W poniedziałek ukazało się rządowe rozporządzenie, zgodnie z którym od 1 grudnia zaostrzone zostaną limity osób przebywających jednocześnie w hotelach, restauracjach, klubach, siłowniach, kościołach czy sklepach. Na papierze może i wygląda to na próbę walki z IV falą epidemii koronawirusa, ale w praktyce nowe obostrzenia są fikcją.
Od wielu tygodni rząd jest atakowany, że nie robi absolutnie nic w walce z kolejną falą pandemii. Statystyki zakażeń rosną, umiera po kilkaset osób dziennie. Tymczasem rząd ogranicza się do nieskutecznych apeli o szczepienie się. Kiedy w końcu minister zdrowia Adam Niedzielski ogłosił zaostrzenie obostrzeń, można odnieść wrażenie, że to tylko sztuka dla sztuki.
Prześledźmy po kolei. Rząd wprowadził zakaz lotów do i z Botswany, Eswatini, Lesotho, Mozambiku, Namibii, RPA i Zimbabwe. Chodzi o nowy wariant koronawirusa, który pojawił się w tych krajach. Po pierwsze, większość Polaków o połowie z tych krajów nawet nie słyszała, a lotów w te miejsce i tak z Polski nie ma. Po drugie, wariant omikron został już wykryty w Czechach. Nie trzeba więc lecieć do Eswaniti, żeby go do Polski przywieźć.
Również skuteczne, co zakaz lotów do Lesotho czy Bostwany, będą nowe limity, które od 1 grudnia mają obowiązywać w wielu miejscach. I tak, we wszystkich obiektach, w których do tej pory limit zapełnienia wynosił 75 procent, zostanie on zmniejszony do 50 procent. Chodzi o restauracje, kawiarnie, hotele, kina, teatry, domy kultury, koncerty, baseny czy aquaparki. Co najlepsze, do limitów nie wlicza się osób zaszczepionych.
Obserwując już prawie dwuletnią walkę z pandemią, mało kto i mało gdzie stosował się do limitów. Przepisy sobie, a życie sobie. Po drugie, w jaki sposób właściciel w restauracji ustali teraz ile osób może przebywać w jego lokalu? Przecież na godz. 14 może do niego przyjść 100% zaszczepionych klientów, ale już o godz. 15 np. 20% będzie niezaszczepionych. I co, będzie co godzinę składał i rozkładał krzesła i stoliki? Poza tym, właściwie nie ma żadnej możliwości sprawdzenia czy ktoś przyjął szczepionkę, czy też nie. Wprawdzie rząd przekonuje, że przedsiębiorcy mogą to robić, ale nie wyposażył ich w żadne precyzyjne narzędzia prawne, poza dobrym słowem.
Kolejny fikcyjny przepis rozporządzenia to ograniczenie liczby uczestników zgromadzeń i uroczystości ze 150 do 100. Dotyczy to m.in. wesel, komunii, ale też dyskotek. Wesela w polskiej tradycji odbywają się zwykle w grudniu w święta Bożego Narodzenia, a rozporządzenie obowiązuje na razie do 17 grudnia. Poza tym, trudno sobie wyobrazić, że ktoś (policja, sanepid?) będzie robił naloty na sale weselne i liczył uczestników zabawy.
Co do zgromadzeń, to limit już teraz był stosowany i przestrzegany tylko przy zgłaszaniu manifestacji czy zgromadzeń. W praktyce uczestników było znacznie więcej i nikt tego nie sprawdzał.
Dziwne jest też ograniczenie liczby uczestników wydarzeń sportowych odbywających się poza obiektami sportowymi z 500 do 250. To np. biegi na świeżym powietrzu, czyli akurat w przestrzeni gdzie ryzyko zakażenia koronawirusem jest znacznie mniejsze niż wewnątrz pomieszczeń.
Zmieniony został też limit powierzchniowy w centrach handlowych i sklepach wielkopowierzchniowych, w siłowniach, centrach fitness i muzeach, z 1 osoby na 15 do 1 osoby na 10 m kw. Zapewne doprowadzi to do zwiększenia się kolejek przed drzwiami sklepów, jeśli oczywiści ich właściciele zechcą się do nowych zasad zastosować.
Sensownym posunięciem wydaje się wydłużenie kwarantanny do 14 dni dla osób, które podróżują do Polski z krajów spoza strefy Schengen. Będą oni mieli możliwość zwolnienia z kwarantanny od ósmego dnia po wykonaniu testu PCR.
Od dawien dawna wiadomo, że najgorsze jest prawo, którego nikt nie przestrzega, i którego nikt nie egzekwuje. A jak nie przestrzega, to i nie szanuje i się nim zupełnie nie przejmuje.