Pożar w kamienicy w Katowicach mógł zakończyć się dużo gorzej, gdyby nie szybka reakcja policjantów. Matka z dwójką dzieci nie mogła wyjść z mieszkania z powodu ognia, który opanował klatkę schodową.
Ogień w jednej z kamienic przy ul. Katowickiej pojawił się w środku nocy. Pod koniec listopada, około godziny 1.00, dyżurny komisariatu II policji w Katowicach odebrał zgłoszenie o pożarze. Po pomoc zadzwoniła kobieta mieszkająca z dwójką dzieci. Prosiła o jak najszybszy przyjazd, bo ogień odciął im drogę ucieczki z budynku. Choć pożar objął najniższe kondygnacje kamienicy, kobieta nie mogła wyjść z mieszkania na I piętrze. Na miejsce jako pierwsi dojechali policjanci, którzy byli akurat w trakcie patrolu. Gdy wchodzili do budynku, część klatki schodowej i drzwi do piwnicy były już objęte ogniem. Pomimo gęstego dymu i płomieni, weszli do kamienicy od strony podwórka. Jeszcze przed przyjazdem strażaków sierż. Przemysław Maciejowski i sierż. Maciej Świetlik ewakuowali z dwóch mieszkań 6 osób, w tym dwoje dzieci w wieku 6 i 7 lat. Po chwili na miejsce dotarli strażacy, którzy ugasili pożar. Nikomu nic się nie stało.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że pożar mógł wybuchnąć z powodu podpalenia wózka dziecięcego pozostawionego na klatce schodowej. Policja nadal ustala dokładne przyczyny i okoliczności powstania pożaru.