Reklama

W Dolinie Trzech Stawów spłonął sprzęt za kilkadziesiąt tysięcy złotych

Redakcja
Trwa liczenie strat po pożarze w Dolinie Trzech Stawów. Okazuje się, że sięgają one nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. Najbardziej ucierpieli wędkarze.

Pożar na brzegu stawu kajakowego w Dolinie Trzech Stawów wybuchł we wtorek przed godz. 6.00. Ogień najpierw opanował blaszany kontener, a następnie przeniósł się na należącą do MOSiR-u brdę, gdzie w sezonie letnim mieściła się wypożyczalnia sprzętu wodnego. Akcja gaśnicza trwała kilka godzin, bo strażacy późno dostali sygnał. Poza tym kraty w oknach i drzwiach uniemożliwiły szybkie dostanie się do środka i ugaszenie źródła pożaru. – Aby dostać się do wnętrza, używaliśmy pił do stali – mówi mówi st. kpt. Adam Kryla, oficer prasowy KM PSP w Katowicach.

Nikogo w środku nie było. Nie udało się jednak uratować tego, co znajdowało się wewnątrz. MOSiR wycenił swoje straty na 7 tys. zł. – To kilkadziesiąt sztuk drobnego sprzętu takiego jak kapoki, wiosła. Dalej analizujemy też, jaką część tego sprzętu uda się odzyskać – mówi Daniel Muc, dyrektor MOSiR-u Katowice.

W budynku obok sprzęt trzymało koło nr 20 Polskiego Związku Wędkarskiego. Tu straty są większe. Koło przechowywało tam przedmioty używane w trakcie zawodów wędkarskich. Jednak przede wszystkim w obiekcie część członków zostawiało wędki, zamiast zabierać je do domów. Jak mówi Andrzej Kosiedowski, prezes koła, niektóre były sporo warte. Po tym, co pozostało po pożarze, podejrzewa, że mogło dojść do włamania, a następnie podpalenia. Straty wynosić mogą nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Sprawa została zgłoszona policji. Na miejscu pracowała grupa dochodzeniowo-śledcza, a technik kryminalistyki przeprowadził oględziny. Media w obiektach były odcięte. Dlatego policja też nie wyklucza, że doszło do podpalenia. Taką przyczynę jako wstępną podali też strażacy. Jednak będzie to dopiero wyjaśniane przez biegłego z zakresu pożarnictwa. Na razie nie wiadomo, co stanie się z blaszanymi obiektami.


Tagi:

Dodaj komentarz

*
*