NOWE MIEJSCE Krem z batata, marchewki i pomarańczy, szczupak z pieczonymi w ziołach ziemniakami, a może brytyjski fishpie z majonezem wasabi. Co łączy te potrawy? Nie zawierają mięsa, co wcale nie znaczy, że źle smakują. W Królestwie można nie tylko dobrze zjeść, ale też potańczyć do muzyki takich zespołów jak Rebeka czy Kamp!
Królestwo to nowy punkt na imprezowo-gastronomicznej mapie Katowic. Ulokowany w samym centrum miasta, bo w kopule Ronda Sztuki, z widokiem na Spodek i Pomnik Powstańców. I ten widok jest dobrym tłem dla minimalistycznych wnętrz lokalu. – Mamy świetny widok, odsłaniający uroki miasta. Chcieliśmy otworzyć lokal, którego nie będziemy się wstydzić. Jesteśmy otwarci na nowe i dalecy od tego, co było w tym miejscu – mówi Jola Sauer, właścicielka Królestwa. To nie pierwszy jej lokal. Podobnie sprofilowana jest chorzowska Szuflada 15, której Sauer jest współwłaścicielką.
– Jednak w Katowicach mamy większą przestrzeń, więc i postawimy na większe granie. Chcemy, żeby ludzie dobrze się bawili. Zauważyliśmy, że przychodzą do nas osoby w różnym wieku, świadomi tego miejsca i zupełnie przypadkowi. Bardzo nas to cieszy, gdy widzimy starszych ludzi, którzy przychodzą z dziećmi – dodaje Sauer. Do tej pory w Królestwie, które działa od początku kwietnia, zagrali m.in. Rebeka i Rasmentalism. W kolejne weekendy odbędą się koncerety Xanax, Kamp! i Voo Voo. W planach są niedziele z muzyką jazzową czy festiwale kulinarne. – To ma być klub muzyczny na poziomie, chcemy by nocne życie miasta połączone było z dobrą muzą. A w ciągu dnia z dobrym jedzeniem – tłumaczy Sauer.
W Królestwie nie zjemy mięsa, za to ryby i owoce morza. Jest zupa Ramen do wyboru z warzywami bądź krewetkami, mus z sera koziego z ciastem filo i burakami czy risotto ze szparagami. W menu znajdziemy też sałatki, kanapki, hummus i desery. Codziennie zmienia się też zupa i danie główne w “menu dnia”. – Jarosze dostaną jedzenie lepszej jakości, zróżnicowane i autorskie. Serwujemy kasztany, sami robimy tofu. Nasz kucharz pracował i uczył się fachu w knajpach z gwiazdkami Michelina – dodaje właścicielka.
Wystrój lokalu jest minimalistyczny, miał być uniwersalny, by z łatwością zmieniać go na imprezy. Jest więc sporo drewna i zieleni. Joli Sauer marzy się, by tworzyć w nim instalacje, dziwne historie, mroczny nastrój. Jak u Larsa von Triera, twórcy miniserialu „Królestwo”, od którego nazwę wziął katowicki lokal. – Są oczekiwania, więc i strach przed krytyką. Ale postaramy się nie zawieść – dodaje Sauer.
W którym miejscu właścicielka wspomina o wege?
” – Jarosze dostaną jedzenie lepszej jakości, zróżnicowane i autorskie. ”
Wg słownika jarosz to ktoś kto nie je mięsa ssaków, ale jada ryby. Zresztą w menu są rownież dania wegetariańskie, przynajmniej tak wynika z artykułu.
Prawdziwe wege… Autorka mogłaby trochę zgłębić temat nim zacznie obwieszczać, że powstało w Katowicach kolejne miejsce dla wegetarian. Wegetarianie/wegetarianki nie jedzą ryb ani owoców morza.
Nie zjemy mięsa? Królestwo wege… szczupak stał się rośliną