Reklama

Już wiadomo komu i po co potrzebna była metropolia [KOMENTARZ]

Grzegorz Żądło
Łudziłem się, że może tym razem. Że może w końcu samorządowcy dojrzeli. Że jednak chodzi w tym o coś więcej niż tylko stanowiska dla kolegów i koleżanek. A jednak jest i będzie jak zwykle. Metropolia katowicka (zwana dla niepoznaki Górnośląsko-Zagłębiowską Metropolią) nie przyniesie niczego dobrego, bo przynieść nie może. Podobnie jak nie przyniósł GZM i nie przynosi KZK GOP. Po prostu rządzący nami ludzie nie dojrzeli jeszcze do swoich funkcji. Nie chodzi im o dobro ogółu, a tylko o własne i swojego środowiska. Bardzo to przykre.

Przez wiele lat słyszeliśmy jak bardzo regionowi potrzebna jest metropolia. Że jak będzie specjalna ustawa, wszystko się zmieni: poprawi się transport, miasta aglomeracji będą działać wspólnie, może nawet poprawi się planowanie przestrzenne. To wszystko bajki. Nic się nie zmieni. Nie zmieni się dlatego, że nie zmieniają się ludzie, którzy metropolię tworzą. Nie, nie ci, którzy tworzą ją naprawdę, czyli zwykli mieszkańcy. Ci rozumieją coraz więcej. Wiedzą, że bez współpracy niewiele da się osiągnąć, nawet w Polsce, nie mówiąc już o Europie. Czym są Sosnowiec, Tychy, Chorzów, Zabrze, a nawet Gliwice i Katowice w starciu z Warszawą, Krakowem i Wrocławiem? Właściwie niczym. Dlaczego więc nie rozumieją tego prezydenci tych wszystkich miast? To proste, im nie chodzi o współpracę. Nie chodzi im o dobro regionu i jego mieszkańców. Chodzi im wyłącznie o kontrolę. O władzę, o stanowiska i profity dla „swoich”. Chodzi im o to, żeby metropolia była „ich”, a nie „tamtych”.

PRZECZYTAJ TEŻ: Prezydenci nie potrafią się dogadać w sprawie zarządu metropolii

Najpierw spór o nazwę i idiotyczny kompromis: Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia. Ręce opadają. Wiem, że metropolia to też Zagłębie, ale jednak wszystko kręci się wokół Katowic, więc Metropolia Katowicka byłaby z pewnością bardziej odpowiednia. Ale nie upieram się. Nazwa to w gruncie rzeczy sprawa drugorzędna. Później spór o członków zarządu, który toczą między sobą PO i PiS. Coś, czym Polacy rzygają już od wielu lat, mamy teraz w skali mikro. Jak czytam i słucham kto ma być przewodniczącym, a kto członkiem zarządu, to robi mi się smutno. Kazimierz Karolczak – był polityk SLD, podczepiony pod marszałka z PO. Adam Ostalecki – dyrektor urzędu wojewódzkiego podczepiony pod wojewodę z PiS. Jakie mają zasługi, osiągnięcia, doświadczenie? Karolczak nie potrafił przypilnować budowy Stadionu Śląskiego. Ostalecki? Przykro mi, ale nie jestem w stanie nic o nim powiedzieć. Dalej, Andrzej Pilot. To już dopiero nieporozumienie. Pilot szuka pracy, bo za chwilę nie będzie go w WFOŚiGW, a PSL nie ma już za bardzo gdzie upychać swoich ludzi. Zresztą z Karolczakiem sytuacja jest podobna. Też może mieć problem z nową pracą. I to mają być ludzie, którzy sprawią, że wszystkim nam będzie się żyło lepiej? Już jest taki jeden twór, nazywa się KZK GOP. Tam też lądują m.in. byli prezydenci, których mieszkańcy już nie chcieli w swoich miastach. Jaki jest efekt, setki tysięcy ludzi mogą ocenić każdego dnia. I oceniają, wybierając samochód zamiast autobusu czy tramwaju.

Mamy więc metropolię, której zarząd obsadzą swoimi ludźmi PO i PiS. Zawsze można powiedzieć, że przecież o wszystkim decydować będzie zgromadzenie, w którym głos ma każda z 41 gmin tworzących metropolię. Tyle, że na czele tych gmin stoją prezydenci związani, wspierani lub popierani przez PO lub PiS. Mało jest tych w pełni niezależnych. Zresztą, karty będą rozdawać najwięksi, a tu od polityki nie da się uciec.

Dlatego w najbliższym czasie nie poprawi się jakość transportu (bo nikt nie zaora KZK GOP – w końcu są tam koledzy), gminy nadal będą budować co i gdzie chcą, a o szybkim rozwoju metropolia też może zapomnieć. Czym więc zajmie się nowy twór? Promocją. Tak, to takim instytucjom jak GZM zawsze wychodziło najlepiej. Wkładka do lokalnej gazety jak to jest u nas dobrze, jak prężnie działamy, jakie sukcesy odnosimy i jak bardzo idziemy do przodu. Teraz będzie jeszcze lepiej, bo na promocję (czyli wkładki do gazet lądujące od razu w koszu) jest znacznie więcej pieniędzy. Transport, rozwój i planowanie przestrzenne pozostaną tylko artykułami w ustawie.

Oczywiście jest jeszcze szansa, że będzie inaczej. Że prezydenci opamiętają się i polityka zejdzie na drugi plan, bo na pierwszy wysunie się dobro aglomeracji i jej mieszkańców. Chciałbym być naiwny i sam w to uwierzyć. Ale nie wierzę.


Tagi:

Komentarze

  1. Błażej 26 sierpnia, 2017 at 1:13 pm - Reply

    Komentarz ten jest jednocześnie dramatycznym apelem do włodarzy o opamiętanie sie pod czym sie podpisuje. Niestety odnoszę wrażenie ze bez PRLowskich reform administracyjnych jak ta z 1950 czy 1975 nie przyprowadzi się wlodarzy do porządku.

  2. KOSZUTKA.EU 24 sierpnia, 2017 at 10:52 pm - Reply

    Trzeba się przyzwyczajać. Nasz Marcin też dostał fuchę prezydenta/sołtysa po czarodziejskim uścisku dłoni poprzednika… Metropolią nigdy nie będzie fuzja kilkunastu wsi.

Dodaj komentarz

*
*