Od kilku dni do katowickiej policji zgłaszają się kolejne osoby, którym nieznani sprawcy wypłacają pieniądze z kont. Wypłaty realizowane są w Stanach Zjednoczonych i na Malcie. To najprawdopodobniej efekt kradzieży danych w bankomatach. Do tej pory policja nie ustaliła, o które maszyny chodzi i w jaki sposób doszło do kradzieży.
To już kolejny raz, kiedy złodzieje atakują bankomaty w Katowicach i wykradają z nich dane. Ponad rok temu pisaliśmy o bankomacie w Alior Banku, w którym ktoś zainstalował nakładkę umożliwiającą nielegalne pozyskiwanie danych. Dochodzenie w tej sprawie zostało umorzone w październiku ubiegłego roku z powodu niewykrycia sprawców. Tym razem może być podobnie, bo sprawa jest bardziej skomplikowana. Dane wypłacających zostały skradzione na długo przed pierwszym zgłoszeniem. Prawdopodobnie na przełomie marca i kwietnia. Przestępstwo wyszło na jaw dopiero 18 czerwca, kiedy na policję zgłosił się pierwszy poszkodowany. Zauważył, że z konta zniknęły mu pieniądze, które ktoś wypłacił w Filadelfii. Od razu wskazał na bankomat przy ul. Koszarowej 6. Chodzi o punkt Euronetu na tyłach budynku Uniwersytetu Ekonomicznego. Jednak policjanci nie zauważyli na urządzeniu niczego podejrzanego. Od tamtej pory codziennie napływają nowe zgłoszenia.
– Do środy zgłosiło się do nas 13 poszkodowanych. Wszystkim z kont zniknęły pieniądze – mówi mł. asp. Sebastian Imiołczyk, z Komendy Miejskiej Policji w Katowicach. Wypłaty w wysokości od 300 do 3000 zł zostały zrealizowane ze Stanów Zjednoczonych i Malty. Do tej pory nie wiadomo czy do kradzieży danych wykorzystano tylko bankomaty, a jeśli tak, to które. – Nie mamy pewności czy chodzi tylko o bankomaty w Katowicach. W zgłoszeniach tylko dwa razy wymieniono bankomat przy ulicy Koszarowej, a łącznie poszkodowani wskazali na kilkadziesiąt punktów w całym mieście i poza Katowicami – wyjaśnia Imiołczyk.
Na razie nie wiadomo w jaki sposób złodzieje uzyskali dostęp do kont. Najprostszą metodą jest skimming, czyli instalacja nakładki na bankomacie. Dzięki czytnikowi kart magnetycznych i umieszczeniu kamery lub fałszywej klawiatury złodziej uzyskuje dostęp do pełnych danych konta osoby wypłacającej lub wpłacającej pieniądze. Później dane, po zdemontowaniu nakładki, wykorzystywane są do sklonowania karty i nielegalnych wypłat. Zwykle dokonuje się ich poza granicami kraju, w którym dochodzi do kradzieży. To znacznie utrudnia dojście do sprawców. – To najprymitywniejsza metoda. Tak samo jak da się zgrać kod magnetyczny z karty, tak można wgrać go ponownie na inną kartę – mówi Michał Ferdyniok, kierownik laboratorium informatyki śledczej Mediarecovery. Jak twierdzi, najczęściej wykradzione dane wykorzystywane są do wypłat niemal od razu. Tym bardziej dziwi fakt, że tym razem złodzieje zwlekali kilka miesięcy.
Kolejną metodą jest włamanie się do systemu bankomatu. W przypadku złamania kodów urządzenia wystarczy, że sprawca raz się do niego podłączy i znajdzie lukę w systemie. Dzięki temu bez fizycznej ingerencji w urządzenie uzyskuje dostęp do danych osób, które z niego korzystają. Policja nadal ustala, która z metod została zastosowana w przypadku kradzieży z 18 czerwca.
W zgłoszeniach poszkodowanych dominują bankomaty sieci Euronet. Z informacji biura prasowego firmy wynika, że ściśle współpracuje ona z policją. Najważniejsza informacja dla poszkodowanych jest jednak taka, że operator nie odpowiada za nielegalne pobranie pieniędzy z rachunku bankowego klienta. Według obowiązującego prawa, to bank ma obowiązek niezwłocznego zwrócenia pieniędzy wypłaconych dzięki nieautoryzowanej transakcji.
Firma Euronet prosi, aby wszelkie wątpliwości co do wyglądu bankomatów niezwłocznie zgłaszać telefonicznie do Działu Obsługi Klienta (numery kontaktowe to +48 801 324 024 oraz +48 22 519 77 71).