Tygodnik “Polityka” po raz kolejny przygotował zestawienie, w którym próbuje porównać 66 polskich miast na prawach powiatu. Śląskie i zagłębiowskie miasta wypadają w nim bardzo słabo. Dlaczego tak się dzieje?
Tworząc ranking, “Polityka oparła się na przygotowanym przez OECD (organizację zrzeszającą najlepiej rozwinięte państwa świata) zestawieniu “Better Life Index”. Wyróżnia ono dziesięć kategorii, które w różnym stopniu wpływają na jakość życia. Są wśród nich: warunki mieszkaniowe, dochody, praca, wspólnota, edukacja, środowisko, społeczeństwo obywatelskie, zdrowie, zadowolenie z życia i bezpieczeństwo. Redakcja dodała do tego jeszcze jedną kategorię – jakość samorządu. Na każdą kategorię składa się od dwóch do czterech kryteriów. Np. edukacja to wydatki na oświatę w przeliczeniu na mieszkańca, średni wynik egzaminu gimnazjalnego z języka polskiego i matematyki oraz odsetek dzieci w wieku 3-4 lat chodzących do przedszkoli. Biorąc wszystkie kryteria pod uwagę, powstał Indeks Jakości Życia (IJŻ). Zanim zagłębię się w szczegóły, na początek porównanie. Pierwsza w rankingu Warszawa dostała w IJŻ 70,3 pkt, a 39. Katowice – 47,4 pkt. ostatni w zestawieniu Wałbrzych tylko 27,9 pkt.
W czym stolica woj. śląskiego wypada najlepiej, a w czym najgorzej. Katowice znalazły się w ścisłej czołówce, jeśli chodzi o “jakość samorządu”. W tym pojęciu dziennikarze “Polityki” wzięli pod uwagę: wydatki na kulturę w przeliczeniu na mieszkańca, wydatki na obsługę długu publicznego jako odsetek wydatków budżetu miasta, poziom dofinansowania z Unii Europejskiej w perspektywie 2007-13 w przeliczeniu na mieszkańca oraz długość ścieżek rowerowych w relacji do powierzchni miasta. Stolica woj. śląskiego otrzymała 53,1 pkt. Lepsze są tylko Sopot (70,8), Zamość (55,2) i Wrocław (53,5). Również na czwartym miejscu stolica woj. śląskiego uplasowała się pod względem dochodów. Tu zostały wzięte pod uwagę przeciętne wynagrodzenie (GUS) i dochody budżetu miasta na mieszkańca (Pismo Samorządu Terytorialnego “Wspólnota”). Wyżej są tylko Warszawa (83), Sopot (74) i Jastrzębie-Zdrój (61,8). Katowice nie najgorzej wypadają jeszcze w kategorii “wspólnota” obejmującą relację samobójstw do liczby mieszkańców i zaufanie do innych ludzie (Diagnoza Społeczna).
Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? Największy wpływ na niską pozycję Katowic w rankingu ma “bezpieczeństwo”, które obejmuje liczbę przestępstw w przeliczeniu na tysiąc mieszkańców (GUS) oraz zadowolenie ze stanu bezpieczeństwa w miejscu zamieszkania (Diagnoza Społeczna). 24 pkt. to zdecydowanie najgorszy wynik spośród wszystkich 66 miast. Wprawdzie Chorzów dostał o pkt. ale to może być błąd. Słabo wygląda też sytuacja w kategorii “zdrowie” (liczba lekarzy w przeliczeniu na mieszkańca – GUS i zadowolenie ze stanu zdrowia – Diagnoza Społeczna) – 27,1 pkt. Jeszcze gorzej na tle konkurencji Katowice wypadają w kryterium “zadowolenia z życia”. Ta kategoria obejmuje dosyć trudno mierzalne pojęcia jak satysfakcję z życia i poziom szczęścia (Diagnoza Społeczna). 33,9 pkt. pozwoliło wyprzedzić Siedlce (0,0), Chełm (13,1), Wałbrzych (17,3), Lublin (17,8), Tarnobrzeg (25,2), Zabrze (25,4), Gorzów Wielkopolski (28,4), Białystok (28,6). W pozostałych kategoriach, czyli warunkach mieszkaniowych, pracy, edukacji, środowisku i społeczeństwie obywatelskim Katowice mieszczą się w środku stawki.
Jakie z tych danych można wyciągnąć wnioski? Przede wszystkim w Katowicach nie jest bezpiecznie, co ma pewnie wpływ na poziom szczęścia i zadowolenia z życia. W mieście pracuje też zbyt mało lekarzy, a ludzie czują się chorzy. Z drugiej strony zarobki są całkiem dobre, miasto wykorzystało dużo pieniędzy z UE, mamy też stosunkowo dużo ścieżek rowerowych. Powstaje jednak pytanie czy pod uwagę brane były wszystkie ścieżki? Jeśli tak, to wynik pewnie zawyżyły leśne dukty.
Co ciekawe, najlepiej z miast woj. śląskiego wypadły w rankingu Tychy, które zajęły 9. miejsce (55,8 IJŻ). 19. są Gliwice (52,4), 30. Jastrzębie-Zdrój (49,2), 34. Rybnik (48,2), 40. Bielsko-Biała (47), 41. Dąbrowa Górnicza (46,6), 42. Żory (45,9), 44. Częstochowa (45,7), 50. Piekary (42,3), 51. Jaworzno (41,8), 53. Siemianowice Śląskie (41,5), 54. Bytom (41,1), 55. Mysłowice (40,8), 56. Sosnowiec (40,6), 59. Świętochłowice (39,2), 62. Ruda Śląska (37,2), 63. Zabrze (36,6), 64. Chorzów (35,9).
Jak widać, końcówka zestawienia to niemal wyłącznie miasta aglomeracji śląsko-dąbrowskiej. Dlatego autorzy rankingu piszą m.in. “Gdybyśmy chcieli znaleźć jeden region szczególnie potrzebujący pomocy, będzie nim z pewnością Górny Śląsk. W tamtejszych miastach statystycznie zarabia się co prawda dobrze (średnią zawyżają górnicy), ale pod wieloma innymi względami nie są one atrakcyjnym miejscem do życia. (…) Wiele z nich ma wysoki odsetek samobójstw, sporą przestępczość, marna warunki mieszkaniowe i bardzo niskie poczucie wspólnoty wśród mieszkańców. Być może nadszedł już czas, aby region Górnego Śląska uznać za poważny problem społeczny, wymagający unijnej pomocy nawet bardziej niż obszary Polski wschodniej?”.
Oczywiście każdy ranking oparty na suchych danych nie może w pełni oddać specyfiki miast. Trudno też oceniać subiektywne poczucie zadowolenia z życia czy poziomu szczęścia. Bardziej wymierny jest poziom przestępczości czy liczba dzieci chodzących do przedszkoli. Tak czy inaczej, nieprzypadkowo śląskie miasta są w tym rankingu tak nisko. To drogowskaz dla wszystkich tych, którzy 16 listopada lub dwa tygodnie później wygrają wybory. Po czterech latach będzie można sprawdzić które miasta spadły, a które awansowały w indeksie jakości życia.