Reklama

Punkty dla uchodźców są puste, ale przydają się, bo coraz więcej Ukraińców wraca do kraju

Łukasz Kądziołka
Jeszcze kilka miesięcy temu punkt recepcyjny w Mieście Ogrodów był oblegany przez uchodźców. Teraz przebywa tam po kilkanaście osób. Na razie jednak miejsca przeznaczone dla Ukraińców zostaną, bo coraz więcej z nich powraca do kraju i z korzysta w nich podczas swoich podróży.

Autobusy kursujące do katowickiego dworca przy ul. Sądowej przez kilka miesięcy w jednym kierunku jechały prawie puste. Po wybuchu wojny w Ukrainie jeździły na Wschód pojedyncze osoby, a wszyscy uciekali do Polski. Jak mówi jeden z ukraińskich kierowców, którego spotkaliśmy na dworcu, teraz w jedną i drugą stronę są wypełnione do ostatniego miejsca. Ludzie wracają z różnych powodów. Niektórych wzywa praca, inni tęsknią za domem i decydują się na powrót, mimo niebezpieczeństwa, które tam na nich czeka. – Chcą po takim wielomiesięcznym okresie przebywania w naszym województwie wrócić do swojej ojczyzny. Powrócić do pracy, bo wiemy też, że część obywateli Ukrainy jest przez pracodawców wzywana do tego, żeby powrócić na swoje stanowisko pracy. Widzimy większy ruch wyjazdowy niż wjazdowy na granicach – mówi Alina Kucharzewska, rzecznik prasowa wojewody śląskiego.

Zdarzają się też przypadki, że Ukraińcy po powrocie do swojego kraju szybko ponownie uciekają do Polski. – Jedna pani pojechała i znowu miasto zostało zbombardowane. Momentalnie wróciła i mówiła, że już więcej nie wyjedzie, dopóki się nie uspokoi – mówi Przemysław Kapkowski, jeden z wolontariuszy na katowickim dworcu. To jeden z dwóch punktów dla uchodźców należących do wojewody i zarządzanych przez Caritas Archidiecezji Katowickiej. Ruch jest tu niewielki, a w porównaniu do tego, co działo się w marcu – znikomy. Choć tu i tak wolontariusze mają trochę więcej pracy niż w punkcie recepcyjnym działającym od początku marca w siedzibie Miasta Ogrodów na pl. Sejmu Śląskiego. Na dworcu dziennie obsługiwanych jest od kilkudziesięciu do kilkuset osób. Tymczasem w Mieście Ogrodów przebywa czasem zaledwie kilkanaście osób, a w szczycie fali uchodźczej było to nawet ponad 250 osób jednej doby. – Jakie są nastroje na Wschodzie, taki ruch obserwujemy. Często jest tak, że obserwujemy tendencję „powrotową” na Ukrainę. Ale wciąż jest tak, że każdego dnia przyjeżdżają tu pojedyncze osoby – mówi Dominika Kaczmarek, Koordynator Centrum Wolontariatu Caritas.

Punkty dla obywateli Ukrainy zamykają się w kolejnych miastach, ale w Katowicach działają nadal i zamykać ich nikt nie zamierza. Tym bardziej, że coraz częściej wolontariusze pomagają osobom powracającym do kraju. Punkty pełnią tę samą rolę, ale kierunek podróży się zmienił. Katowice jeszcze rozważają, czy nie zrezygnować z prowadzenia punktu powitalnego na dworcu autobusowym. – Nie chcielibyśmy całkowicie rezygnować z tej udzielanej pomocy, ale być może na przykład zmienić miejsce udzielania tej pomocy. Nadal powinno działać miejsce, w którym tuż po przyjeździe będzie można zaczerpnąć informacji – mówi Sandra Hajduk, rzecznik prasowa UM Katowice.

Nadal wszystkie pokoje w akademikach w Ligocie są stale zajęte. Łącznie w województwie śląskim w takich zbiorowych miejscach zakwaterowania przebywa ok. 12 tys. uchodźców.


Tagi:

Komentarze

  1. Piotr 21 lipca, 2022 at 1:18 pm - Reply

    Nie jest tajemnicą, że w tym roku PKB Ukrainy skurczy się o minimum 40% – 45%. Tym samym zostanie zlikwidowana olbrzymią liczba miejsc pracy. Rozmawiam jako wolontariusz z setkami kobiet z Ukrainy i wiem że ten proces już się rozpoczął. Za kilka miesięcy Polskę/UE czeka kolejna fala uchodźców, tym razem ekonomicznych…

Dodaj komentarz

*
*