Reklama

Kampania, której prawie nie było. Co działo się przed wyborami samorządowymi w Katowicach [OPINIA]

Grzegorz Żądło
Pięć i pół roku – tak wiele czasu na przygotowanie się do kolejnych wyborów samorządowych jeszcze nigdy nie było. Niestety, okazuje się, że osobom, które chciałyby coś zmienić w mieście, i tak nie starczyło czasu. Chociaż szczerze mówiąc, patrząc na lokalną politykę można odnieść wrażenie, że i 10 lat byłoby za mało. Kampanii wyborczej w Katowicach praktycznie nie było, na czym najbardziej skorzysta obecny prezydent i jego ugrupowanie.

Od wielu miesięcy można było odnieść wrażenie, że w mieście coś się zaczyna dziać. Wiele osób gdzieś podskórnie wyczuwało, że to może być dobry moment na jakiekolwiek zmiany. Prezydent Marcin Krupa popełnił w mijającej kadencji tak wiele błędów, że wydawało się, że rozdawał swoim potencjalnym rywalom prezenty na lewo i prawo. Potencjalnym to w tym przypadku słowo klucz. Rzeczywistych rywali po prostu nie ma.

Kato Protest bez lidera

Wybory to taki czas, kiedy wszystkie opinie z internetowych forów czy Facebooka można w końcu sprawdzić w prawdziwym życiu. Przez chwilę wydawało się, że nawet coś takiego się wydarzy. Powstał Kato Protest, a ludzie w różnych częściach Katowic organizowali się w formalne i nieformalne „ruchy oporu”. Otwarte pozostawało pytanie czy będzie z tego coś więcej. Mój przyjaciel zwykł mawiać, że w warstwie deklaracji zwykle jest wielu chętnych do pracy, ale kiedy zaczyna się tzw. operatywa, pozostają nieliczni. Czy tak było w przypadku Kato Protestu, trudno powiedzieć, bo nie siedzę w środku tego ruchu. Łatwo można jednak zauważyć, że osoba, która mogła w największym stopniu ten ruch pociągnąć, nie zdecydowała się na to. Mowa o Adrianie Sklorzu, przewodniczącym zarządu Stowarzyszenia Prawo-Ekologia-Zdrowie, bardziej kojarzonym z Zielonym Burowcem. Nawet bliscy współpracownicy prezydenta Marcina Krupy przyznają, że merytorycznie Sklorz to bardzo trudny przeciwnik, którego można się obawiać. Kiedy występował na sesji w sprawie lex developer na Burowcu, większość radnych Forum Samorządowego i PiS mogła tylko spuścić oczy i patrzeć w podłogę. Nie mieli bowiem żadnych kontrargumentów na te przedstawiane przez niego. Swoją drogą, gdyby radni (dotyczy to właściwie każdego z nich) byli tak merytorycznie przygotowani do sesji i komisji jak Sklorz, to poziom dyskusji w lokalnym samorządzie byłby znacznie wyższy.

Adrian Sklorz na sesji rady miasta.

Czy Sklorz miałby jakiekolwiek szanse w wyborach na prezydenta czy choćby radnego? Trudno powiedzieć, szerzej jest zapewne zupełnie nierozpoznawalny. Nie był zainteresowany kandydowaniem, bo wprawdzie prezydent Krupa mocno zaszedł mu za skórę, ale nie aż tak, żeby rzucać wszystko i walczyć z nim na całej linii.

Brak charyzmatycznego lidera z pewnością nie ułatwił zadania wszystkim tym, którzy podjęli wyzwanie i postanowili jednak do wyborów stanąć.

Wiadomo było, że sam Kato Protest to za mało. Powstała więc dość egzotyczna koalicja, na którą złożyły się wspomniany Kato Protest, ale też Ruch Autonomii Śląska, Polska 2050 i partia Razem. Każdy chciał mieć w niej coś do powiedzenia i każdego trzeba było zadowolić. Scalać to wszystko miał jedyny opozycyjny radny, czyli Dawid Durał, który został kandydatem na prezydenta. Do niego za chwilę jeszcze wrócimy.

Platforma obywatelskiej kapitulacji

Największe szanse na skuteczną walkę z Marcinem Krupą i Forum Samorządowym miała Koalicja Obywatelska. Niesiona na fali po sukcesie w październikowych wyborach parlamentarnych mogła być siłą, która osiągnie dobry wynik nie tylko w wyborach do rady miasta, ale i tych prezydenckich. W kuluarach mówiło się, że gdyby KO wystawiła w Katowicach np. Monikę Rosę, to druga tura byłaby pewna, a przy dobrze poprowadzonej kampanii, posłanka miałaby nawet szansę na zwycięstwo. Ona sama nawet zastanawiała się nad startem, ale prawdopodobnie została zablokowana przez Platformę Obywatelską. Nawet niektórzy radni PO do dzisiaj nie wiedzą, dlaczego ich szefowie postanowili oddać Katowice walkowerem. Przecież nie może chodzić tylko o pracę dla Jarosława Makowskiego, który został wiceprezydentem. Zresztą, pewnie po kwietniowych wyborach i tak by nim został, bo Marcinowi Krupie będący w całkowitej rozsypce PiS nie jest już do niczego potrzebny, a inne ugrupowania (gdyby weszły do rady) nie chcą z nim współpracować. Forum Samorządowe jest więc skazane na koalicję z KO. Dlaczego więc KO nie poczekała tych kilku miesięcy? Jeśli nie ma w tej sprawie jakiegoś mocno ukrytego drugiego dna, to można to określić mianem politycznego sabotażu. Wprawdzie radni PO próbują robić dobrą minę do złej gry i mówią, że planują zrobić coś na zasadzie „wasz prezydent, nasz premier” (czyli w warunkach katowickich, nasza rada miasta), ale to tłumaczenie bardzo naciągane.

Jarosław Makowski i Marcin Krupa.

Co charakterystyczne, od czasu, kiedy rozpoczęła się formalna koalicja Forum – KO (nieformalna trwała od kilku lat), radni KO chyba nawet jednym słowem nie skrytykowali żadnych działań prezydenta, mimo że wcześniej im się zdarzało. Co więcej, w swoim programie wyborczym, co najmniej kilkanaście procent postulatów mają tożsamych z tymi, które ogłosił prezydent Marcin Krupa.

PiS? Jaki PiS?

Skoro nie KO, to może PiS? Teoretycznie partia, która niedawno zakończyła 8-letnie rządy w Polsce, powinna być rozdrażniona i żądna szybkiego rewanżu. Na dodatek, w Katowicach została bez sentymentów odsunięta od władzy. Wystarczy wspomnieć, że Marcin Krupa zwolnił wiceprezydenta Mariusza Skibę z dnia na dzień, uprzedzając go o tym dopiero przed konferencją prasową, na której to ogłosił. Co więc zrobił Skiba, kiedy partia zaproponowała mu, żeby startował w wyborach na prezydenta Katowic? Z radością i wielkim zapałem podjął wyzwanie. Stwierdził, że jest lojalny w stosunku do Krupy i nie będzie kandydował przeciw niemu. Wprawdzie został wyrzucony z pracy bez zbędnych ceregieli, ale będzie lojalny. Każdy ma swoje zasady. Można się z nimi nie zgadzać, ale trzeba szanować.

Odmowna decyzja Skiby sprawiła, że PiS znalazło się w kropce. Partia i tak była w Katowicach bardzo słaba, ale przed wyborami samorządowymi znalazła się w całkowitej rozsypce. Tworzenie list kandydatów na radnych to była prawdziwa łapanka. Obiektywnie, listy PiS są tak słabe, że powtórzenie przez partię wyniku sprzed ponad 5 lat, kiedy zdobyła 5 mandatów, wydaje się niemożliwe.

Leszek Piechota.

Wracając do kandydata na prezydenta. Rozpatrywany był Piotr Pietrasz, ale ostatecznie padło na Leszka Piechotę. To były wiceprezydent Katowic i senator wybrany z listy PO. Kilka lat temu przeszedł do PiS. Wnikliwi obserwatorzy zauważyli pewnie, że w ostatnich wyborach samorządowych startował na prezydenta… Chorzowa. Niby blisko, ale to jednak inne miasto.

W całej kampanii wyborczej PiS ograniczyło się do zorganizowania jednej konferencji prasowej, na której przedstawiło Piechotę i kandydatów na radnych. Atmosfera podczas tej konferencji przypominała stypę po pogrzebie średnio lubianego przez żałobników zmarłego.

Zresztą, KO też zorganizowała tylko jedną konferencję, na której zaprezentowała swoje 50 konkretów na najbliższą kadencję. Trochę mało jak na ugrupowanie, które chce zdecydowanie wygrać wybory do rady miasta. Może dlatego, większość wspomnianych konkretów nie przebiła się szerzej do opinii publicznej.

Konfederacja rozmawia sama ze sobą

Liczba jeden charakteryzuje też Konfederację. Podczas jedynej konferencji prasowej partia przedstawiła swojego kandydata na prezydenta (Jacek Budniok) i kandydatów na radnych. Potem politycy Konfederacji ograniczyli się głównie do nagrywania rozmów sami ze sobą i puszczania ich w mediach społecznościowych. Trudno w taki sposób dotrzeć do szerszego grona odbiorców.

Jacek Budniok.

Katowice 2050 z politycznym seppuku

Na tle tej niemocy KO, PiS i Konfederacji, całkiem przyzwoicie wyglądała kampania komitetu Katowice 2050. Choć warto zaznaczyć, że przyzwoicie nie dlatego, że była jakoś szczególnie dobra, ale dlatego, że na tle większości konkurencji, która nie robiła prawie nic, w jakikolwiek sposób się wyróżniała.

Wprawdzie widać było, że zdecydowana większość kandydatów nie ma żadnego doświadczenia w polityce i kontaktach z mediami, to przynajmniej coś próbowała robić. Kilka konferencji prasowych czy spójny przekaz wizualny w mediach społecznościowych to jednak zdecydowanie za mało, żeby wywrócić stolik w katowickim samorządzie (tak, wiem, że to hasło Konfederacji). Warto docenić próby zwrócenia uwagi np. na problem pracy na stanowiskach kierowniczych obecnych radnych Forum Samorządowego i Marcin Krupa w miejskich spółkach (patologia czystej wody), czy podkreślanie wagi planu ogólnego, który Katowice i inne miasta muszą przyjąć w najbliższym czasie. Jednak poza tym widać było, że w komitecie Katowice 2050 brakuje choćby jednej osoby, która miałaby nieszablonowe pomysły i umiała je dobrze „sprzedać”. Nie widać było też osoby lub osób, która potrafiłaby spiąć cały komitet i tchnąć w niego ducha walki. Zapewne miał nim być Dawid Durał, ale na ostatniej prostej postanowił sam podłożyć sobie nogę, jednocześnie strzelając sobie w stopę i poprawiając uderzeniem kijem bejsbolowym w głowę. Zarzuty psychicznego znęcania się na żoną i dzieckiem czy naruszenia nietykalności cielesnej policjanta na służbie – do Marcina Krupy Święty Mikołaj przyszedł z prezentem już na początku kwietnia.

Jak do tego doszło nie wiem

W kampanii wyborczej, na kilka dni przed wyborami, takie coś to po prostu czyste seppuku. Co ciekawe, to właśnie Durał był uważany za głównego kontrkandydata Krupy, chociaż np. bukmacherzy więcej szans na drugi wynik dawali Leszkowi Piechocie. Teraz wiele osób pisze w komentarzach, że w niedzielę odda głos nieważny, bo mieli głosować na Durała, ale w tym okolicznościach już nie chcą.

Dawid Durał (drugi z lewej).

Forum na utartym i dobrze znanym szlaku

Biorąc to wszystko pod uwagę, Marcin Krupa i jego Forum Samorządowe mogli nie robić żadnej kampanii. Jednak jak zawsze, na wszelki wypadek, zebrali od sponsorów dużo pieniędzy i wykupili bardzo dużo powierzchni reklamowej. Na autobusach, tramwajach, przystankach czy billboardach. Warto przy tej okazji wspomnieć, że ludzie prezydenta najpierw zarezerwowali odpowiednio dużo nośników, a potem Marcin Krupa wydał zarządzenie o zakazie wieszania banerów np. na barierkach czy latarniach. W poprzednich wyborach plakaty w takich miejscach obecnej władzy nie przeszkadzały. Zresztą, uchwała krajobrazowa, która pomogłaby opanować chaos reklamowy w Katowicach, powstaje już 8 lat.

Prezydent spogląda więc na mieszkańców z bardzo wielu miejsc. Dodatkowo, kampanię rozpoczął na kilka miesięcy przed tym, kiedy się formalnie zaczęła. Za pieniądze z budżetu miasta. Jego wizerunek widniał m.in. na reklamach Katowickiej Karty Mieszkańca czy plakatach i filmikach informujących o miejskich inwestycjach. Zbójeckie prawo urzędującego prezydenta. Że to nieuczciwa konkurencja, to oczywiste. Trudno jednak udowodnić łamanie prawa. Ot, po prostu, prezydent informuje co robi w mieście.

Mając praktycznie wyczyszczone przedpole, Forum Samorządowe postanowiło pójść w kampanii utartym schematem. Do skrzynek mieszkańców trafiły więc gazetki. Jedna jeszcze przed rozpoczęciem kampanii wyborczej. Miała komiczny tytuł „Rozliczamy Krupę”. Kto rozliczał? Przede wszystkim kandydaci na radnych Forum Samorządowego i osoby, które są beneficjentami pieniędzy z budżetu miasta. Później do skrzynek mieszkańców trafiła kolejna gazetka, w której z kolei oceniany miał być program Marcina Krupy. Kto oceniał? Niespodzianka, sami znajomi prezydenta.

Mieszkańcy donosili, że w niektórych miejscach była jeszcze kolportowana gazetka pt. Informator Wyborczy, która wyglądała jak oficjalny materiał PKW, a w rzeczywistości była kolejną formą agitacji Forum Samorządowego. Na stronie, która miała przypominać kartę do głosowania, znalazło się tylko jedno nazwisko – Marcin Krupa. Przypadkowo, tylko przy tym nazwisku zaznaczony był krzyżyk. Osoby, które nie korzystają z internetu, a dostały taki zmanipulowany materiał wyborczy, mogą się w niedzielę zdziwić, kiedy na prawdziwej karcie do głosowania zobaczą 5 nazwisk.

Jeśli chodzi o samą kampanię, to Forum Samorządowe przeprowadziło ją spokojnie i bez fajerwerków. Była konwencja wyborcza, na której prezydenta pochwaliło wiele osób, które regularnie dostają z budżetu miasta pieniądze na działalność swoją lub kierowanych przez siebie instytucji. Potem było kilka konferencji prasowych, na których zaprezentowane zostały plany na kolejną kadencję. Jedne praktycznie niemożliwe do zrealizowania (zadaszenie autostrady A4, posadzenie po 1000 drzew w każdej dzielnicy, 57 km nowych dróg rowerowych), inne trochę dziwne (sprowadzenie żubrów do lasów murckowskich), kolejne ogłoszone pod konkretny elektorat (nowe lodowisko), czy wreszcie brzmiące dosyć sensownie (kolejne dwa baseny, dofinansowanie przydomowej retencji, farmy fotowoltaiczne na miejskich budynkach czy zadaszone parkingi rowerowe).

Poza wspomnianymi zadaszeniem autostrady i budową lodowiska (na co miasto nie ma pieniędzy), w programie prezydenta nie ma jakichś bardzo kontrowersyjnych obietnic, z których można by go potem rozliczać. Nie ma też jednak jakiejś większej wizji rozwoju miasta. Nie ma czegoś, co sprawiłoby, że o Katowicach będzie się mówić w całej Polsce, a nawet szerzej. Takim czymś mógłby być np. program odzyskania rzeki dla miasta. Owszem, w kampanii były jakieś wzmianki o Rawie, ale dla nikogo z obecnej władzy to nie jest priorytet. To wymagałoby wyjścia poza schemat, a o to w Katowicach jest bardzo trudno. Zresztą, jak widać, nie ma takiej potrzeby. Proste obietnice w zupełności wystarczą, bo konkurencji praktycznie nie ma.

Forum Samorządowe, dysponując całym aparatem urzędu miasta i miejskich jednostek (np. doradzający prezydentowi dyrektor MOSiR Daniel Muc), przeprowadziło kampanię na miarę swoich dużych możliwości finansowych i organizacyjnych. Kampanię, która w żaden sposób do historii nie przejdzie, ale która miała wszystko to, co mieć powinna. No, może poza jakimś nośnym hasłem, ale do tego trzeba by kogoś kreatywnego w sztabie.

Daniel Muc (z lewej) i radny Adam Skowron.

Czego jeszcze zabrakło w tej kampanii? Jakiejkolwiek debaty kandydatów na prezydenta. Nie było jednak większego sensu jej organizować, skoro Marcin Krupa odmawiał udziału.

I tak to się w tych Katowicach toczy. A, zapomniałbym o jednym – superkomputerze. Bez względu na to czy Marka Strzałkowskiego (jest taki kandydat na prezydenta) ktoś traktuje poważnie, czy też nie, wygląda na to, że jego teza o tym, że miastem powinien rządzić superkomputer, przebiła się w tej kampanii najmocniej.

To chyba najlepsze podsumowanie tego, co działo się w ostatnich tygodniach przed wyborami.

 

Tagi:

Komentarze

  1. aarek 9 kwietnia, 2024 at 8:17 am - Reply

    brak kogoś kreatywnego w sztabie – uśmiałem się, jak pomyślałem o tych kilku milionach utopionych w KAW i za których na oficjalnych profilach miasta pojawiają się kadrowane zdjęcia 🙂
    największą porażką jest KO, która zamiast wystawić mocnego kandydata zdecydowała się wejść w koalicję, właśnie teraz kiedy mieszkańcy Katowic obserwując jak to wszystko wygląda mieli realną szansę na zmianę prezydenta
    głosowałem na PO od swoich pierwszych wyborów, ale więcej już nie zamierzam

  2. Bartek 6 kwietnia, 2024 at 9:19 am - Reply

    I bardzo dziękuję autorowi. Dokładnie opisał katowickie bolączki.
    Jakim cudem można nie być widocznym przez prawie 5 lat i oczekiwać w samym finale, że parę plakatów załatwi sprawę w zabetonowanym katowickim układzie który wykorzysta wszystkie sztuczki? Grzech śmiertelny zaniechania.

  3. Bartek 5 kwietnia, 2024 at 7:11 pm - Reply

    PO sprzedało w dealu Katowiczan i tyle. Na zawsze mogą zapomnieć o moim głosie w każdych wyborach, nieważne ile będą Kaczyńskim straszyć.

    • HahaHihi 8 kwietnia, 2024 at 9:50 am Reply

      A co? Uwierzyłeś im? Wczoraj się urodziłeś?

    • gizmo 5 kwietnia, 2024 at 7:20 pm Reply

      Rośnie kolejne pokolenie, zdradzonych przez Tuska. Jakże niesłusznie wszak Tusk ma swoje miejsce w historii, podobnie jak Judasz.

  4. pk 5 kwietnia, 2024 at 3:20 pm - Reply

    najgorsze jest to, że Krupa wykasował całkowicie ze swoich obietnic Tramwaj na Południe.
    10 lat w budowie, obiecywany w dwóch kampaniach – a skończył się zanim nawet wbito pierwszą łopatę.
    Co nie przeszkadza nazywać siebie „skutecznym prezydentem” na każdej rogatce miasta…
    Konkurencyjne ośrodki w kraju (Warszawa, Wrocław, Kraków, Gdańsk, Poznań – bo chyba do takiej ligi aspirujemy?) nam uciekają, a my nawet nie próbujemy truchtać w ich kierunku. Ot, zostaniemy krajowym średniakiem z kilkoma basenami i tężniami

    • Parkingowy 5 kwietnia, 2024 at 4:20 pm Reply

      Dwieście tysięcy mieszkańców, a w pierwszej lidze kilka razy więcej… Może trzeba dać sobie spokój?
      Ludzie nie chcą podpisywać się pod listami poparcia kandydatów, a w ogóle jak ktoś ma wizje, to niech idzie do lekarza.

      • mieszkaniec 5 kwietnia, 2024 at 6:43 pm Reply

        Nawet mogę Wam wkleić dla porównania i wiedzy 😉

        Warszawa. mazowieckie. 1 861 975. 3 600.
        Kraków. małopolskie. 803 282. 2 458.
        Wrocław. dolnośląskie. 674 079. 2 302.
        Łódź łódzkie. 658 444. 2 245.
        Poznań wielkopolskie. 541 316. 2 067.
        Gdańsk. pomorskie. 486 345. 712.
        Szczecin. zachodniopomorskie. 391 566. 1 303.
        Lublin. lubelskie. 331 243. 2 246.

        • mieszkaniec 5 kwietnia, 2024 at 6:45 pm Reply

          liczba mieszkańców i po kropce gęstość zaludnienia

  5. mieszkaniec 5 kwietnia, 2024 at 12:44 pm - Reply

    Sam fakt startu krupy w wyborach to jak naplucie mieszkańcom w twarz .

    • gizmo 5 kwietnia, 2024 at 7:15 pm Reply

      No jasne, bo wzór moralności Polska2050 to kandydat na miarę naszych ambicji.

  6. Pan Ktoś 5 kwietnia, 2024 at 12:08 pm - Reply

    Hahaha kpina.

    Pan Doktor Marcin Krupa wygra i to w I turze! Zobaczycie juz w niedziele.

    • Alojz 5 kwietnia, 2024 at 6:49 pm Reply

      Dziękujemy za oczywistą oczywistość.

      Niestety.

  7. mieszkaniec 5 kwietnia, 2024 at 12:06 pm - Reply

    Emocje jak na grzybach…

    superkomputer historycznie był w Katowicach w GIG albo COIG, nie pamiętam dokładnie.

    co do budowy superkomputera – aktualnie Świat idzie w „sztuczną inteligencję”.
    Gotowy produkt ChatGPT. Wdrażany przez Windowsa.
    Też trzeba powiedzieć, że spodziewamy się w kolejnych dekadach odpływu ludzi. Dla Metropoli to będzie 1 mln ludzi. Budowa komputera wiąże się z zastąpieniem pracowników w urzędzie. Raczej nam to nie potrzebne. Chyba że chcemy przyspieszyć odpływ ludzi.

    Kierunek słuszny czy się podoba czy nie (i nie nowy) to pogłębianie współpracy miast (gmin). Aktualnie dość głośna sprawa połączenia miast Prezydenckich (gmin) w jedno Supermiasto. Pozostałe gminy (miejsko-wiejskie) – obwazanek byłby w takim Powiacie.
    Raczej rewolucja niż ewolucja. O ewolucji to piszą archeologowie.
    Jeśli nic się nie stanie to będzie regres. Katowice też wyludniają się i mają już niecałe 300 tys mieszkańców. Dla porównania Essen ma 580 tys mieszkańców. Co pokazuje porównanie do Zagłębia Ruhry coraz bardziej nie trafione.

  8. miguel 5 kwietnia, 2024 at 10:54 am - Reply

    W zasadzie ta kampania to jeden wielki dramat- jest urzędujący prezydent, a reszta sprawia wrażenie kandydatów z łapanki. Niestety wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że przez kolejne 4 lata nic się nie zmieni.
    Co do Kato Protestu to mnie najbardziej zawiedli- weszli w egzotyczną koalicję, poparli dziwnego kandydata- od razu to wszystko mi się nie podobało. Sensowniej byłoby, gdyby kandydata nie poparli żadnego, natomiast do rady wprowadzili chociażby kilku radnych pod własnym szyldem, którzy solidnie pracowaliby i np. za 4 lata byli w stanie już wystawić swojego kandydata.

    • gizmo 5 kwietnia, 2024 at 11:52 am Reply

      Kandydat Hałowniany oddał mecz walkowerem w Wielki Piątek. Jego wyborcom nie przeszkadza pijaństwo i przemoc domowa. Więc w czym problem? Tacy widocznie są wyborcy Trzeciej Drogi. Jacy wyborcy, tacy politycy.

      • kukura 5 kwietnia, 2024 at 3:12 pm Reply

        jak zawsze błyskotliwa analiza skrząca inteligencją – rodem z partyjnego przekazu dnia.

        • gizmo 5 kwietnia, 2024 at 7:10 pm Reply

          dziękuję.

          • kukura 5 kwietnia, 2024 at 10:01 pm Reply

            nie ma za co.

  9. mieszkaniec 5 kwietnia, 2024 at 10:54 am - Reply

    Idziemy na wybory …..odstawić od koryta krupę i jego deweloperów za piekło jakie nam urządzili już 7 , Katowiczanie idziemy głosować .

Dodaj komentarz

*
*