Piotr Uszok po raz kolejny porzuszył śląską opinię publiczną. Wczoraj stwierdził, że wiele osób prosi go o przemyślenie decyzji o rezygnacji z kandydowania w wyborach na prezydenta. I zasugerował, że może się jeszcze zastanowi i wszystko przemyśli.
Od kilkunastu dni Piotr Uszok to zupełnie inny człowiek. Wyluzowany, uśmiechnięty, na konferencjach żartuje z dziennikarzami. Przy okazji sprytnie ich (a właściwie nas) rozgrywa. Tu rzuci coś o kandydowaniu w wyborach uzupełniających do Senatu, tam szepnie coś o powrocie do KHW. Wreszcie zasugeruje, tak jak wczoraj, że zrobi konferencję i może jeszcze raz zaskoczy. Konferencję owszem zrobi, już jutro. Ale nie zaskoczy. Przedstawi Marcina Krupę jako kandydata na prezydenta Katowic z ramienia Forum Samorządowego. Po co więc ta gra? Piotr Uszok przyznał, że przez kilkanaście lat wiele się od dziennikarzy nauczył. Wie, co i kiedy powiedzieć, żeby podtrzymać zainteresowanie sprawą, na której mu zależy. Tak też jest i teraz. Od wczoraj część mediów naiwnie liczy na to, że Uszok ogłosi zmianę decyzji. Co wtedy będzie? Czy kandydaci zgłoszeni w ostatniej chwili przez duże partie się wycofają itd.?
Odchodzący prezydent dobrze wie co robi. Zdaje sobie sprawę, że wypromowanie swojego zastępcy Marcina Krupy będzie bardzo trudnym zadaniem. Z pewnością bardzo zaangażuje się w jego kampanię, może nawet bardziej niż w kilka swoich. Krupa do tej pory trzymany był w drugim szeregu. Miał się uczyć i podpatrywać. Jutro zostanie rzucony na głęboką wodę. Na razie nie ma mądrego, który znałby odpowiedź na pytanie, na ile poparcie Piotra Uszoka okaże sie skuteczne. Zwłaszcza, że coraz trudniej będzie mu trzymać dziennikarzy w szachu i niepewności. Każdy kolejny blef i puszczenie oka będzie wzbudzać coraz mniej emocji.