmanna istnieje budynek przepompowni – mówi Jan Psiuk, dyrektor ds. inwestycyjno-remontowych w Katowickich Wodociągach i miłośnik Katowic.
Po 9 latach uruchomione zostało kolejne ujęcie z kopalni Rozalia w Dąbrówce Małej. Stamtąd woda tłoczona była na Bytków, potem wzdłuż Alei Korfantego do Rynku, a dalej przy kinoteatrze Rialto ul. Kościuszki na południe. Pojawił się jednak problem, bo powyżej Pl. Miarki woda często nie docierała. Ciśnienie było za małe. Dlatego pojawił się pomysł, żeby zbudować przepompownię, która tłoczyłaby wodę dla Ligoty i Brynowa. Budowa rozpoczęła się w 1931 roku. Odbiór prac nastąpił 2 czerwca 1932 roku i przepompownia mogła zacząć działać. Kosztowała w sumie 545 285 zł.
Powstały dwa potężne zbiorniki, które w sumie miały 1000 m sześć. pojemności. Do tego 4 zestawy hydroforowe. – Zbiorniki gromadziły wodę, a hydrofory utrzymywały ciśnienie w sieci – tłumaczy Jan Psiuk.
Przepompownia działała do lat 90. Potem nastąpiła zmiana sposobu dostarczania wody w Katowicach. Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów (wtedy nazywało się inaczej) podniosło ciśnienie w sieci. Tak na marginesie, to przestarzałe wodociągi ulegały masowo awariom, bo rury nie wytrzymywały zwiększonego ciśnienia i trzeba było zainstalować reduktory.
ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ
Przez kilkanaście lat przepompownia stała nieużywana. Dopiero w latach 2007-2008 Katowickie Wodociągi przeprowadziły likwidację części urządzeń. To co pozostało, też nadaje się w większości na złom. Zresztą jak mówi dyrektor Psiuk, przepompownia nie jest jakimś szczególnym obiektem. – Takich obiektów mamy sporo. Walor historyczny na pewno jest, bo to element rozwoju miasta, ale nie upatrywałbym w przepompowni jakiejś wielkiej wartości architektonicznej.
W przepompowni są tylko pozostałości działających dawniej urządzeń. Wszystko wygląda jak rumowisko. Znajdujące się obok zbiorniki są prawie puste. W pobliżu wejścia do podziemia jest pokój socjalny, w którym przebywały osoby, sprawujące nadzór nad przepompownią. Czas się tu zatrzymał. Jest biurko, krzesło i kartka z podpisami. Tyle zostało z miejsca, dzięki któremu przed wojną i przez długi czas po niej, południowe dzielnice Katowic miały wodę. Ale przepompownia ma jeszcze coś atrakcyjnego. To tajemnica podziemnego tunelu. Prowadzi do niego wysoka drabina, ale wejście jest zamurowane. – Starsi pracownicy opowiadali mi, że tunelem dało się przejść do urzędu wojewódzkiego – mówi pan Mariusz, który jest naszym przewodnikiem po przepompowni. W różnych źródłach widnieje informacja nie tylko o tunelu łączącym pl. Miarki z urzędem wojewódzkim, ale o innych, które spod placu miałyby prowadzić do innych miejsc w śródmieściu. – Gdyby wziąć pod uwagę kiedy co powstało, czyli 1932 rok, kiedy zakończyła się budowa przepompowni i urzędu wojewódzkiego, to połączenie tych miejsc tunelem jest prawdopodobne – mówi Jan Psiuk.
Być może nigdy się nie przekonamy jaka jest prawda. Prawdopodobne jest bowiem zlikwidowanie resztek przepompowni. Ma to związek z planem przebudowy targowiska, które mieści się na powierzchni. O tym jednak w kolejnym tekście na temat pl. Miarki, który ukaże się jutro (26 grudnia).
Jak duże są te pomieszczenia ? Może warto to przerobić na podziemny parking ?
Nie warto. Poza tym, im mniej parkingów w centrum miasta, tym lepiej.
Wodę czerpano z ujęcia w Kopalni Rozalia , ale znajdowała się ona w Dąbrówce Wielkiej (obecnie dzielnica Piekar Śląskich) a nie w Dąbrówce Małej.