Reklama

Żył w slumsach, teraz wielu chciałoby tak mieszkać

Katarzyna Głowacka
LUDZIE MIASTA Najpierw postawił płot, bo nie chciał nieproszonych gości na placu przy kamienicy, w której mieszka. Potem, wspólnie z sąsiadami, pomalował klatkę schodową. Wreszcie, dzięki jego determinacji, odmieniło się całe podwórko przy Modelarskiej 3. Paweł Dzięgielewski, katowiczanin i lokalny patriota, pokazuje jak marzenia zmieniają się w rzeczywistość.

Stara kamienica, odpadający tynk, kałuże i błoto – tak wyglądało podwórko przy ulicy Modelarskiej 3 w katowickim Wełnowcu. Dzięki determinacji Pawła Dzięgielewskiego, tamte widoki pozostaną tylko przykrym wspomnieniem. A wszystko zaczęło się od płotu. – Wcześniej był tu potworny bałagan, a kałuże takie, że gumiaki trzeba było zakładać, żeby wyrzucić śmieci – opowiada Paweł, monter konstrukcji stalowych, który w kamienicy mieszka od pięciu lat.

Swoją walkę zaczął od wizyt w urzędzie miasta. Chodził do administracji, okazało się jednak, że kamienica jest zadłużona i nic nie można w tej sprawie zrobić. A do zrobienia był płot. – Nasze podwórko upodobali sobie miłośnicy większych wrażeń, ci, którzy nie rozstają się z butelką. Hałasowali, śmiecili, nie chciałem mieszkać w takich warunkach. Zdecydowałem postawić płot, żeby nie mogli do nas przychodzić – mówi Dzięgielewski. Wziął do pomocy dwóch kolegów i odgrodził przed intruzami plac za kamienicą. To było trzy lata temu.

Paweł przed swoim domem.Sąsiedzi zaczęli chętniej wychodzić na podwórko, poczuli, że plac należy wreszcie do nich, a nie do całej dzielnicy. Paweł zachęcony efektem, pomyślał, że warto pójść za ciosem i pomalować klatkę schodową. – Lamperia odpadała, było brudno. A jak miało być, skoro nie było malowane od 30 lat? – pyta retorycznie. – Sąsiedzi mówili, że nie dam rady i tym bardziej mnie mobilizowali – dodaje. I znów administracja, urząd miasta, ta sama historia co z płotem. Paweł nadzieję pokładał w sąsiadach, ale ci odmówili pomocy, bo nie wierzyli, że się uda. Udało się… dostać dofinansowanie na farbę i materiały, ale pod warunkiem, że mieszkańcy sami odmalują wnętrze kamienicy. – Administracja argumentowała, że jak się samemu coś zrobi, to później bardziej się o to dba – tłumaczy Paweł, który pomalował pierwsze piętro. Każdy mieszkaniec miał zrobić to samo ze swoim. I tak, po wielu namowach, krok po kroku, udało się odmalować wszystkie trzy poziomy. – Obiecali nam jeszcze, że jak porządek utrzyma się do końca roku, to odnowią nam drzwi i zamontują domofon. Zdarzało się, że ktoś zniszczył ścianę, wtedy szybko gipsowałem i malowałem, żeby administracja nie zauważyła – opowiada.

Wtedy pojawiło się ogłoszenie o trzeciej edycji programu „Plac na glanc” Instytucji Kultury Katowice-Miasto Ogrodów.


Tagi:

Dodaj komentarz

*
*