Nie ma chętnych do wynajęcia baru Galop, który na chwilę odżył, ale od kilku miesięcy znów jest zamknięty. Obiekt został przekazany do Zakładu Zieleni Miejskiej, który szuka dla niego najemcy. Na razie, bez skutku.
Mniej więcej rok temu, po gruntownym remoncie, odbyła się pierwsza od bardzo dawna impreza w Galopie. Było to możliwe, bo w ożywienie tego miejsca zainwestowała firma John Lemon. Robert Orszulak i Daniel Hozumbek niejako uratowali budynek przed wyburzeniem, bo urząd miasta chciał w tym miejscu zrobić łącznik drogowy pomiędzy ulicami Barbary i Kościuszki. Ostatecznie urzędnicy zaufali właścicielom Johna Lemona i się nie zawiedli. Były koncerty, kino letnie i gastronomia. Ale po sezonie letnim najemcy się wyprowadzili. – Nie jesteśmy w stanie połączyć naszej aktywności na innych polach z działalnością w Galopie. Pochłaniała ona zbyt wiele czasu i energii – mówił nam w styczniu tego roku Robert Orszulak z Johna Lemona.
Nieoficjalnie wiemy, że sam pomagał urzędowi szukać kolejnego najemcy, ale bez rezultatu. W UM za bardzo nie było koncepcji co dalej robić z Galopem. Jedynym konkretnym ruchem było przekazanie budynku około dwóch miesięcy temu z KZGM do Zakładu Zieleni Miejskiej. W ostatnim czasie były nawet dwie chętne firmy, które chciały wynająć obiekt, ale za każdym razem na przeszkodzie stawał podstawowy problem – hałas z autostrady. Akurat to się nie zmieni, bo nikt ekranów akustycznych przy Galopie budować nie zamierza. – Jeśli mimo to ktoś jest chętny, żeby wynająć budynek i przylegający do niego teren, chętnie podejmiemy rozmowy – deklaruje Mieczysław Wołosz, dyrektor ZZM w Katowicach.
Galop to były dom wyścigów konnych. W 2015 roku wojewódzki konserwator zabytków wszczął z urzędu procedurę wpisania go do rejestru zabytków.
Teren juz jest sprzedany. Będzie tam okazały apartamentowiec z widokiem na park Kościuszki. Jeszcze tylko trwają romowy w sprawie koniecznych w tym miejscu ekranów dźwiękochłonnych. Dobrze że ten relikt PRL wreszczie rozbiorą!