Katowice mają coraz mniej mieszkańców. Większość dzielnic się wyludnia, a nieco lepiej jest tylko na południu. Urzędnicy tłumaczą, że podobną sytuację ma większość dużych miast w całej Polsce. Radni są zaniepokojeni i oczekują, że miasto znajdzie rozwiązanie problemu.
Katowice z roku na rok mają coraz mniej mieszkańców. Temat sytuacji demograficznej wywołał dyskusję na ostatnim posiedzeniu komisji rozwoju rady miasta. Statystyki faktycznie nie są optymistyczne. Jeszcze sześć lat temu liczba mieszkańców przekraczała 300 tys., a w zeszłym roku na pobyt stały lub czasowy w Katowicach zameldowanych było już tylko 281 950 osób. Rok do roku spadek wyniósł 3193 mieszkańców (w 2016 r. ich liczba wynosiła 285 143). Niewielki wzrost miasto odnotowało w pobytach czasowych. Radni są zaniepokojeni tą sytuacją. Pytali w jaki sposób miasto zamierza rozwiązać ten problem. Jak odpowiadali urzędnicy, taki trend występuje we wszystkich większych miastach Polski. Chociaż mieszkańców ubywa, to mieszkań w Katowicach jest coraz więcej. – Co roku buduje się około 1 tys. mieszkań. Mieszkamy coraz lepiej. Już nie mieszka się po 4 osoby w pokoju. Każdy chce mieć dla dziecka osobny pokój. Tak się dzieje w wielu miastach. Katowice nie są wyjątkiem, że się wyludniają – mówi Roman Olszewski, naczelnik wydziału budownictwa i planowania przestrzennego. Dodaje, że mimo to miasto rozwija się burzliwie, bo inwestorzy chcą inwestować w Katowicach. Odpowiedzi urzędników nie zadowoliły radnych. Ich zdaniem miasto powinno pokazać możliwe rozwiązania problemu, który skutkuje m.in. mniejszymi wpływami z podatków. Informacja o sytuacji demograficznej Katowic jest prezentowana co roku. Radni zostali zapewnieni, że w przyszłym roku analiza tych danych będzie jeszcze bardziej szczegółowa. Jak pokazują dane, w porównaniu do 2016, w 2017 największy spadek mieszkańców odnotowały dzielnice: Załęże (z 9 661 do 9 335 osób), Śródmieście (z 28159 do 27 346) i Dąbrówka Mała (z 5160 do 5 010). W pięciu dzielnicach liczba mieszkańców wzrosła. Były to: Zarzecze (z 2 520 do 2 647), Kostuchna (z 10 274 do 10 676), Podlesie (z 6178 do 6 353), os. Tysiąclecia (z 21 730 do 21 850) i os. Witosa (z 12 285 do 12 290).
I skąd takie zdziwienie w Urzędzie Miasta Katowice? Jeżeli nie słucha się głosów mieszkańców to wybiorą oni inne, bardziej przyjazne miejsce do zamieszkania. Przykładowo: Urząd Miasta Katowice sporządza plany ochrony przed hałasem. Grube i obszerne opracowania, za które płaci sporo pieniędzy. A potem zmienia zawarte w nich zapisy, modyfikuje i w końcu wykreśla lub odkłada do realizacji na czas bliżej nieokreślony. Konkretnie mowa tu o ekranach akustycznych wzdłuż ul. Mikołowskiej od Gallusa do autostrady A4. Całodobowe przekroczenie norm poziomu hałasu, a reakcji urzędników ZERO…
przyczyna wyludniana jest bardzo prosta , na Śląsk przyjechali gorole (przepraszam za to określenie) i większość jak przechodzi na emeryturę to wraca w swoje rodzinne strony , i tyle w temacie
To DTŚ i A4 są przyczyną wyłaniania miasta A nie mało parkingów. Tych jest mało bo pozom zbiorkomu jest beznadziejny A samochodów przybywa. Suburbanizacja jest droga donikąd co już dziś widać. To właśnie infrastruktura na którą Katowice wydają horrrendalne sumy na rzecz dzielnic południowych i brak atrakcyjnych przestrzeni w północnych dzielnicach są największym problemem tego miasta.
Godziny szczytu w Katowicach horror, korki, korki i jeszcze raz korki. Ceny mieszkań czy wysokość czynszów , opłat np. za wodę bardzo wysoka. Co w zamian się otrzymuje ? Menelstwo w parkach czy obasikane klatki schodowe. Mieszkałam w Katowicach od urodzenia i dziekuję bardzo, w zeszłym roku kupiłam dom w mieście graniczacym z Katowicami i wszyscy członkowie rodziny są dużo bardziej zadowoleni. Zdecydowanie najlepsza decyzja.
Jak ja zwykle płaczę ze śmiechu nad ludziskami którzy porządnego korka na oczy nie widzieli. Takiego jak w tych miastach, które rosną.
I tak, w Rudzie na pewno ani pół menela się nie uświadczy 😀
Jeżeli się zna miasto i jego problemy to jasno widać, że mieszkańców ubywa z dzielnic zaniedbanych, z małą ilością zieleni, ze starą infrastrukturą budowlaną często zasiedloną przez nieciekawe towarzystwo. W przypadku śródmieścia dochodzą jeszcze bzdurne pomysły komunikacyjne (strefa Tempo 30, wstawianie progów zwalniających na wjeździe do tej strefy, ograniczanie miejsc parkingowych kosztem ścieżek rowerowych z których mało kto korzysta (sorry – taki mamy klimat…) – większość mieszkańców bardziej te pomysły wkurzają i zwyczajnie utrudniają życie niż w czymkolwiek pomagają, nocne “łubu-dubu” z Mariackiej, które niesie się daleko poza tą ulicę – atrakcja dla przyjezdnych, ale przekleństwo dla mieszkańców, no i lumpiarnia i gówniarzeria pijąca i sikająca po bramach i klatkach schodowych… Efekt jest taki, że centrum miasta, to takie “Burdello militare” – głośno, brudno, z kiepskim dojazdem drogami i brakiem miejsc parkingowych, za to można się w niewyszukany sposób zabawić – jak jesteś młody i chcesz się “wyszumieć”, to jest ok. Ale gdy założysz rodzinę, to szybko stwierdzasz, że jest wiele lepszych miejsc do życia i wychowywania dzieci(inne miasta albo południowe dzielnice wspomniane w tekście, gdzie nie ma takich problemów).
Akurat strefa tempo 30, progi zwalniające i drogi rowerowe to bardzo dobre posunięcia. Piszę to jako mieszkaniec śródmieścia Katowic.
Ann – bardzo dobry komentarz. Panie Grzegorzu ja nie potrafię – uargumentować rzeczywiście bzdurnych pomysłów strefy tempo 30 i tych “przeszkadzajek” ,które tylko wydłużają czas dojazdu do domu /pracy i niszczą zawieszenie bogu ducha winnych kierowców. Urzędnicy posunęli się już do absurdu – i strefę tempo 30 siłą wprowadzają nawet na zadupiu w dzielnicy Dąbrówka Mała gdzie są totalnie pozapadane studzienki i zrujnowana droga argumentując to ochroną przed hałasem !!! A na ul. Pod Młynem jest nawet ograniczenie do 20 km/h i progi !!!! Ścieżki rowerowe też niestety są robione wg pomysłu urzędnika. To bardzo złe posunięcia i Ann świetnie je tu wypunktowała. Mało tego, zamiast stawiać na szybką kolej miejską (czyli wydzielony z jezdni, nie zacinający się na skrzyżowaniu tramwaj łączący dzielnice i centra miast a nie tylko dworce kolejowe pakuje się miliony w betonowe dachy węzłów przesiadkowych i buduje ścieżki rowerowe zabierając ludziom chodniki. Rowerem w naszym klimacie nie dojedzie się przez cały rok do pracy i znikomy będzie ten rodzaj transportu indywidualnego – widzę to dojeżdżając rowerem do pracy właśnie – wiem z doświadczenia jak mało ludzi z tej formy dojazdu korzysta. I żeby było jasne, nie korzystam z “wypasionej” ścieżki rowerowej, bo nie jest poprowadzona w sposób ułatwiający najszybsze dotarcie do centrum (a na wycieczkową trasę rowerową nie mam wtedy czasu ).
W 100% zgadzam się z mirekk. Od siebie dodam, że gdyby Radni byli faktycznie zaniepokojeni to głosy Katowiczan byłby wysłuchane. Nie potrzebujemy kolejnych galerii, co krok sklepów monopolowych, smrodu na ulicach czy wycinek drzew.
Urzad do dnia dzisiejszego nie zrobił listy osób na mieszkania komunalne i dziwi się ze ludzie szukają mieszkań gdzie indziej 😉
Banał powtarzany do znudzenia od lat: likwidacja niskiej emisji, sprawna komunikacja publiczna, remonty kamienic w śródmieściu połączone z usunięciem najgorszych meneli, bezpieczne i czyste ulice, dużo zieleni,,, Jak grochem o ścianę 😛
Likwidacja niskiej emisji to konieczność, ale nie ma wpływu na stan ludności miasta. Na obrzeżach syf niskiej emisji jest nie lepszy.
A meneli to pod mur czy tylko do obozu?