Reklama

Marszałek województwa Wojciech Saługa zakładnikiem marzeń

Grzegorz Żądło
Za chwilę minie tydzień na stanowisku marszałka województwa Wojciecha Saługi. Może się okazać, że to tydzień najłatwiejszy. Teraz nowy marszałek będzie miał już tylko trudniej. Zwłaszcza, że pomysły, które chce realizować, to w kilku przypadkach, na razie tylko marzenia. Bardzo zresztą odległe i wątpliwe.

Miałem okazję porozmawiać w piątek z Wojciechem Saługą (rozmowa z programie Biznes Klasa w TVS w poniedziałek o 17.2o). Pytałem m.in. o rzeczy, które marszałek chce wprowadzić jako nowe zadania województwa. To przede wszystkim wojewódzki budżet obywatelski, program odnowienia elewacji w śląskich i zagłębiowskich miastach oraz Śląskie Centrum Nauki. O ile wszystkie największe porażki PO i PSL z ostatniej kadencji będzie można zrzucać na poprzedników, o tyle z tych zapowiedzi opinia publiczna i wyborcy będą już rozliczać Saługę. Niestety, na razie wygląda na to, że to rozliczenie może nie być pozytywne. Skąd ten pesymizm? Weźmy taki wojewódzki budżet obywatelski. To pomysł, który pojawił się już w kampanii wyborczej. Zresztą nie tylko PO, ale też SLD. Tyle tylko, że na razie nikt nie wie jak miałoby to wyglądać. Oczywiście, można powiedzieć: poczekajmy, dajmy się marszałkowi wdrożyć. Wszystko to prawda. Jednak z drugiej strony, jeśli ktoś zgłasza jakąś inicjatywę, to powinien mieć chociaż zarys tego, jak ją praktycznie zrealizować. A takiego zarysu Wojciech Saługa nie ma. Nie potrafi odpowiedzieć na pytanie ile pieniędzy chciałby przeznaczyć na budżet obywatelski, ani jakie zadanie mogłyby być z niego realizowane. Mówi jedynie, że trzeba „zaciągnąć do współpracy grono fachowców”, którzy odpowiedzą na wszystkie wątpliwości.

Podobnie sprawa wygląda z programem remontów kamienic. Saługa przekonuje, że można by to zorganizować w podobny sposób, jak budowane były drogi tzw. schetynówki albo „Orliki”. Po jednej trzeciej kwoty wykładały wtedy samorząd wojewódzki i lokalny oraz państwo. Teraz jednak, zamiast rządu, w program zostaliby zaangażowani prywatni właściciele budynków. Czy to w ogóle jest prawnie możliwe? Nie wiem. Co gorsza, wygląda na to, że marszałek też nie wie. Wiadomo, zespół fachowców i ekspertów itp.

Martwią mnie też plany budowy Śląskiego Centrum Nauki. Komisja Europejska, jeśli da na to jakieś pieniądze, to zupełnie niewystarczające na to, żeby powstało coś na miarę warszawskiego „Kopernika”. Marszałek zapowiada więc, że będzie szukał możliwości „zrobienia montażu finansowego” z innych źródeł, bo „politycy są od rozwiązywania trudnych spraw”. Obawiam się, że Śląskie Centrum Nauki może się stać dla nowego zarządu województwa, tym czy dla poprzedniego było Muzeum Śląskie, Koleje Śląskie czy Stadion Śląski. Skąd bowiem nagle wziąć mniej więcej 200 mln zł? Nawet jeśli ta inwestycja realizowana byłaby etapami, to takich pieniędzy samorząd wojewódzki raczej nie wygospodaruje. Obawiam się, że cała sprawa może się skończyć jedynie na gruntownym remoncie planetarium.

To tylko trzy przykłady wyzwań i zadań, które stoją przed Wojciechem Saługą, a kłopotliwych spraw będzie pewnie więcej. Dwa pierwsze (budżet i kamienice) narzucił sobie poniekąd sam. Trzecia (centrum nauki) to kolejny trudny spadek po poprzednikach, choć w przeciwieństwie do innych, tylko w fazie pomysłu.

Saługa twierdzi, że żeby zrobić coś dużego, trzeba najpierw mieć marzenia. Teraz chodzi o to, żeby na marzeniach się nie skończyło. W miarę upływu czasu presją na ich realizację będzie coraz większa.


Tagi:

Komentarze

  1. sks 9 grudnia, 2014 at 8:25 pm - Reply

    święta racja mam wrażenie , że marszałkami zostają na Śląsku ludzie z mianowania tacy ale wierni

Dodaj komentarz

*
*