Zamiast lokalu gastronomicznego na parterze budynku, który powstaje w katowickim Rynku, ma być publiczna toaleta. To kolejny przykład decyzji władz miasta, która nie tylko może dziwić, ale przede wszystkim podejmowana jest w nieodpowiednim czasie.
O tym, że na parterze tzw. budynku C4, który ma zamknąć nowy Rynek od północy, będzie toaleta publiczna napisałem we wtorek (więcej o tym tutaj). Pierwotnie zaprojektowano tam bistro. Skąd ta zmiana? Nie bardzo wiadomo. Naczelnik wydziału inwestycji mówi tylko, że dostał polecenie od prezydenta i je wykonuje.
Z dokumentów przetargowych jasno wynika, że projektując pawilon nikt o publicznej toalecie nie myślał. “W budynku C4 przewiduje się lokalizację dwóch lokali gastronomicznych. Jeden niewielki lokal (kawiarenka) po prawej stronie budynku. (…) Drugi lokal (dwukondygnacyjny) w lewym skrzydle budynku.”
Nawet jeśli do prezydenta docierały głosy, że w Rynku nie ma publicznej toalety, a być powinna; nawet jeśli ktoś rozsądnie argumentował, że taka toaleta może być estetyczna, dobrze utrzymana i nie śmierdzieć; wreszcie nawet jeśli zmiana projektu nie będzie wymagała dużych kosztów (tego na razie nie wiemy), to nie powinno się marnować miejsca w ścisłym centrum miasta na toaletę! Zwłaszcza w budynku, którego budowa ma kosztować 3,565 mln zł netto.
Czym ma przyciągać nowy Rynek jeśli nie gastronomią? Jarmarkami w drewnianych budkach z mydłem i powidłem, zlotami food-trucków, niewielkim lodowiskiem w zimie? W porządku, takie imprezy też są potrzebne. Jednak podstawą powinny być działające przez cały rok restauracje, kawiarnie, cukiernie czy inne lokale gastronomiczne.