Okazuje się, że róg ulic Mikołowskiej i Barbary to chyba nie najlepsze miejsce na restaurację. Niedawno zniknęła stąd kolejna. Wraz z nią działający nad nią nietypowy hostel.
Przy Mikołowskiej 44 Patria działała dwa lata. Właściciele ożywili to miejsce po tym, jak w niesławie wyprowadziła się stąd restauracja Franz Jozef. Ta ostatnia była bohaterem programu “Kuchenne rewolucje”, ale przyjazd Magdaleny Gessler i telewizji TVN na niewiele się zdał. Właściciele Franza Jozefa zamknęli interes, a przy okazji zostawili pokaźny dług za wynajem lokalu. Dwa lata temu, kiedy wprowadzała się tu Patria, jej właściciele zapowiadali, że specjalnością zakładu będzie królik i kuchnia śląska w nowoczesnym wydaniu. Restauracja długo się jednak na rynku na utrzymała. Wraz z nią został też zamknięty nietypowy i pierwszy taki w Katowicach hostel. Miał siedem pokoi, a każdy został stworzony przez innego śląskiego projektanta.
Na razie nie wiadomo kto zajmie opuszczone lokale przy Mikołowskiej. Prawdopodobnie miasto zorganizuje przetarg na ich wynajem. Na razie, po raz kolejny, zostały pomalowane regularnie niszczone przez wandali ściany kamienicy.
Zawsze pozostają jeszcze lokale użytkowe należące do miasta, które mogłyby mieć konkurencyjne stawki. Przy odpowiednich zapisach w umowach można lokale przeznaczyć pod konkretny typ działalności. Pisał Pan niedawno o problemie pustostanów (co prawda mieszkalnych), ale z użytkowymi jest podobnie – w samym Śródmieściu, z tego co mi wiadomo – jest ich dość sporo.
Korekta: Najemcy nie biją się o Skarbek i Zenit 😉
Rozumiem, że tandeta na 3 Maja, która pojawiła się zaraz po Galerii Katowickiej do Pana nie przemawia? Pozamykane drogerie na Staromiejskiej? Skarbek i Zenit też jakoś nie biją się o najemców, a to przecież też powierzchnie handlowe. GK ma wolne całe ostatnie piętro, proszę mi nie mówić, że to fakt, że świetnie prosperują zmusił ją teraz do promowania kultury.
Najemcy nie biją się o Skarbek i Zenit, bo potrafią liczyć. Proszę zapytać o cenę wynajmu metra kwadratowgo w Społem, to będziemy mogli rozmawiać. Ja wiem jaka jest.
Nie o takie “biznesy” jak na ul. Mickiewicza mi chodziło, chociaż uważam, że to przykre, że w Katowicach nie ma targu z prawdziwego zdarzenia. Porządnie zaprojektowana hala targowa mogłaby się stać miejscem, z którego korzystałoby chętnie wielu mieszkańców. Na pewno chętniej niż z kolejnego centrum handlowego. “Przebudowa” Supersamu (nazywanie tego przebudową jest dla mnie śmieszne) dobije jeszcze bardziej wszystkie te deptaki o których Pan pisze i już chyba nigdy nie uda nam się mieć Śródmieścia z prawdziwego zdarzenia.
Mieszkam w śródmieściu. Chleb kupuję w piekarni, warzywa na targu (choć częściej w markecie), regularnie jadam w knajpach na Mariackiej, chodzę do kina Kosmos lub Światowid, prezenty kupuję w Geszefcie, Gryfnie lub Złej Buce itp. itd. Żadne centrum handlowe nie dobiło sklepów i lokali, w których robię/robiłem zakupy.
Lokalne biznesy w Katowicach na naszych oczach zamieniają się w lokalne pustostany. Nie będzie przesadą użycie określenia “prowincjonalne pustostany”.
Znam wielu ludzi, którzy bardzo dobrze sobie radzą prowadząc lokalny biznes. Ale oni mają pomysł, są pracowici i konsekwentni.
Ze zdaniem wszystko okej, moja wina.
Nie chciałabym zamykać Mikołowskiej dla ruchu, bo nie ma dla niej praktycznie żadnej alternatywy. Poza tym jeśli komunikacja publiczna będzie funkcjonować tak, jak funkcjonuje, to nawet jeśli zamkniemy wszystkie ulice w centrum, to samochodów się nie pozbędziemy. Za to swoje zdanie o przestrzeni publicznej podtrzymuję. Co do innych deptaków, czyli Staromiejskiej, Dyrekcyjnej – na każdej są knajpy, czy kawiarnie, które sobie radzą – o czymś to chyba świadczy. W innych miejscach, takich jak Mikołowska – ciężko się utrzymać, a moim zdaniem nie trzeba wiele, żeby było bardziej przyjaźnie. A z tym, że miasta absolutnie nie obchodzi los małych handlarzy to chyba nie sposób się nie zgodzić, prawda?
Nigdy nie byłem małym handlarzem, a nie zwykłem się wypowiadać w sytuacji, kiedy nie mam wiedzy w danym temacie. Natomiast bardzo bym sobie życzył, żeby tacy “mali handlarze” jak ci szpecący plac synagogi przy ul. Mickiewicza stamtąd zniknęli.
“Na razie, po raz kolejny, zostały pomalowane regularnie niszczone przez wandali ściany kamienicy.” tego zdania ciut nie rozumiem:P
Cały czas lokale w miejscach takich jak to będą zamykane, bo mamy nieprzyjazną przestrzeń publiczną. Knajpy na Mariackiej utrzymują się bo to jest deptak, nie trzeba lawirować między autami i przysiąść w ogródku. Nikt nie chce siedzieć w ogródku przy ruchliwej Mikołowskiej. Władze naszego miasta dobijają lokalne biznesy takie jak ten, bo zamiast wprowadzać zmiany, które zostały wprowadzone na Zachodzie pod koniec lat 90 ciągle prowadzą politykę samochodową i budują kolejne “mall’e” czyli ogromne, wielofunkcyjne centra handlowe. Nic się nie zmieni w Katowicach dopóki nie zmieni się mentalność naszego Prezydenta i całej jego ekipy, która dojeżdża do centrum miasta tylko samochodami i robi zakupy w Silesii. Prezydenta Krupy nigdy nie minęłam przypadkiem “na mieście”, bo on po prostu po nim nie chodzi. Jest wiele rzeczy, które można by zrobić niewielkim kosztem, a które pomogłyby nam funkcjonować, ale obecna ekipa praktycznie tylko niszczy to miasto.
Czego Pani nie rozumie? Po raz kolejny zostały pomalowane ściany kamienicy, które regularnie są niszczone przez wandali. To chyba wyjątkowo proste zdanie. Przy okazji, rozumiem, że chciałaby Pani zamknąć Mikołowską dla ruchu? Z tym akurat się nie zgodzę. Sam jestem zwolennikiem ograniczania ruchu samochodowego w centrum miast. Jednak to musi się odbywać stopniowo. Nie można jednym cięciem zamknąć wszystkich (czy prawie wszystkich) dróg w centrum, bo w tym mieście żyją nie tylko rowerzyści i piesi. Zresztą, kilkanaście lat temu w centrum Katowic były tylko cztery deptaki: Stawowa, Staromiejska, Wawelska i Dyrekcyjna (chyba żadnego nie pominąłem). Potem zostały zamknięte dla ruchu: fragment ul. Jordana. Mariacka, Mielęckiego, Stanisława, 3 Maja, Rynek. Za chwilę dojdzie jeszcze fragment Stawowej. To chyba nie tak źle jak na stosunkowo krótki czas. Można się spokojnie zastanowić które jeszcze ulice wyłączyć z ruchu, ale teraz to już jest znacznie trudniejsze zadanie.