Protest przeciwko władzom Katowic. Mieszkańcy pokazali, że nie zgadzają się na samowolkę w podejmowaniu decyzji dotyczących inwestycji w mieście. Chcą, żeby Katowice byly dla mieszkańców, a nie dla deweloperów.
Pogoda nie pomogła organizatorom, ale i tak na Rynek przyszło, według ich szacunków, około 200 osób. Tyle rozdano żółtych kartek, które pokazywali w trakcie protestu jej uczestnicy. To było symboliczne ostrzeżenie dla władz Katowic. Choć podczas manifestacji wykrzykiwano hasła o „rozwaleniu układu” na Młyńskiej, to sami organizatorzy są pod tym względem bardziej ostrożni. – Najważniejszym postulatem jest w tej chwili ten, aby Katowice stanęły na głowie i uchwaliły miejscowy plan zagospodarowania. Największym problemem jest obecna partyzantka. Miejscowy plan zagospodarowania, który pokryłby 100% Katowic rozwiązałby 80% tych problemów, o których tutaj mówimy – mówi Adrian Sklorz, współorganizator protestu i prezes Stowarzyszenia Prawo-Ekologia-Zdrowie.
Osiedle Pietrzaka zamiast velostrady
Kato Protest, bo tak nazwano zgromadzenie, dotyczył kilku odrębnych spraw, ale przede wszystkim miał pokazać, że mieszkańcy nie zgadzają się na obecną politykę władz Katowic wobec deweloperów. Ich zdaniem miasto ułatwia im prowadzenie dochodowych inwestycji, pomijając mieszkańców.
To o planach spółki Pietrzak B.B. Sp.k. należącej do właściciela Grupy Pietrzak było ostatnio najgłośniej. Radni pozwolili na to, żeby na wąskim pasie przy ul. Mroźnej powstały nowe mieszkania. Dokładnie na tych samych działkach miała tam powstać velostrada łącząca Katowice z Sosnowcem. – Nasza dzielnica na przestrzeni następnych lat rozrośnie się praktycznie dwukrotnie. Obok kolei piaskowej ma powstać około 1000 mieszkań, za ul. Korczaka ma powstać 3,5 tys. mieszkań albo jeszcze lepiej. Wszystkie te tereny zielone, które tam obecnie mamy, mają zostać zabudowane – mówi Łukasz Woźniak, jeden z mieszkańców osiedla zaangażowany w inicjatywę Zielony Burowiec. Po jego przemówieniu zebrani zaczęli skandować „velostrada”.
Wieżowce obok domków w Kostuchnie
Sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Podobnie jak ta dotycząca dwóch wież przy ul. Hierowskiego. W Kostuchnie na postawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego firma Millennium Inwestycje dostała pozwolenie na budowę dwóch mieszkalnych wieżowców o wysokości około 56 metrów. O tym, że sąsiadująca z niską zabudową inwestycja nie powinna powstać mówiła Grażyna Szczurkowska z Mieszkańców dla Katowic: – Mieszkańcy dzielnicy będący na konsultacjach w 2007 roku (kiedy uchwalono plan – red.) pytali bardzo szczegółowo i dostawali informację, że nie będzie żadnej wysokiej zabudowy. Ostatecznie WSA podjął decyzję o uchyleniu w całości miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego. Jednak to może nie być koniec walki o ten teren, o czym więcej pisaliśmy TUTAJ.
Mieszkańcy Zarzecza mówią, że nie kupują w Lidlu
Głośna była też sprawa zalanego Lidla w Zarzeczu, który zdaniem mieszkańców nigdy nie powinien powstać. Tam inwestor otrzymał warunki zabudowy i postawił sklep na terenach zalewowych, ponieważ decyzja zapadła zanim obszar uznano za zalewowy. – Mieszkańcom zwiększono zagrożenie powodziowe. Lidl nadsypał się o 2 metry, wybudowano baseny powodziowe, które są obecnie zalewane. Gdyby mieszkańcy nie nadsypali brzegu rzeki Mlecznej o 1 metr, to woda poszłaby na nich – mówi Natalia Morawiec-Kolanko z ruchu społecznego „Ratujmy Mleczną”. Sprawa jest w prokuraturze, a mieszkańcy również dzisiaj zbierali podpisy pod petycją, w której postulują uchwalenie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego z zakazem zabudowy całej doliny rzeki Mlecznej i jej dopływów, a nie tylko jej niewielkiego fragmentu. – Nie wiem, kto tam (w Lidlu- red.)kupuje. Może osoby przyjezdne z innych dzielnic, ale nie mieszkańcy Zarzecza. Nikt, kto tam mieszka nie robi chętnie zakupów, bo nie chcemy chodzić po bułki i mleku do sklepu, który powoduje szkodę naszych sąsiadów – mówi Morawiec-Kolanko.
W Kato Proteście wzięli też udział radni Koalicji Obywatelskiej, która już w trakcie trwającej kadencji przestała być realną opozycją w radzie miasta. Organizatorzy uważają, że opozycja jest niezbędna, żeby zaszły zmiany w podejściu do rządzenia miastem. Sami, przynajmniej na razie, nie mają aspiracji politycznych. – Ja nie dostrzegam tu żadnych ambicji politycznych, ale do kwietnia jest jeszcze czas. Czy wyłoni się jakaś grupa, która będzie chciała startować w wyborach na radnych? Myślę, że ta kwestia jest otwarta – mówi Adrian Sklorz. Jego zdaniem kilka osób, które stałyby w opozycji do większości, zmieniłoby układ w radzie miasta.
Z wszystkimi postulatami Kato Protestu można zapoznać się TUTAJ.
100% Katowic rozwiązałby 80% tych problemów.
Zawsze sobie radni mogą przegłosować i wtedy ZPT można wywalić do kosza.
tak macie rację tylko co z tego jak Krupa deweloper ma nas w dupie czerpać kasę ile się da a jak się zacznie palić to wstawi swojego zastępcę żeby nikt nie ukazał prawdy jakie jest bagno zresztą uszok wstawił Krupę i dalej karawana jedzie mam prośbę czy ktoś mógł by napisać w ilu spółkach zasiada Uszok? podobno brakło by dnia żeby odwiedzić każda z nich
Podobno krupka, gdy dowiedział się o proteście, to zlikwidował kolejne 1000 miejsc parkingowych, aby miejsca pod nowe bloki nie zabrakło…
tylko referendum o odwołanie Krupy coś da inaczej nic nikt nie zrobi bo Krupa i jego dziadostwo z młyńskiej ma gdzieś mieszkańców którzy płacą podatki tylko referendum o odwołanie Krupy!!!
Zrobisz referendum to nagłośnią apel o bojkotowanie referendum. Niektórzy ludzie nie rozumieją, że lepiej zagłosować niż bojkotować.
W Katowicach jest taki program społeczny, “mieszkanie od developera za głos radnego” 🙂 to dzięki temu programowi w Katowicach można budować wszędzie i wszystko.
Właśnie mozna zrobić więcej. Można nie kupować w Lidlu, zawzięcie i stanowczo. Jeśli przyjechał tu żeby was wykorzystać i skrzywdzić to się zbuntujcie.
Krupa nie ma nic do gadania ! Deweloperzy sponsorowali mu kampanię wyborczą , to teraz rządzą w mieście !
Budują co chcą i jak chcą . Te protesty nic nie zmienią !
Mieszkańcy Zarzecza nie kupują w Lidlu? To ciekawe czyje są tam te samochody przed sklepem. Często przejeżdżając tamtędy widuję pełny parking, zwłaszcza w soboty. A takich sklepów jest w okolicznych dzielnicach więcej więc niech nikt nie mówi, że do ichniejszego Lidla ludzie z daleka przyjeżdżają. Lidlów, Kauflandów i jeszcze parę marek podobnych sklepów jest wszędzie pełno więc nie uwierzę, że ktoś będzie przez pół miasta akurat na Zarzecze do sklepu jechał.