Reklama

Bezdomni zatruwają powietrze i życie mieszkańcom

Łukasz Kądziołka
Na początku było spokojnie. Nie przeszkadzali nikomu, sąsiedzi też nie wchodzili im w drogę. Jednak jakiś czas temu na miejsce musiała przyjechać policja. Jednego zabrała karetka. Drugi został odwieziony na izbę wytrzeźwień. Na opuszczonej działce przy ul. Cedrowej w Wełnowcu bezdomni czują się jak u siebie. W przeciwieństwie do mieszkańców.

Dwóch bezdomnych mężczyzn, starszy i młodszy, mieszka tu na stałe. Jedni twierdzą, że od roku. Inni mówią o paru miesiącach. Problem zasygnalizował, podczas spotkania prezydenta Marcina Krupy z mieszkańcami Wełnowca i Józefowca, Artur Jakubczyk. Zwracał wtedy uwagę, że skoro miasto tak dużą uwagę przywiązuje do czystego powietrza, to powinno koniecznie coś zrobić z tymi ludźmi. Smród dymu z ich ogniska roznosi się po całej okolicy. Bezdomni ogrzewają się paląc byle czym.

PRZECZYTAJ TEŻ: Dzielnica niczyja. Problemy mieszkańców Wełnowca i Józefowca

Ich domem stała się niewielka murowana altana obok Parku Wełnowieckiego. Pan Artur mieszka niedaleko. Na własną rękę ustalił nawet, że teren, na który wprowadzili się bezdomni, należy do miasta. – Oni traktują to jak swoją własność. Mamy osiedle, gdzie ludzie dbają o swoje posesje. Wychodzą na spacery z dziećmi i psami, a tuż obok mieszkają bezdomni. Są śmieci, lecą przekleństwa. Nie powinno tak być – mówił Artur Jakubczyk po spotkaniu, nie kryjąc zdenerwowania. Altana bezdomnych przy ul. Cedrowej3Faktycznie niewielka działka, na której znajduje się altana, jest własnością miasta. Jednak przez wiele lat teren był dzierżawiony przez osobę prywatną, która zmarła około 4 lata temu. Wtedy dzierżawa wygasła i pojawili się spadkobiercy. Ci chcieli pozbyć się działki. Chętnych nie było, więc działka trafiła z powrotem w ręce miasta. Od tego czasu o teren nikt nie dbał. Wcześniej był ogrodzony, ale ktoś wjechał w ogrodzenie i tak już zostało. To zachęciło bezdomnych. Altana, w której mieszkają, znajduje się naprzeciwko domków szeregowych przy ul. Cedrowej. Mieszkańcom tej ulicy od kilku miesięcy przestali się podobać tacy sąsiedzi. – Od czterech miesięcy ich obecność jest zauważalna. Na początku normalnie tu mieszkali, siedzieli cicho i nie przeszkadzali. Sam im czasem pomagałem, mama dawała im wodę. Zgłaszaliśmy to kilka razy. Moim zdaniem największym problemem jest to, że oni kopcą tym dymem. To śmierdzi i musimy zamykać okna. No i są agresywni – opowiada Mateusz Wesołowski, jeden z mieszkańców ul. Cedrowej. Altana bezdomnych przy ul. Cedrowej4
Sprawę, razem z mamą, zgłaszał na policję i straż miejską.  – Kilka razy. Może cztery albo sześć – mówi Mateusz. Potwierdza to Piotr Piętak, rzecznik katowickiej straży miejskiej. Funkcjonariusze byli na miejscu w tym roku 2 razy. Towarzyszył im również pracownik MOPS-u. Zgłoszenia dotyczyły zakłócania porządku. „Osoby te kilkakrotnie były informowane o możliwości uzyskania pomocy w schroniskach, noclegowniach czy jadłodajniach jak również zagrożeniach związanych z niewłaściwym sposobem użytkowania, w tym ogrzewania pomieszczeń zwłaszcza w sezonie zimowym oraz o zagrożeniach wynikających z nadużywania alkoholu” – czytamy w przesłanej przez niego informacji. Bezdomni nie chcieli pomocy, a strażnicy wezwali ich do posprzątania terenu. Podobno później byli zaskoczeni z jaką starannością to robili.

Do tej pory interwencje nie były drastyczne. Z wyjątkiem jednej. Wtedy na miejsce wezwana została policja. W nocy 13 września, około godziny 23 dyspozytor przyjął zgłoszenie o mężczyźnie, który wulgarnie się zachowuje, kopie w bramę wjazdową jednego z domów i ma nóż. Po przybyciu na miejsce funkcjonariusze noża nie znaleźli, ale i tak musieli obezwładnić bezdomnego. – Na widok policjantów zrobił się jeszcze bardziej agresywny – mówi kom. Aneta Orman, rzecznik KMP w Katowicach. Młodszy (29 l.) został zabrany na obserwację do szpitala, a starszy (ok. 60 l.) na izbę wytrzeźwień. – Zanim przyjechała policja to wyszedł do nich sąsiad. Grozili mu, że spiszą numery rejestracyjne i podpalą samochód. Policjanci mówili potem, żeby do nich nie podchodzić – opisuje Mateusz.

Altana bezdomnych przy ul. Cedrowej1Po spotkaniu z prezydentem Artur Jakubczyk złożył wniosek w sprawie bezdomnych. Miasto podjęło pierwsze kroki. Wydział gospodarki mieniem wysłał na początku listopada listy do wszystkich spadkobierców. Ci są proszeni o uporządkowanie tego terenu. Będą mieli dwa wyjścia. – Po pierwsze, mogą zlikwidować ten obiekt. Po drugie, zagospodarować go w sposób przyjazny dla mieszkańców -mówi Krzysztof Kaczorowski z biura prasowego UM. Na razie nie chce mówić o tym, co zrobi miasto jeśli zainteresowani się nie zgłoszą. – Musimy teraz czekać na odpowiedź – kończy Kaczorowski. Na pewno władze będą chciały, żeby spadkobiercy zwrócili nieruchomość w odpowiednim stanie.

Tymczasem Mateusz zauważył, że od niedawna stałych mieszkańców altany odwiedza trzeci mężczyzna. Jest łysy i dosyć młody. Tyle potrafi o nim powiedzieć. Czasami przyprowadza ze sobą innych. – To niepokojące, bo zrobiło się tu miejsce spotkań bezdomnych – mówi.


Tagi:

Dodaj komentarz

*
*