Zaczął padać śnieg, ruszył się wiatr i znów można w miarę bezpiecznie oddychać. Ale za tydzień, dwa lub trzy pewnie znowu pojawi się smog, a wraz z nim kolejne publikacje nawołujące do wprowadzenia “darmowej” komunikacji. To bardzo ładnie brzmi, ale wpływu na smog nie ma żadnego. A właściwie ma negatywny, bo odwraca uwagę od prawdziwego problemu.
Niektóre miasta, głównie te rządzone przez przedstawicieli Platformy Obywatelskiej, ulegają zbiorowej histerii i ogłaszają, że w dniach z bardzo przekroczonym stężeniem pyłów, autobusy, tramwaje czy metro będą wozić pasażerów za darmo. Czy takie decyzje mają jakiś sens? Żadnego. Weźmy przykład Warszawy. Jak mówią moi koledzy ze stolicy, najbardziej z decyzji pani prezydent o “darmowej” komunikacji cieszą się kierowcy. Dlaczego? Liczą na to, że przy możliwości bezpłatnych przejazdów autobusem czy tramwajem, na ulicach zrobi się luźniej, a wiec to dobry czas na wykorzystanie samochodu. Ale Warszawa to może nie do końca dobry przykład. Tam rzeczywiście znacznie większy procent zanieczyszczeń powietrza niż w innych miastach pochodzi ze spalin. Jednak “darmowa” komunikacja niczego nie zmieni. Przecież w zimie, w dniu, w którym normy zanieczyszczeń powietrza są przekroczone o kilkaset procent mało kto przesiądzie się z samochodu do komunikacji publicznej. Jeśli pójdzie na przystanek, nawdycha się szkodliwych substancji. Autem podjedzie z punktu A do punktu B, a smog będzie oglądał tylko przez szybę. No i nie zmarznie.
PRZECZYTAJ: Będzie zakaz palenia w piecach mułem, węglem brunatnym i wilgotnym drewnem
Weźmy przykład bliższy Katowicom, czyli Rybnik. Prezydent ogłosił, że przez dwa dni autobusy będą wozić pasażerów za darmo, a w szkołach nie odbędą się lekcje. O ile to drugie jest uzasadnione, o tyle decyzja o “bezpłatnej” komunikacji to czysty populizm i propaganda. Po pierwsze, wpływ indywidualnej komunikacji na smog w tym mieście jest znikomy. Po drugie, jak w każdym mieście, mało kto przesiądzie się z samochodu do autobusu, tylko dlatego, że kilka razy nie będzie musiał płacić za bilet.
Z tego samego powodu irytują mnie komentarze i nawoływania, żeby KZK GOP też wprowadził “darmową” komunikację podczas smogu. Nie dość, że skutek byłby żaden, to koszty ponoszone przez samorządy na utrzymanie KZK znacznie by się zwiększyły. W tym całym pędzie do bezpłatnej komunikacji wielu zdaje się nie zauważać, że nie ma czegoś takiego jak DARMOWE PRZEJAZDY! Mieszkańcy Warszawy, Rybnika czy Katowic i tak za nie zapłacą. Zapłacą większą dopłatą do funkcjonowania przewoźników. Chyba lepiej, żeby te pieniądze przeznaczyć na wymianę większej liczy pieców albo działania edukacyjne?
Na koniec jeszcze słowo o marszałku woj. śląskiego, który ogłosił, że w czasie smogu Koleje Śląskie będą wozić pasażerów za darmo. Kolejna zagrywka PR-owa, która dobrze się sprzeda, ale jej wpływ na rzeczywistość będzie zerowy.
Dajmy już spokój “bezpłatnej” komunikacji w czasie smogów i skupmy się na istocie problemu. Na paleniu śmieci i zlej jakości węgla w piecach, na przyłączaniu kolejnych budynków użyteczności publicznej do sieci ciepłowniczej i na programach wymiany pieców w domach jednorodzinnych. To są prawdziwe wyzwania i problemy. Tych kilka osób (może kilkanaście), które w czasie smogu zostawią samochód w domu i pojadą do pracy autobusem, niczego nie zmieni.
Zadziwiający jest poziom niezrozumienia niektórych dla słowa pisanego. Artykuł jest sensowny oraz zrozumiały, zatem o co tyle pretensji? Lobby górnicze się odezwało?
Panie Redaktorze,
słowa o braku wpływu to pańskie przekonanie. Opinia, nie poparta danymi. Są ludzie, którzy oceniają że jest odwrotnie niż Pan pisze, bo – jak się domyślam – to przedstawiciele gatunku, który przesiadłby się z auta do komunikacji miejskiej. Ich głosy to zaprzeczenie Pana tezy 🙂
Myślę, że wprowadzenie możliwości korzystania z komunikacji w dni gdy wartości substancji zanieczyszczających powietrze przekraczają normy, może pomóc. Poza zmniejszeniem liczby samochodów, jest to również szansa na zaprezentowanie walorów komunikacji publicznej. Podkreślę również, że bardzo dobrze by było gdyby takie rozwiązania objęło nie tylko kierowców, lecz również osoby towarzyszące. Inną sprawą jest sieć połączeń. Oczywiście należy także prowadzić działania zmierzające do eliminacji źródeł powietrznego syfu w postaci spalania śmieci, słabego węgla etc.
Odwiedzam od czasu do czasu ten serwis i coraz mocniej się przekonuję, że jest Pan zadufanym w sobie pępkiem świata, który wszystko wie najlepiej (od kolegów z Warszaw – jak zostało tu napisane).
Ja przynajmniej mam odwagę się podpisać. Pan/Pani jest tylko internetowym hejterem, który obraża ludzi anonimowo. Bardzo to słabe.
Widać że nie ma Pan zielonego pojęcia o zanieczyszczeniu powietrza i matematyce….
Aglomerację śląską zamieszkuje 2mln ludzi.Średni udział w tworzeniu smogu przez ruch miejski to 15-20%.
Jeżeli nawet 1% z tych kierowców zostawi swój samochód pod domem to jaki będzie miało to wpływ ?
Więc dla Pana hipokryzją jest, że przyczyną chorób i zgonów jest smog?Nie wierzę co czytam.Pan zamiast napiętnować działania a właściwie ich brak, staje ramie w ramię z tymi osobami.
Czy w europejskich miastach problemem smogu jest emisja z pieców ogrzewających?Chyba nie.A czy tam też występuje smog?No chyba tak.
To po co więc w miastach europejskich wprowadza się ograniczenia ruchu?Dlaczego w Oslo godzina parkownia to 40zł a przy wjeździe do miasta trzeba zapłacić myto.Czy oni mają problem ze złą jakością powietrza?
Niech Pan pomyśli zanim coś napisze nt.smogu.
A teraz jeszcze raz przeczyta Pan tekst i dopiero po uważnej lekturze i zrozumieniu o co w nim chodzi weźmie się Pan za komentowanie.
Napisał Pan wyraźnie.
cyt”To bardzo ładnie brzmi, ale wpływu na smog nie ma żadnego. ”
Wg.Pana redaktora wpływ ruchu miejskiego na smog w miastach jest żaden.Dla Pana nawet promil ludzi którzy zachorowali na obstrukcyjne zapalenie oskrzeli, jest żaden.
Przykro, że nie rozumie Pan problemu.
Po raz ostatni tłumaczę wszystkim, którzy nie zrozumieli prostego, wydawałoby się, tekstu. Oczywiście, że transport i komunikacja (spaliny) mają wpływ na smog. Nie ma za to wpływu na jego zmniejszenie ogłaszanie “bezpłatnej” komunikacji, bo mało kto (jeśli ktokolwiek) przesiądzie się z tego powodu z samochodu do autobusu czy tramwaju.
Nie rozumiem jak można zaprzeczyć własnym słowom?Wyraźnie Pan napisał-żadnego wpływu.Skąd przekonanie ze nikt się nie przesiądzie?Czyli w takiej Warszawie nikt się nie przesiada?Proponuję swoją teorię przedstawić na forum ogólnopolskim.
Panie redaktorze.Przedstawiony temat należy zgłębić aby przedstawić fakty.Pan tego nie robi, traktując pobieżnie i wybiórczo temat.
Jeszcze jeden przykład na nierozumienie problemu smogu.
Oslo wprowadza w dni mroźne i bezwietrzne zakaz poruszania się pojazdów z silnikami diesel-a.Ciekawe po co?
Niech Pan pomyśli zanim napisze kolejny tekst o ochronie środowiska.
Pozdrawiam
To już naprawdę ostatnia moja odpowiedź, bo nadal Pan nie rozumie o czym był mój tekst. Zakaz poruszania się pojazdami z silnikiem diesla nie ma nic wspólnego z “darmową” komunikacją! Czy to naprawdę tak trudno zrozumieć? To zupełnie dwie różne sprawy. Poza tym pisałem o polskiej specyfice, a nie o krajach wysokorozwiniętych.
Jakie to niby koszty po stronie samorządów wzrosną?
Koszty utrzymania KZK GOP. Mniejsze wpływy z biletów = większa dopłata samorządów do funkcjonowania KZK GOP.
I tu sie Pan mylisz i to bardzo. Zresztą w wielu miejscach tego artykułu, jak choćby jak Pan sądzi – czym oddychają kierowcy zamknięci w małej przestrzeni samochodu osobowego podczas smogu?
Powietrzem z butli? A może chce Pan udowodnić, że w samochodzie powietrze różni się od tego na zewnątrz? No cóż różni się , ale tak niewiele, że jest to pomijalne. Spieszę też donieść, że wszelkie maseczki na twarz to tylko dla psychiki robią dobrze, bo wpływu na najgroźniejsze elementy smogu nie mają żadnego.
Problem komunikacji zbiorowej jest u nas poruszany na zasadzie bezradnych działań KZK GOP , a nie jako problem całościowy.
Lata zaniedbań zrobiły swoje, kolej dopiero niedawno się obudziła i dopiero powoli zaczyna odrabiać straty w ilościach przewozów, ale miną lata zanim zwiększy się to znacząco, bo stracić pasażerów jest łatwo, ale by wrócili trzeba wielu wysiłków.
Gdy pasażer jak u nas w aglomeracji zniechęci się do zbiorkomu, to naprawdę trzeba wielu zachęt by go znów do siebie przyciągnąć, ale Pan jak widać tego nie rozumie.
Tak, powietrze w samochodzie różni się od tego na zewnątrz, ponieważ przechodzi przez filtr. Poczytaj chociażby o filtrach węglowych zanim udowodnisz swoją ignorancję.
Zacznijmy od tego, że tylko część samochodów ma filtry kabinowe, z tego tylko kolejna mała część ma te z węglem to po pierwsze.
Po drugie filtry standardowe – kabinowe bardzo słabo radzą sobie z PM poniżej 5, a jak wiemy najgroźniejsze i najwięcej jest PM 2,5 i mniejszych. Dodatkowo nie da się ocenić po jakim okresie filtr jest “zabity” i nie filtruje tylko oddaje do kabiny pył. Reasumując – dla niewielkiej części nowoczesnych samochodów, w których filtry wymieniane są częściej niż wynika z ogólnych zasad ( które są oczywiście ustalane dla powietrza znacznie czystszego, niż to z którym mamy do czynienia) powietrze jest odczuwalnie czystsze w środku, natomiast dla większości samochodów ( bo taką większość starych mamy na rynku i na ulicach) powietrze wcale nie różni się od tego z zewnątrz lub bardzo niewiele.
Mało tego w w wielu przypadkach udowodniono – naukowo, żeby nie było, że “atmosfera” w środku jest zdecydowanie bardziej trująca niż na zewnątrz. To by było tyle na temat ignorancji. EOT
Niestety, to Pan nie zrozumiał o czym był tekst. Jednym zdaniem, nie o jakości komunikacji zbiorowej, tylko wmawianiu opinii publicznej, że ogłoszenie “darmowych” przejazdów autobusami czy koleją będzie miało jakikolwiek wpływ na smog. Nie, nie będzie miało.
Jeśli czytelnicy nie rozumieją o czym jest tekst, polecam refleksję nad tym w jaki sposób jest napisany. Może to jakaś kwestia warsztatowa? 🙂
To chyba jednak kwestia poziomu niektórych czytelników.
To też bzdury. Każdy samochód na ulicy mniej to mniejsza emisja, fizyki Pan nie oszukasz. O ile to da się wyliczyć.
Dalej pan nic z tego nie rozumie, więc lepiej takich artykułów nie pisać.
Kończę dyskusję i polecam czytanie ze zrozumieniem. Bo widzę, że ta umiejętność mocno szwankuje.
Znacie się lepiej na problemach komunikacji miejskiej, niż zarządzający gigantycznymi systemami komunikaji miejskiej w Londynie, czy Paryżu? Każdy pretekst jest dobry, aby zachęcać ludzi do tego, aby przesiedli się na komunikację miejską. Chyba, że – tak, jak władze wielu miast regionu oraz samego KZK GOP – uznaje się, że autobusy i tramwaje to transport dla ubogich. Jeden samochód zostawiony w domu nie zrobi różnicy. Sto już tak. O komentarz można byłoby poprosić eksperta, bo Państwo raczej nie jesteście w tej dziedzinie specjalistami.
Nie trzeba być ekspertem w dziedzinie komunikacji, żeby wiedzieć, że “bezpłatna” komunikacja publiczna nie ma żadnego wpływu na ograniczenie smogu. Przynajmniej w Polsce.