Rowery w pociągu wciąż budzą emocje. Jedni uważają, że powinno być ich mniej. Inni, że zasady wprowadzone przez Koleje Śląskie są marnowaniem miejsca. Wygląda na to, że ze zmian nikt nie jest zadowolony.
Koleje Śląskie chciały wprowadzić rezerwację miejsc dla rowerzystów jeszcze przed długim weekendem majowym, dokładnie 27 kwietnia. Jednak tuż przed wyznaczonym terminem wdrożenia przewoźnik się wstrzymał. Podniósł tylko cenę biletu na rower, z 5 zł na 8,4 zł. Zapowiadana zmiana zasad przewozu rowerów nie spodobała się środowiskom rowerowym, mimo to sprawę doprowadzono do końca i z prawie dwumiesięcznym poślizgiem wprowadzono rezerwację.
Jeden z pasażerów Kolei Śląskich zwraca uwagę, że nie przyniosło to pożądanych efektów. – Miało być tak, że będą sprzedawać tylko tyle biletów ile jest miejsc, tak aby rowery były tylko w tych miejscach do nich przeznaczonych i rowerzyści nie stali w przejściach. Może tak jest, że przez internet nie sprzedadzą więcej niż jest miejsc, ale jechałem ostatnio i nadal bilety na rower można kupić u konduktora, nawet jak nie ma miejsc – pisze nasz czytelnik, który chciał pozostać anonimowy. Zauważył, że rowerzyści nadal stoją przy drzwiach i w przejściach. – Nie wiem, czemu miały służyć te zapowiedzi, skoro nadal jest tak, jak było – podsumowuje.
Inny punkt widzenia przedstawiają rowerzyści. Po weekendzie 22-23 czerwca, czyli pierwszym z rezerwacją, Śląska Koalicja Rowerowa pokazała, jak wygląda strefa rowerowa w pociągu, w którym nie dało się już kupić biletu na rower. Widać, że nadal zmieściłoby się nawet dwa razy tyle jednośladów.
Zapytaliśmy Koleje Śląskie o statystyki sprzedaży biletów w trakcie ostatniego weekendu bez nowych zasad i pierwszego weekendu z rezerwacją. W dniach 15-16 czerwca sprzedano 1260 biletów na przewóz rowerów, a 22 i 23 czerwca było to 1531 biletów. Jak zaznacza przewoźnik, te liczby mogą wzrosnąć, ponieważ nie ma jeszcze danych z kas innych przewoźników. Różnica nie jest duża. Na liczbę rowerów w pociągach wpływa wiele czynników, a jednym z najważniejszych jest pogoda. W oba weekendy była ona podobna, dobra na rower.
Mimo to, wprowadzenie rezerwacji na razie nie sprawiło, że rowerzyści zrezygnowali masowo z przewozu jednośladów. Być może niektórzy woleli przygotować się do podróży i kupili bilet na rower wcześniej, a później jednak zrezygnowali. Brak możliwości kupienia biletu i puste strefy dla rowerów mogą się zdarzać, zwłaszcza przy zmiennej pogodzie.
Jak informuje przewoźnik, liczba miejsc na przewóz roweru dopuszczona do sprzedaży jest zgodna z liczbą miejsc na rowery w konkretnym pociągu, ale jest wyjątek. – W wyjątkowych sytuacjach istnieje możliwość przewiezienia jednośladu po wyczerpaniu limitu miejsc. W takim przypadku bilet na przewóz roweru można jednak kupić wyłącznie u drużyny konduktorskiej bezpośrednio przed podróżą i tylko w przypadku, gdy na taki przejazd pozwolą względy bezpieczeństwa – przypominają Koleje Śląskie. Być może z taką wyjątkową sytuacją miał do czynienia nasz czytelnik.
Pociągiem rowerzyści przecież to absurd chcesz jeździć rowerem to jedź nim a nie jedziesz pociągiem wysiadasz w Wiśle robisz fotkę na FB i zjeżdżasz pociągiem zauważyłem pełno takich przypadków żenada ludziom już się w głowie p…o
panu się w głowie nie miało co p…ć.
ocho przylazł sam zainteresowany.
zgadzam się z Tobą,miałem już parę takich podróży kiedy to wykupiłem wcześniej bilet z gwarancją przejazdu z rowerem ale okazało się ,że w wagonie przeznaczonym do przewozu rowerów nie było miejsca gdyż był pełen pasażerów bez rowerów.
Masz siodełko więc miałeś miejsce siedzące
A dlaczego ta sama zasada nie dotyczy miejsc siedzących? Może trzeba sprzedawać tyle samo biletów ile jest miejsc siedzących, by w korytarzu nie stali ludzie i nie zawadzali tym co wstaną z siedzących miejsc i będą chcieli wysiąść? Albo ludzie z większymi bagażami. Wszystko po aptekarsku rozdzielmy, a przede wszystkim oddzielmy się od zdrowego rozsądku i brnijmy dalej w tę ślepą uliczkę reglamentacji miejsc takich i owakich.
Widziałem to zdjęcie Śląskiej Koalicji Rowerowej i ich teza że weszłoby ze dwa razy więcej miejsc jest co najmniej optymistyczna. Oczywiście, weszłoby, zwłaszcza znając zaangażowanie i determinację rowerzystów. Tak samo jak do bagażnika kombika weszłoby jeszcze z 3-4 osoby albo do sali kinowej kilkadziesiąt kinomaniaków skłonnych siedzieć na scenie lub na schodach. Z jakiegoś jednak powodu nie ma protestów że do samochodu nie wolno wziąć więcej pasażerów niż jest napisane w dowodzie a do kina nie można sprzedać więcej biletów niż jest krzesełek.
Bardzo ciekawa jest też teoria wąskich siodełek że teraz to już żaden rowerzysta nie wybierze KŚ. Dane temu przeczą, choć ciekawe czy zmniejszyła się też liczba incydentów. A może rzeczywiście nowe zasady wymiotły tę fanatyczną część rowerzystów stwarzając przestrzeń dla normalsów chcących łatwo zaplanować wycieczkę?
“Zauważył, że rowerzyści nadal stoją przy drzwiach i w przejściach.”
Na rozkładanych siedzeniach w miejscach dla rowerów siedzą pasażerowie. I ani myślą się ustąpić, choć bilet na rower zakupiony.
Na miejscu, na które mogliby się przesiąść, obok pani siedzi jej torebka. Dlatego w pociągach jest taki tłok.