Reklama

Problem z referendum

Wybory samorządowe
Grzegorz Żądło
Mam problem z niedzielnym referendum. Pewnie podobnie jak wielu Polaków. Nie tylko nie wiem jak odpowiedzieć na postawione w nim pytania, ale czy w ogóle wziąć w nim udział.

Oczywiście to referendum jest zupełnie niepotrzebne i nie powinno zostać ogłoszone. Przypomnę tylko, że decyzję o jego zarządzeniu podjął w akcie rozpaczy po przegranej pierwszej turze wyborów ówczesny prezydent Bronisław Komorowski. Chciał w ten sposób przejąć elektorat Pawła Kukiza, którego głównym postulatem było wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych. I właśnie wokół JOW-ów od tego czasu toczy się ożywiona dyskusja.

Czy jest Pani/Pan za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej? Tak dokładnie brzmi referendalne pytanie. Zwolennicy przekonują, że tylko JOW-y gwarantują wybór konkretnych osób i odpartyjnienie polityki. Tyle że przykłady z innych krajów pokazują coś zupełnie innego. W większości przypadków wprowadzenie zasady „zwycięzca bierze wszystko” doprowadziło to tego, że największe partie powiększały tylko stan posiadania. Być może najlepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie systemu mieszanego, ale o to nikt nie pyta. Także przy tym pytaniu najprawdopodobniej krzyżyk postawię w rubryce przy NIE.

Czy jest Pani/Pan za utrzymaniem dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych z budżetu państwa?

To drugie pytanie, jakie wyborcy znajdą na karcie do głosowania. Odpowiedź wydaje się oczywista, koniec z finansowaniem z naszych podatków „darmozjadów z Wiejskiej”. Tyle, że te populistyczne głosy dobrze brzmią w ustach krzykaczy, którzy jednak nie proponują nic w zamian. No bo jaka jest alternatywa? Finansowanie z pieniędzy prywatnych, czyli z zachowaniem wszelkich proporcji, tak jak w USA. To jednak może rodzić kontrowersje. Duże koncerny będą sobie mogły kupić każdą ustawę, bo taka będzie cena finansowego wsparcia partii. Tyle że i teraz działają silne lobby na rzecz konkretnych rozwiązań. Może nie tak otwarcie jak choćby we wspomnianych USA, ale jednak. Dlatego skłaniałbym się w kierunku decyzji o ograniczeniu finansowania partii politycznych z budżetu państwa i precyzyjnym określeniu (a potem egzekwowaniu) na co te pieniądze mogą być wydane. Także na to pytanie najprawdopodobniej odpowiem TAK

Czy jest Pani/Pan za wprowadzeniem zasady ogólnej rozstrzygania wątpliwości co do wykładni przepisów prawa podatkowego na korzyść podatnika?

To pytanie nie wymaga komentowania. Może poza tym, że w ogóle nie powinno zostać zadane, bo odpowiedź na nie jest oczywista.

Tak czy inaczej, nic nie wskazuje na to, żeby niedzielne referendum interesowało więcej niż garstkę Polaków. Dlatego odpowiedzi na poszczególne pytania będą miały drugorzędne znaczenie.


Tagi:

Dodaj komentarz

*
*