Gdyby strajk nauczycieli rozpoczynał się dzisiaj, to tylko jedna szkoła w Katowicach nie wzięłaby w nim udziału. To SP 48 w Murckach. Pozostałe szkoły poinformowały, że pracujący w nich nauczyciele będą strajkować, choć oczywiście nie wszyscy. Dyrektorzy już przygotowują się na wypadek dużej absencji pracowników. Jedną z możliwości jest czasowe zatrudnianie emerytowanych nauczycieli.
Związek Nauczycielstwa Polskiego wyznaczył początek strajku na 8 kwietnia. W poniedziałek mają się odbyć kolejne rozmowy związkowców z rządem. Na razie rozbieżności w sprawie podwyżek są zbyt duże, więc groźba strajku staje się coraz bardziej realna. Dlatego dyrektorzy i urząd miasta powoli przygotowują się na to, że za 10 dni w szkołach nie będzie miał kto uczyć. – Cały czas czekamy na ostateczne informacje od ZNP odnośnie liczby nauczycieli, którzy podejmą strajk. Jednocześnie dostajemy deklaracje z poszczególnych placówek. Jeśli chodzi o szkoły, to tylko jedna poinformowała, że nie weźmie udziału w strajku. Inaczej wygląda sprawa z przedszkolami, bo takich, które nie będą strajkować jest znacznie więcej – mówi Sławomir Witek, naczelnik wydziału edukacji i sportu UM Katowice.
To dyrektorzy poszczególnych placówek muszą zapewnić dzieciom opiekę w czasie strajku, ale miasto też przygotowuje się na ewentualne problemy kadrowe. Powstała m.in. baza emerytowanych nauczycieli, których będzie można czasowo zatrudnić, np. do przeprowadzenia egzaminów. Poza tym zbierane są informacje, które umożliwią ewentualne przeniesienie uczniów czy przedszkolaków z jednej placówki do drugiej. Jeśli dojdzie do strajku i będzie on powszechny, to na normalne prowadzenie zajęć nie ma szans. W grę wchodzą zajęcia świetlicowe.
Za czas strajku nauczyciele nie dostaną wynagrodzenia.
To bardzo Cię proszę nie wysyłaj swoich dzieci do szkoły.
Czy dlatego nie należy wysyłać dzieci, żeby Ci zarobieni nauczyciele czasem więcej pracy nie mieli ? Piękny argument – wszyscy wiemy jaka to przepracowana grupa. W mojej opinii również za taki czas pracy i kwalifikacje jakie większość nauczycieli reprezentuje społeczeństwo nie powinno płacić już więcej niż płaci obecnie. Najpierw niech nauczyciele zaczną więcej wymagać od siebie i pracować więcej, a potem żądają więcej od innych.
4000 zł brutto uśredniona pensja nauczycieli mianowanych w Katowicach – no to chyba nie tak źle jak za mniej niż połowę godzin pracy tego co normalny przeciętny pracownik przepracuje w tym kraju (a wielu pracuje znacznie dłużej niż 40 godz./tygodniowo). Kiedy normalny pracownik jest w środku swojego dnia pracy, to taki nauczyciel bumelant idzie już do domu na obiadek i śmieje się z reszty. Oczywiście 2 miesiące płatnych wakacji letnich plus 2 tygodnie płatnych ferii zimowych też im trzeba zasponsorować. Nie chce mi się nawet komentować tego biadolenia o czasie poświęcanym na sprawdzanie klasówek, ale uwierzcie mi że Ci którzy dużo tym kraju zarabiają, muszą poświęcać znacznie więcej czasu na dokształcanie i pracę po godzinach. Zresztą z tego co pamiętam to nauczyciele klasówki sprawdzali w czasie lekcji. Nie przesadzajmy też z tym, że nauczyciele to jakaś elita narodu z wyższym wykształceniem – większość moich znajomych, którzy zostali nauczycielami to byli raczej właśnie Ci słabsi uczniowie, którzy potem podostawali się głównie na jakieś filologie, historie czy pedagogiki. Ludzie po kierunkach ekonomicznych czy politechnicznych raczej w szkole nie wylądowali. Problem z nauczycielami jest też taki, że bardzo często ich przebranżowić – to jest tak bardzo roszczeniowa grupa, że praktycznie w mało której pracy da sobie radę. Oni się nadają tylko do pracy w szkole.
Widać jaką lekcje wyciągnąłeś ze szkoły. Opierasz się na brykach, a nie na prawdziwej lekturze.