Dokładnie rok temu, 31 lipca, na ul. Mickiewicza pod kołami autobusu PKM Katowice zginęła 19-lenia Basia ze Świętochłowic. Wracała ze znajomymi z nocnej imprezy. Doszło do bójki, której uczestnicy znaleźli się na jezdni. Kierowca ruszył, potem się zatrzymał, ale po chwili ruszył po raz kolejny. Wciągnął pod koła 19-latkę, która zginęła na miejscu. Mimo że minął już rok, wciąż nie ma aktu oskarżenia w tej sprawie. Kierowca cały czas siedzi w tymczasowym areszcie, a śledztwo w sprawie bójki zostało umorzone.
Pierwsze policyjne informacje z samego rana mówiły o tym, że około godz. 05:50 na ul. Mickiewicza na wysokości ul. Stawowej doszło do wypadku, w którym zginęła 19-letnia kobieta. Miał ją potrącić kierowca autobusu komunikacji miejskiej, który od razu zjechał do zajezdni i twierdził, że niczego nie zauważył.
Pojechałem na miejsce. Policja ogrodziła taśmą około 150-metrowy odcinek ul. Mickiewicza, mniej więcej od przystanku autobusowego do skrzyżowania z ul. Słowackiego. Uwagę zwracały damskie sportowe buty, które leżały w różnych miejscach, oddalone od siebie o dziesięć, może kilkanaście metrów. Jeszcze dalej na jezdni coś było przykryte złotą folią, a już całkiem blisko wejścia do LO im. Mickiewicza za parawanem znajdowało się ciało i kolejna złota folia. Dlaczego obuwie i ciało są od siebie tak bardzo oddalone – zastanawialiśmy się w gronie dziennikarzy? Wtedy nikt z nas jeszcze nie widział nagranego telefonem komórkowym filmu, który niedługo po wypadku pojawił się w internecie.
Po około 2 godzinach pracownicy zakładu pogrzebowego zabrali ciało. Podeszli też do miejsca, gdzie leżała złota folia. Okazało się, że to ludzki skalp.
Kiedy po internecie zaczął krążyć wspomniany filmik, a potem kolejny, nagrany z balkonu kamienicy na wysokości przystanku, stało się jasne, dlaczego buty 19-latki były tak bardzo od siebie oddalone.
Na nagraniu, które najpierw zostało opublikowane na Facebooku, widać, że na jezdnię wpada grupa kilkunastu osób, głównie mężczyzn. Biją się. Jest wśród nich późniejsza ofiara wypadku. Prawdopodobnie próbuje interweniować, może rozdzielić bijących się. Kierowca autobusu linii 910 najpierw lekko rusza, dotyka przodem pojazdu jedną z osób i zatrzymuje się. Cały czas trąbi. Kiedy wydawało się, że sytuacja się ustabilizowała, gwałtownie rusza i wciąga pod koła kobietę. W momencie uderzenia przez autobus, 19-latka stała do niego tyłem i nie widziała co się za nią dzieje. Więcej szczęścia miał jeden z biorących udział w bójce mężczyzn, którego kierowca autobusu „przepchnął” kilkanaście metrów, ale nie wciągnął pod siebie. Potem na chwilę zatrzymał się, ale kiedy do autobusu podbiegła grupa ludzi, odjechał. 19-latka wypadła spod autobusu na wysokości wejścia do liceum.
Dosłownie po chwili z ul. Stawowej wyjechał policyjny radiowóz. Z kolei od strony rynku w kierunku przystanku szło dwóch policjantów.
31-letni Łukasz T. pojechał do zajezdni. Tam zatrzymała go policja. Dzień później usłyszał zarzut zabójstwa i usiłowania zabójstwa dwóch innych osób. Trafił do tymczasowego aresztu, który był przedłużany już cztery razy. Ostatnio do końca września 2022. Prokuratura Okręgowa w Katowicach cały czas tłumaczyła się oczekiwaniem na opinie biegłych, m.in. z zakresu psychiatrii i ruchu drogowego. Brak tej drugiej ma być ostatnią przeszkodą na drodze do sformułowania aktu oskarżenia.
To z pewnością będzie bardzo ciekawy proces. M.in. ze względu na zeznania kierowy, który twierdził, że nie wiedział, że kogokolwiek przejechał. Zeznał, że czuł się zagrożony, bo grupa ludzi próbowała siłowo wejść do autobusu, a potem za nim biegła.
Jak wykazały badania, Łukasz. T. był pod wpływem leków.
Sprawa bójki, która poprzedziła wypadek, została wyłączona do oddzielnego postępowania. Prokuratura Rejonowa Katowice Północ postawiła w styczniu 2022 roku zarzuty udziału w bójce dwóm mężczyznom. Nie przyznali się do winy. Zarzut miał też usłyszeć kolejny mężczyzna, ale nie stawiał się na wezwania. Jak się okazuje, nie miało to większego znaczenia, bo prokuratura ostatecznie umorzyła sprawę. – Nie było podstaw do wniesienia aktu oskarżenia – poinformowała Joanna Sagan, szefowa Prokuratury Rejonowej Katowice Północ i dodaje, że po prostu, dowody nie były zbyt mocne.
Oznacza to, że ludzie, którzy przyczynili się do tej tragedii, nie poniosą żadnej odpowiedzialności.
19-latka, która zginęła pod kołami autobusu, miała dwójkę dzieci, 2-letnie i 7-miesięczne.
Polska to chory kraj , rok areszytu bez aktu oskarżenia .
W POLSCE NIE MA SĄDÓW TO BANDA BARANÓW BIORĄCYCH ZA NIC DUŻE PIENIĄDZE !
BEZKRÓLEWIE !
To jakiś nieśmieszny żart:/
śledztwo umorzone… poziom Policji w Polsce to żenada, tak to siedzą godzinami po parkach po cywilu nogami w oknie samochodu…
Wniosek taki, że po pijaku można latac po jezdni, bić się, obijać się o pojazdy. Ale widzac taka grupkę nie zauważysz kogoś i zabijesz lub zranisz ratując swoje mienie, odpowiesz za to. Może to działa w drugą stronę i bezkarnie można jezdzic autem po chodniku?
A kierowca autobusu od roku siedzi w areszcie…