Wydawało się, że to tak bardzo nieprawdopodobna informacja, że nikt nie uwierzy. A jednak. Kiedy radny Krzysztof Pieczyński napisał w internecie, że został wiceprezydentem, spadła na niego lawina gratulacji, ale i prośby o spotkanie i załatwienie konkretnych spraw. Nie wiadomo, śmiać się czy płakać?
1 kwietnia, godzina 11. Za chwilę rozpocznie się sesja rady miasta w Katowicach. Stoimy przed salą. Krzysztof Pieczyński: Chyba wrzucę na FB, że prezydent Marcin Krupa zrobił mnie wiceprezydentem. – Nikt w to nie uwierzy, nawet dzisiaj – odpowiadam.
Tuż po sesji, około godz. 14, na facebookowym profilu Krzysztofa ukazuje się zdjęcie, na którym prezydent Katowic przekazuje mu jakąś teczkę. Pod spodem podpis: „Przed chwilą w Urzędzie Miasta Katowice Prezydent Marcin Krupa wręczył mi nominację i powołał mnie na stanowisko Wiceprezydenta Miasta Katowice! Jest to dla mnie ogromne zaskoczenie i zarazem wielka nobilitacja!”
Po chwili pojawiają się pierwsze komentarze. Co ciekawe, wiele z nich wskazuje na to, że ludzie nie załapali żartu. Gratulacje mieszają się z życzeniami sukcesów. Znajomi życzą powodzenia. Owszem, wiele osób zdaje sobie sprawę, że to przecież 1 kwietnia i prima aprilis, ale innym to nie przeszkadza. Pojawiają się pierwsze żądania i oczekiwania. Ktoś pisze: Stadion dla Katowic! Ktoś mu odpowiada: Oni już zapomnieli co nam obiecali, kiełbasa wyborcza zjedzona. Stołki zajęte i jest git.
Chciałbym wierzyć, że ludzie wpisali się w konwencję żartu, ale obawiam się, że było inaczej. Kolejny wpis: Akurat – prima aprilis. Chyba, że to prawda. Oj, to gratulacje!
Komentarze i lajki na FB (uzbierało się ich już prawie 600) to jednak jeszcze nic. Sytuacja robi się poważniejsza, kiedy Krzysztof Pieczyński zaczyna odbierać smsy i telefony. Już nie tylko z gratulacjami. Ludzie proszą o spotkanie. Dzwoni przedstawiciel jednej z central związkowych. Odzywa się ktoś z MOSIR-u. Mają ważne sprawy, nie na telefon. Krzysztof odpowiada, że odezwie się następnego dnia. W kolejce ustawia się już grupa znajomych, która potrzebuje mieszkania. Proszą, żeby im „załatwić” takie komunalne. Chociaż akurat takie prośby Pieczyński dostaje też jako radny.
Są też oczekiwania w sprawie pilotowania budowy stadionu miejskiego. Do tego w krótkim czasie 30 zaproszeń na FB od zupełnie obcych ludzi.
Co o tym wszystkim myśleć? Kilka poważnych wniosków na podstawie tego żartu można wyciągnąć.
Ludzie są naiwni. To jednak jeszcze nic. Gorsze jest co innego. Myślą, że wszystko można załatwić dzięki znajomościom. Oczywiście, jest w tym sporo racji, choć z mieszkaniem może nie pomóc nawet sam prezydent. – Już dawno zorientowałem się jakie są procedury przyznawania mieszkań komunalnych i socjalnych. I taką oficjalną informację ludzie, którzy się do mnie zgłaszają, dostają – mówi Krzysztof Pieczyński. Dziś dostaną też inną informację. Ten wiceprezydent to był tylko żart. Wiem, że trudno w to uwierzyć, ale jednak.
Piszcie więcej o Andrucie to już mu się do końca w głowie po…miesza
To że Pieczyński jest wiceprezydentem to żart, a to że Krupa prezydentem?