Reklama

Jak mieszkali bogaci katowiczanie sto lat temu? Mieli telefon i monitoring!

Katarzyna Głowacka

Gosposia ma osobne pomieszczenie-służbówkę, czyli ciasny pokoik z ubikacją, tak, by przez całą dobę być do dyspozycji rodziny. Do tego kucharka, lokaj i służba, którzy pracują na etat.

Jak wygląda typowy dzień z życia tej rodziny?

Monitoring gosposi w domu mieszczańskim.Gosposia ma monitoring w postaci niewielkiej szybki z okienkami. Kiedy któryś z domowników potrzebuje jej pomocy, w okienku zapala się lampka, a gosposia biegnie do odpowiedniego pokoju. Rano, jest to sypialnia małżonków. To tutaj, po porannej toalecie, gospodarze jedzą śniadanie. Bez dzieci, bo te jedzą osobno w swoim pokoju. Potem gospodarz idzie do gabinetu, do którego wchodzi się z hallu, czyli najważniejszego pomieszczenia w domu. Dziś niedoceniony przedpokój, kiedyś pełnił funkcje reprezentacyjne. To tu następowało uroczyste i oficjalne powitanie gości. Lokaj odbierał płaszcz i był to ważny element ceremoniału. Jeśli pan domu nie wychodził z gabinetu, oznaczało to, że gość jest niemile widziany i musi odejść. Na ozdoby w hallu nie szczędzono pieniędzy, zdarzało się, że tylko tam tapety były jedwabne. Wszystko po to, by zrobić ogromne pierwsze wrażenie na gościach.

Gabinet pana domu z maszyną do pisania i... telefonem.Pan domu przyjmuje gości czy klientów w gabinecie, który zamykany jest przed dziećmi z uwagi na ważne i poufne dokumenty. Tam też znaleźć można najnowsze zdobycze techniki, jest maszyna do pisania, radio, ale przede wszystkim telefon i to już sześć lat po jego wynalezieniu! W oczy rzuca się wielki portret przodka, który wykonywał ten sam zawód. To reklama, oznaka renomy firmy gospodarza. W środku także szachy i karciak, czyli stół do gry w karty czy żetony. Jest moda na trofea, więc mężczyźni chwalą się tym, co upolowali, nawet jeśli… nigdy nie byli w lesie. W gabinecie nie brakuje więc głów dzików czy jelenich poroży. Jest też waga do ważenia listów. Po co? Żeby lokajowi idącemu na pocztę dać wyliczone pieniądze. W przeciwnym razie można być pewnym, że resztę zostawi sobie w kieszeni.


Tagi:

Komentarze

  1. erwin 29 czerwca, 2016 at 8:35 am - Reply

    “Na opłacenie wysokiego czynszu mogły sobie pozwolić rodziny niemieckie i żydowskie, a głową domu był najczęściej przedstawiciel wolnego zawodu: lekarz, adwokat, sędzia czy aptekarz. Tak było do 1922 roku. Po zmianach narodowościowych zamieszkiwały je elity polskie, napływowe, z Galicji i Królestwa Polskiego. Mieszkali tu artyści, także dzięki sąsiedztwu z Akademią Muzyczną.”

    A Ślonzokom psinco.

Dodaj komentarz

*
*