W filmie „Śmierć nadejdzie jutro” James Bond (Pierce Brosnan) jeździ Aston Martinem V12. Nie zawsze jednak może nim zaszpanować, bo oprócz głośnych silników, ten samochód potrafi też być bardzo cichy i… niewidoczny. Dosłownie. W jednej ze scen, Bond w pobliżu wrogów postanawia zniknąć. Wsiada więc do swojego auta, włącza funkcję niewidzialności i znika. System kamer i projektorów imituje w powietrzu obraz, który jest za samochodem, więc samo auto staje się jakby niewidzialne. Z praktycznych zastosowań – może na przykład parkować na zakazie. Tylko że wystarczyłyby choćby małe zabrudzenia na aucie, żeby je zdemaskować. Pomijając fakt, że możliwe to było tylko po jednej stronie kamery – na ekranie…
Historie prawdziwe
– Bardzo często zgłaszają się do nas klienci, którzy zobaczyli jakiś sprzęt w filmie szpiegowskim i podejrzewają, że coś takiego rzeczywiście istnieje. Tymczasem zazwyczaj takie produkty zaprzeczają nawet podstawowym prawom fizyki. O ile wyobraźnia scenarzystów może być nieograniczona, o tyle fizyka jest raczej nieubłagana pod tym względem. Chociaż czasem to może i nawet lepiej, że tak odgórnie trzyma wyobraźnię w ryzach – komentuje ekspert ds. bezpieczeństwa technologicznego ze sklepu Spy Shop w Katowicach.
Nic dziwnego, że później trudno odróżnić prawdę od filmowej fikcji, szczególnie szpiegowskiej. Właśnie dlatego podpytaliśmy ekspertów Spy Shop o podobne historie – klientów, którzy za bardzo dali się oczarować magii kina. Na potrzeby tego artykułu wszystkie imiona zostały zmienione.
Co w trawie piszczy?
Pewnego dnia do sklepu Spy Shop dzwoni pani Anna. Chciałaby kupić kostkę, która stojąc na stole przechwytuje rozmowy telefoniczne, a nawet wiadomości SMS. Jak to możliwe? Niemożliwe. Takie „urządzenie” pojawiło się po prostu w serialu o detektywach, którzy z niego korzystali, ale korzystali zgodnie z wyobraźnią scenarzystów. W rzeczywistości coś takiego nie istnieje, a szczególnie nie wielkości pudełeczka i nie dla prywatnych użytkowników.
– Telefony to w ogóle jeden z najczęstszych tematów. Często zgłaszają się klienci, którzy są zainteresowani lokalizacją telefonu, mając tylko numer. Jeśli nie są to służby, to takie rzeczy możliwe są tylko po wcześniejszej instalacji specjalnego oprogramowania szpiegowskiego na takim sprzęcie. Mówi ekspert Spy Shop: Podobnie, jeśli chodzi o zagłuszanie sygnału GSM, co jest po prostu nielegalne. Mogą to robić tylko niektóre służby i to w ściśle określonych sytuacjach.
Podsłuch w piniondzu (pisownia oryginalna)
Niedawno z kolei zadzwonił do sklepu pan Bartek, który poszukiwał miniaturowego podsłuchu. Bardzo miniaturowego. W monecie. Czy, jak wolał, w „piniondzu”. Podsłuch, jak każdy sprzęt elektroniczny, potrzebuje jednak zasilania – czy to baterii, czy to połączenia kablem. Dlatego moneta musiałaby być chociażby przyklejona do stołu – jak w starych żartach – i podłączona od spodu przewodem. Podobnie jest ze spinką do włosów – to przedmioty, w których nie ma miejsca na zasilanie, więc podsłuchami mogą być tylko w filmach.
Szumidła nie dla każdego
Modne ostatnio słowo. Wieść miejska niesie, że zagłuszacze podsłuchów – bo tak nazywają się oficjalnie – są w stanie zagłuszyć wszystko. Tak jak zresztą wykrywacze podsłuchów, które rzekomo mają działać szczególnie dobrze na proste dyktafony. No i tu pojawia się mały błąd – bo paradoksalnie, proste dyktafony są urządzeniami jednymi z najtrudniejszych do wykrycia. Nie wysyłają żadnej transmisji, a tylko zapisują wszystko na wewnętrznej pamięci. Dlatego do ich znalezienia potrzebny jest naprawdę solidny sprzęt – i raczej nie może sobie na niego pozwolić zwykły użytkownik.
– Nasi specjaliści zdają sobie sprawę, że wiedza o tak specjalistycznym sprzęcie nie jest powszechna. W dodatku filmy najczęściej bardzo luźno podchodzą do zgodności z rzeczywistością, więc obraz takich urządzeń jest w ogóle zniekształcony w opinii wielu osób – mówi ekspert Spy Shop – Dlatego zawsze staramy się cierpliwie wyjaśnić klientom, jak naprawdę działa dany sprzęt.
Artykuł sponsorowany