Kolega oskarżonego o zabójstwo Dominika Koszowskiego nie powiedział przed sądem, kto siedział obok niego w aucie, kiedy został zatrzymany przez policję w Austrii. Podczas kontroli drogowej to właśnie ta osoba wylegitymowała się dowodem osobistym Dariusza N. Kibol GKS-u Katowice chce zniesienia zakazu opuszczania kraju, który i tak złamał.
Oskarżony o morderstwo 19-latka Dariusz N. jest na wolności od prawie roku. Pod koniec listopada 2023, po około 6 latach tymczasowego aresztu, został zwolniony. Przed sądem odpowiada z wolnej stopy, ale już jakiś czas temu prokuratura ujawniła, że łamie zakaz opuszczania kraju. Od momentu opuszczenia murów aresztu śledczego miał być za granicą kilka razy. Prokuratura przedstawiła w sądzie dokumenty, z których wynika, że N. dwa razy rezerwował hotel w Hiszpanii, raz był w Austrii, a także, że 13 czerwca został zatrzymany we Francji podczas kontroli drogowej. Wtedy znaleziono przy nim kokainę i 20 tys. euro. Sam oskarżony przyznał się do złamania zakazu opuszczania kraju. Jak wynikało z wyjaśnień złożonych przez N., do Francji pojechał, żeby oddać komuś dług.
Jednak N. nie przyznaje się do pozostałych podróży zagranicznych. Na jednej z ostatnich rozpraw sugerował, że ktoś przemieszcza się z jego dowodem osobistym. Tak tłumaczył wylegitymowanie go (jak twierdzi prokuratura) lub tylko kogoś z jego dowodem (jak twierdzi on sam) przez austriackich policjantów
Żeby rozwiać wątpliwości dotyczące obecności N. w Austrii, sąd wezwał w charakterze świadka kolegę oskarżonego, który złożył oświadczenie w tej sprawie. Zaprzeczył w nim, że podróżował z oskarżonym za granicą.
Długa przyjaźń i historia przestępstw
Mirosław L. z Dariuszem N. znają się od przeszło 20 lat. – Mogę powiedzieć, że przyjaźnię się z Dariuszem N. – stwierdził Mirosław L. Kiedyś chodzili na siłownię w dzielnicy Dąb, robili też interesy. Gdy L. był poszukiwany, przez kilka lat mieszkał w Niemczech. Uciekł tam, bo nie wrócił z przepustki do polskiego więzienia, w którym odbywał karę za włamania, głównie do dużych marketów spożywczych. Wtedy sprowadzali razem z N. samochody do Polski. Mirosław L. szukał aut, a Dariusz N. transportował je do Polski. W tym okresie pomieszkiwali też razem. W przeszłości byli nawet sądzeni razem za włamania i pomagali sobie nawzajem. – Na przykład po wypadku nie jeździłem autem, bo miałem zakaz prowadzenia pojazdu. Darek mnie odwoził – opowiada L. Jednak zaprzeczał dzisiaj, że był kiedykolwiek związany ze środowiskiem pseudokibiców GKS-u. – Nigdy nie byłem z nimi na meczu. Kibicowskie sprawy mnie nie interesowały, bo to nie moje klimaty – mówił przed sądem L. i dodał, że nie wie, czy N. nosił kiedykolwiek ubrania z klubowymi symbolami Gieksy. Jak mówi, nie interesowało go to.
Ktoś miał dowód osobisty Dariusza N.
Twierdzi, że swojego przyjaciela Dariusza N. nie widział od dawna. Pomiędzy jedną odsiadką a kolejną (obecnie od 3 czerwca br. odbywa karę 1 roku pozbawienia wolności za wypadek samochodowy sprzed 20 lat), czyli przez ostatnich 5 lat, miał się spotkać z N. tylko raz lub dwa razy podczas widzenia w areszcie śledczym w Mysłowicach. Jednak zaprzeczył, żeby w tym roku był na terenie Austrii z Dariuszem N. Choć bywa w tym kraju regularnie.
– Często sam jeździłem wypożyczanymi samochodami, często też jeździłem pociągami – opowiadał L.
– Po co pan jeździł do tej Austrii? – zapytał sędzia Józef Chowaniec.
– Jak jechałem autem, to prawdopodobnie po jakieś części samochodowe – odpowiedział kolega oskarżonego.
– A czemu zatrzymała pana policja? – dopytywał sędzia.
– Często jak się jeździ na polskich blachach, to legitymują – wyjaśnił L.
Jednak, gdy przyszedł czas na pytania dotyczące człowieka, który rzekomo legitymował się dowodem osobistym Dariusza N., świadek nie odpowiadał już tak chętnie:
– A jakim dokumentem tożsamości posługiwała się ta osoba? – pytał sędzia.
– Sam byłem w szoku, że ta osoba bliska dla mnie posłużyła się dokumentem Dariusza N. – odpowiedział świadek.
Jednak 58-latek nie zdradził kim była ta osoba. Postanowił, że skorzysta z prawa do odmowy udzielenia odpowiedzi na pytanie. Podał konkretny artykuł Kodeksu postępowania karnego. – To była dla mnie osoba bliska – mówi L. Sędzia dopytywał jeszcze: – A to był osobnik podobny z wyglądu do Dariusza N.? To była kobieta czy mężczyzna? Mirosław L. odpowiedział tylko: – Już wszystko powiedziałem. Przed rozpoczęciem przesłuchania, na prośbę prokuratora, musiał na głos przyrzekać, że będzie mówił prawdę.
Sam Dariusz N. już dał wyraz temu, że nie zgadza się z zakazem opuszczania kraju. W dzisiejszej rozprawie nie brał udziału, ale 18 września złożył wniosek o zniesienie tego zakazu. Uzasadnił go tak: „Dręczy mnie prokuratura i policja, dręczy mnie komornik. Nie jestem w stanie z polskiej pensji utrzymać rodziny”. Tego wniosku sąd dzisiaj nie rozpatrzył. Nie podjął też decyzji w sprawie wniosku prokuratury o ponowne aresztowanie N. Ten wniosek został złożony po tym, jak przedstawiono dowody na to, że N. opuszcza kraj.
Łukasz Kądziołka
Powoła się na wyrok, że prokurator krajowy nie jest prokuratorem krajowym i wygra. Prędzej czy później, jak nie tu to tam.
niestety Wymiar sprawiedliwosci w kraju nie dziala …. chyba juz to wszyscy widza .
To nie jest już państwo z kartonu, to jest państwo z gwna.