Reklama

Prokuratura uważa, że kierowca PKM Katowice celowo wjechał w ludzi i chce dla niego 25 lat więzienia

Łukasz Kądziołka
Prokuratura domaga się 25 lat więzienia dla Łukasza T. Dzisiaj prokurator udowadniał, że kierowca PKM Katowice, który przejechał 19-letnią Barbarę Sz., był pod wpływem środków odurzających i celowo wjechał w ludzi znajdujących się na ul. Mickiewicza. Jego zdaniem nie ma okoliczności łagodzących.

Około trzech godzin trwała mowa końcowa prokuratora, który podsumował śledztwo i udowadniał, że w trakcie postępowania dowodowego nie zapomniano o niczym, co jest kluczowe dla sprawy Łukasza T. Oskarżony o zabójstwo 19-letniej Barbary Sz. i usiłowanie zabójstwa trzech innych osób nadal czeka na wyrok. Dzisiaj go nie usłyszał, swojej mowy nie wygłosiła bowiem obrona, ponieważ wypowiedź prokuratora zabrała zbyt dużo czasu.

Cały czas widział ludzi na jezdni

Jak przekonuje prokurator Rafał Nagrodzki z Prokuratury Okręgowej w Katowicach, 31 lipca 2021 roku Łukasz T. celowo wjechał w ludzi na ul. Mickiewicza. – Chciał najechać na stojących na jezdni, choć nie pragnął ich śmierci – stwierdził prokurator. Nagrodzki opisał przebieg wydarzeń. Jak wynika z analizy materiału dowodowego, dojeżdżając do 10-osobowej grupy ludzi znajdującej się na jezdni, kierowca zmniejszył prędkość do 24 km/h. Następnie zaczął trąbić i z prędkością 10-11 km/h uderzył w pierwszą osobą, którą była Jessica M. Wtedy zatrzymał autobus linii 910 i po kolejnym sygnale dźwiękowym ponownie ruszył, przejechał około 2 metry, choć przed czołem autobusu stała para – Barbara Sz. i Łukasz M. Wtedy potrącił i wciągnął 19-latkę pod koła pojazdu, jadąc z prędkością 10 km/h. – Nie było jeszcze chyba tak drastycznej sytuacji, że tłum ludzi widzi wypadające pokiereszowane ciało, które wygląda jak wyciągnięte z maszynki do mięsa – mówiła pełnomocniczka oskarżycieli posiłkowych, podkreślając wyjątkowość całego zdarzenia. Jej zdaniem, nie należy go traktować jak śmiertelne potrącenie. – Nie ma to nic wspólnego z wypadkiem drogowym, tylko zabójstwem.

Łukasz T. przez cały czas trwania procesu przyznaje się do winy i tłumaczył, że jego reakcja była spowodowała zagrożeniem ze strony osób uczestniczących w bójce. – Natężenie tego zamieszania nie było szczególnie duże. Zwracam uwagę na zeznania świadków, którzy mówili, że stojąc w bliskiej odległości od tych osób, nie czuli się zagrożeni – mówi Nowogrodzki. Prokurator przyznał, że jeden z mężczyzn kopnął jeden raz w drzwi pojazdu, co spowodowało uruchomienie hamulca postojowego. W tym czasie kierowca cały czas naciskał pedał gazu. Gdy drzwi się zamknęły, a hamulec odblokował, autobus ruszył ponownie, ponieważ kierowca docisnął pedał gazu. Łukasz M., partner Barbary Sz., oparł się o przednią szybę i udało mu się uniknąć potrącenia. – Uciekał przed pojazdem, którego kierowca starał się go przejechać – mówi prokurator. Jego zdaniem, nic nie wskazuje na to, że w jakimkolwiek momencie kierowca mógł nie widzieć osób na jezdni.

Leki i narkotyki we krwi

Dużo miejsca poświęcono substancjom, które przed zdarzeniem przyjął kierowca. – W chwili pobrania krwi, a więc około godziny 7.00 (do zdarzenia doszło o 5.45 – red.), badany znajdował się w stanie pod wpływem środka działającego podobnie do alkoholu równoważnym ze stanem nietrzeźwości w odniesieniu do alkoholu etylowego powyżej 0,5 promila – mówi Nagrodzki. W jego krwi wykryto 4 substancje: paracetamol, sertralinę, tramadol i amfetaminę. W przypadku tej ostatniej, uznano, że ta substancja nie miała wpływu na zachowanie kierowcy, ponieważ jej stężenie było bardzo małe, poniżej progu trzeźwości. Jednak prokurator nie ma wątpliwości, że T. wiedział, jak mogą wpływać na niego te substancje. Tramadol jest opioidowym, syntetycznym lekiem o działaniu przeciwbólowym. Zgodnie z opinią biegłego z zakresu toksykologii, bywa on używany do celów niemedycznych jako środek psychoaktywny wywołujący pobudzenie, poprawę nastroju lub senność czy oszołomienie. – Producenci leków zawierających tramadol jednoznacznie wskazują, że po jego przyjmowaniu nie powinno się prowadzić pojazdów mechanicznych – mówi prokurator.

Nieruchoma twarz i brak emocji

Oprócz kluczowych, zdaniem oskarżycieli, dowodów o charakterze obiektywnym, czyli przede wszystkim nagrań z telefonów świadków i siedmiu kamer monitoringu pojazdu PKM-u Katowice, prokurator ocenił też zachowanie Łukasza T. w trakcie i po przejechaniu Barbary Sz. Zdaniem prokuratury, agresja T. w stosunku do grupy osób była nieadekwatna do sytuacji. Miały mieć na to wpływ przyjęte przez niego substancje. Poza tym prokuratura dowodzi, że nie reagował odpowiednio po potrąceniu pierwszej kobiety. – Nie podjął żadnej aktywności wobec pokrzywdzonej, którą można by uznać za zmierzającą do zminimalizowania negatywnych skutków swojego zachowania – mówił prokurator.

Po dojechaniu do bazy katowickiego PKM-u i zatrzymaniu, kierowca miał dalej zachowywać się zaskakująco dla funkcjonariuszy policji. – Gdy słyszy od policjantki, że zabił kobietę, on nie reaguje. On zachowuje się, jakby nic się nie stało i jakby był w grze. Ale życie to nie gra – mówiła pełnomocniczka oskarżycieli posiłkowych. Funkcjonariusze, którzy pilnowali Łukasza T., zeznawali, że jego twarz była nieruchoma i nie było po nim widać emocji.

Może trafić do więzienia na 25 lat 

Zdaniem prokuratora, w tej sprawie nie ma okoliczności łagodzących. – Uprzednia niekaralność oskarżonego to jedyna okoliczność łagodząca, którą oskarżyciel publiczny zauważył – mówi Nowogrodzki. Prokurator domaga się 25 lat więzienia dla Łukasza T. i przychylił się do wniosku pełnomocniczki oskarżycieli posiłkowych dotyczącego zadośćuczynienia dla bliskich Barbary Sz. – narzeczonego Łukasza M. oraz jej dzieci – Igora i Elizy. Łącznie zadośćuczynienie miałoby wynieść 220 tys. złotych. Ojciec zmarłej 19-latki domaga się dożywocia.

Następną rozprawę zaplanowano na wtorek, 26 września. Za tydzień sąd wysłucha wypowiedzi obrońców i oskarżonego.


Tagi:

Dodaj komentarz

*
*