“Nie musi być wycieczek do Załęża jak do meliny Katowic” – mówiła jedna z mieszkanek dzielnicy. Pierwsze spotkanie dotyczące zakazu sprzedaży alkoholu w nocy nie przyciągnęło zbyt wielu osób. Jednak mieszkańcy wydają się jednogłośni.
Tłumów nie było, ale decyzja mieszkańców Załęża wydaje się być przesądzona. Na czwartkowe spotkanie dotyczące wprowadzenia ograniczenia handlu alkoholem w dzielnicy przyszło kilkanaście osób. Zasady mają być takie same jak w Śródmieściu od połowy zeszłego roku. Jeśli mieszkańcy tak zadecydują, to sklepy nie będą mogły sprzedawać alkoholu pomiędzy 22.00 a 6.00. Oprócz mieszkańców na spotkaniu pojawili się też przedsiębiorcy, którzy uważają, że taki przepis uderza przede wszystkich w nich. Wypowiedzi rodziny Kubików, która ma ponad 20 sklepów na terenie miasta, wzburzyły mieszkańców. – Ja mieszkam naprzeciwko sklepu 24H Kubik, na parterze. Wygląda to tak – 15 czy 20 nawalonych facetów stoi na chodniku pod sklepem. O 22.00 jest sklep zamykany i jest takie okienko, przez które pani sprzedaje alkohol. Nie sprawdzają trzeźwości, dowodów osobistych i tak dalej. Awantury są czasami do 4 rano. Nie mówiąc o tym, że samochody z okolicznych dzielnic podjeżdżają i na włączonym silniku kierowca czeka aż kolega kupi alkohol. Potem podjeżdża następny i następny – mówiła jedna z mieszkanek ul. Gliwickiej. Inna stwierdziła, że nie musi być wycieczek do Załęża jak do meliny Katowic.
Jednak Tomasz Kubik nie dawał za wygraną. Chciał wiedzieć jak dużo przypadków nielegalnego handlu alkoholem ujawnili policjanci. Ci nie mieli przy sobie takich danych. – Możemy odpowiedzieć na pytanie, ile było ujawnionych takich sytuacji. Odpowiadając już tak jakby “do przodu”, nie należy się tu spodziewać jakichś wielkich liczb. To nie jest proceder, z którym mamy jakieś szczególnie duże obciążenie – mówi podinsp. Marcin Koczur, zastępca komendanta komisariatu VII policji na os. Tysiąclecia. Podinsp. Koczur odczytał inne statystyki. W okresie od 1 września 2017 do 21 sierpnia 2018 policjanci ujawnili 1220 wykroczeń w tym 179 dotyczących spożywania alkoholu w miejscu publicznym. W analogicznym okresie 2018 i 2019 roku te liczby wzrosły odpowiednio do 1735 i 329.
Kubik sugerował, że po wprowadzeniu prohibicji będzie jeszcze gorzej. – Przestrzeń nie lubi pustki. Od razu otworzą się meliny. Z takim czymś będziecie musieli się zmierzyć. Z zatruciami, z nielegalnym handlem, z bimbrowniami – przekonywał. Pytał też, czemu miasto tak uparcie dąży do ograniczeń i wykorzystuje maksymalne przepisy ustawy, ustalając zakaz na godziny od 22.00 do 6.00. Przedsiębiorcy zapowiedzieli, że będą próbowali zmienić decyzję miasta. Chcą, żeby zakaz obowiązywał od północy do 5 rano.
Maciej Maciejewski, pełnomocnik prezydenta ds. rozwiązywania problemów uzależnień, uzasadnił, że godziny są podyktowane zwyczajową ciszą nocną. W Śródmieściu od momentu wprowadzenia zakazu zaszły zmiany i można się ich spodziewać w każdej kolejnej dzielnicy, gdzie będzie obowiązywała nocna prohibicja.
– Rzeczywiście jest zauważalne, że sklepy, które prowadziły sprzedaż całodobową, zmieniły godziny funkcjonowania. W nocy nie sprzedają. Należy się liczyć z tym, że zakaz nocnej sprzedaży alkoholu może spowodować, że przedsiębiorcy w ogóle będą zamykali sklepy. Często nocna sprzedaż jest korzystna ze względu na sprzedaż alkoholu – mówił Maciejewski. Obecnie w Załężu działają 22 sklepy posiadające zezwolenia na sprzedaż napojów alkoholowych, a według urzędników 3 z nich prowadzą nocną sprzedaż.
Po spotkaniu mieszkańcy otrzymali ankiety, które mogli wypełnić na miejscu i zagłosować za lub przeciw nocnej prohibicji. Niektórzy brali na zapas dla swoich sąsiadów, którzy nie mają internetu. Uczestnicy dopytywali, ile głosów jest potrzebnych, żeby miasto podjęło taką czy inną decyzję. – Prezydent tego nie rozstrzygnął, chce zobaczyć, czy to będzie fifty-fifty czy raczej 80 na 20 procent. Jeżeli to stanowisko będzie wyraźne, to takie stanowisko będzie dla niego decydujące. Jeżeli to stanowisko będzie rozbieżne lub zbliżone to myślę, że wtedy dalej będziemy się zastanawiać, co z tym zrobić – tłumaczył Maciej Stachura, naczelnik wydziału komunikacji społecznej. Konsultacje potrwają do 5 grudnia. Głosować można TUTAJ. W grudniu zostanie opublikowany raport, a decyzja powinna zapaść na początku przyszłego roku.
Po co był tam policjant i to z- Ca komendanta skoro był nieprzygotowany do dyskusji? Poczytał dane z poprzednich lat ? Ma gość tupet.
22 sklepy na małe Załęże! Ludzie toż to masakra jakaś!
kraj pijaczyn!
Nigdzie na świecie (no może w Rosji albo w Białorusi) nie ma tylu sklepów monopolowych!
Trzeba wyplenić tego raka społecznego jakim jest pijaństwo!
Bracia Kubiki są przezabawni – najpierw z rozpijania po nocach często uzależnionych od alkoholu ludzi uczynili sobie źródło dochodu, a teraz okazuje się, że oni to wszystko z troski o zdrowie ludzi robią, żeby się meliny nie tworzyły. Im nie tylko o zarobek chodzi, oni mają misję – sprzedają dla ochrony zdrowia społeczeństwa 🙂 Tylko panowie mogliby się jeszcze zastanowić czy ważniejsza jest wygoda często przejawiających patologiczne zachowania nocnych klientów, czy jednak bezpieczeństwo i możliwość spokojnego życia dla wszystkich porządnych ludzi, którzy mają nieszczęście mieszkać w okolicach, w których Kubiki postanowiły prowadzić swój biznes.
Zamknac wszystkie sklepy z alkocholem po 22 zakaz w calych katowicach!!!! Stop pijaka i burda !!!!
Łuk kup sobie słownik ortograficzny