W katowickiej manifie wzięło dziś udział kilkaset kobiet i mężczyzn. Demonstrujący zebrali się przed Teatrem Śląskim, a następnie przeszli pod Pomnik Powstańców Śląskich. Na początku protestowi towarzyszyła kontrmanifestacja.
Protestujący domagali się m.in. niepodważania konwencji antyprzemocowej. – Co trzecia kobieta na świecie padła ofiarą jakiejś przemocy. 800 tys. Polek rocznie jest ofiarą przemocy domowej. 150 ginie w wyniku “nieporozumień rodzinnych”, jak to się ujmuje w policyjnych statystykach – mówi Arnika Kluska, współorganizująca demonstrację. Jak dodaje, wielu sprawców takich przestępstw nie zostało dostatecznie ukaranych lub całkowicie unika odpowiedzialności. Zdaniem Kluski, wiele do życzenia pozostawia też przestrzeganie standardów opieki okołoporodowej. – Gdyby rzeczywiście się do nich stosowano, kobietom rodziłoby się znacznie lepiej. Tymczasem wciąż bardzo często nie omawia się z kobietami planu porodu. Dalej stosuje się niebezpieczne metody jego przyspieszania, takie jak uciskanie podbrzusza kobiety czy podawanie syntetycznej oksytocyny. Lista takich przewinień jest bardzo długa – mówi. Inny problem, na który zwraca uwagę, to mała liczba miejsc w żłobkach i przedszkolach. – Skutkuje to tym, że, na rynku pracy sytuacja kobiety, która nie może znaleźć opieki dla swojego dziecka, jest bardzo ciężka.
Punktualnie o godz. 18 zebrani zaczęli dmuchać w gwizdki i uderzać w przyniesione ze sobą garnki, by w ten sposób wyrazić swój sprzeciw wobec naruszania godności kobiet. Później manifa przemaszerowała ulicami 3 Maja, Stawową, Piotra Skargi i al. Korfantego pod Pomnik Powstańców Śląskich. Po drodze demonstrujący wznosili okrzyki takie jak “Hańba! Posłowie budują piekło kobiet!”, “Wspólna sprawa, nasze prawa”, czy “Polka widzi, kto z niej szydzi”. Nad maszerującymi powiewały m.in. flagi KOD-u i Antify. Obecni byli też przedstawiciele m.in. partii Razem, Zielonych, Niezłomnych Śląskich i Kongresu Kobiet.
Po drugiej stronie torów, na Placu Kwiatowym, swoją demonstrację prowadziła fundacja Życie i Rodzina. –Naszym zdaniem ci ludzie są w dużej mierze zmanipulowani chwytliwymi hasłami. My jesteśmy tu po to, żeby pokazywać prawdę o aborcji – mówi Katarzyna Malcharczyk. Dodaje jednak, że zgadza się z częścią postulatów poruszanych na manifie. – Dla nas też jest ważna opieka okołoporodowa. Jest jednak pewną hipokryzją, kiedy walcząc o nią, walczy się też o aborcję, przez którą wiele dzieci może do tego porodu nie przeżyć.
Kilkaset? Gdy czoło doszło pod Skrzydła ogon był jeszcze na Stawowej.