Reklama

Jak mieszkali bogaci katowiczanie sto lat temu? Mieli telefon i monitoring!

Katarzyna Głowacka

W tym samym czasie, pani domu przyjmuje swoich gości. W salonie ma żardinierę, czyli wystawny kwietnik. Po co? Mieszka w mieście przemysłowym i nie ma ogrodu. Ten domowy jest iluzją, że za oknem znajdziemy prawdziwy, żywy ogród. I namiastką arystokratyczności. Jest ławka, donica, można się bawić w chowanego. Albo w kotylion, czyli w grę, w której losuje się bilecik z imieniem kolejnego tancerza, poznając w ten sposób wszystkich uczestników zabawy. W każdym pokoju jest też duży ścienny zegar, to nie jest epoka miniaturyzacji. Jedyną stacją pogodową są termometr i barometr, wiszące w salonie. Życie prowadzi się wystawne, towarzyskie, więc idealnie sprawdzają się szerokie i przesuwane drzwi. Gdy się je otworzy, uzyskuje się ogromną przestrzeń do zabawy.

A obowiązki? Pani domu sprawuje nadzór nad guwernerem, kucharką czy sprzątaczką. Jeśli coś pójdzie nie tak jak powinno, pan domu winą obarcza żonę. Spoczywa więc na niej duża odpowiedzialność. Pani domu jest także towarzyszką oficjalnych imprez, musi więc mieć umiejętność prowadzenia ciekawych konwersacji. Ma wykształcenie muzyczne i czyta gazety. Na pewno w swoim buduarze. Wystrojem jest serwantka, w której eksponuje się najcenniejsze przedmioty rodzinne, jak porcelanę czy muszle świadczące o dalekich podróżach, czyli bogactwie gospodarzy.

Pianino umilało czas po posiłku.Czas na obiad. To pierwszy posiłek, przy którym spotyka się cała rodzina. Podawany jest z rozmachem, to ważny element codziennego rytuału. Jednak krzesła są niewygodne, bo to miejsce tylko do jedzenia. Rozmawia i tańczy się gdzie indziej. Jest jednak fortepian, na którym gra najstarsza córka, rodzice chwalą się jej talentem przed gośćmi. W jadalni kończy się też część oficjalna domu. Po obiedzie panowie wychodzą na cygaro, porozmawiać o polityce.

Dalej mamy pokój dziecięcy, więc czas na zabawę. Obiektem westchnień każdej dziewczynki jest porcelanowa lalka. Krucha i droga, więc częściej kupuje się drewniane i wiklinowe. Ale to nie to samo. Dzieci od 6. roku życia idą do szkoły, więc czasu na zabawę nie jest wiele. Wielkim udogodnieniem w tym domu jest łazienka z bieżącą wodą. O higienę można więc dbać. To ważne, zwłaszcza wśród dzieci.

Pokój dziecięcy.Zbliża się pora snu. Gospodarze układają się na krótkim, ale szerokim łóżku. Krótkim, bo ludzie byli niscy. Ale co ciekawe, spali też w pozycji półsiedzącej, opierając się na wielkich poduchach. Jest też szezlong przeznaczony na popołudniową drzemkę. W łóżku nie można się położyć przed nocą, by nie zburzyć jego kompozycji, czyli pięknie ułożonej pościeli z obowiązkową laleczką na ażurowej kapie. W sypialni znajduje się nocnik, nie trzeba więc wychodzić w nocy do łazienki. Jest też kropielnica. Ludzie byli bardzo wierzący, więc przed wyjściem z domu nabierali wody święconej i prosili tym samym Boga o pomyślność.

Tak dobiega końca wycieczka po mieszkaniu bogatego mieszczaństwa. Wszyscy, którzy chcą poczuć atmosferę sprzed stu lat, powinni odwiedzić Muzeum Historii Katowic przy ul. Ks. Szafranka 9 w Katowicach.


Tagi:

Komentarze

  1. erwin 29 czerwca, 2016 at 8:35 am - Reply

    “Na opłacenie wysokiego czynszu mogły sobie pozwolić rodziny niemieckie i żydowskie, a głową domu był najczęściej przedstawiciel wolnego zawodu: lekarz, adwokat, sędzia czy aptekarz. Tak było do 1922 roku. Po zmianach narodowościowych zamieszkiwały je elity polskie, napływowe, z Galicji i Królestwa Polskiego. Mieszkali tu artyści, także dzięki sąsiedztwu z Akademią Muzyczną.”

    A Ślonzokom psinco.

Dodaj komentarz

*
*