Wnikliwi obserwatorzy politycznego i społecznego życia Katowic wiedzą, że jednym z najaktywniejszych radnych jest od lat Józef Zawadzki. Często to co mówi publicznie wzbudza uśmiech lub śmiech. Ale radny nie tylko mówi, ale też pisze. W składaniu interpelacji kroku mogła mu dotrzymać chyba tylko Ewa Kołodziej. Od kiedy jednak była radna PO pracuje w sejmie, Józef Zawadzki nie ma konkurencji. Może dlatego jest taki pisarsko płodny, bo treść interpelacji najczęściej przygotowują mu inni. Ci, którzy są bezpośrednio zainteresowani załatwieniem swojej sprawy. Tak jak w tej dotyczącej planowanej podwyżki czynszów w mieszkaniach komunalnych, w której w całości został przedrukowany mój tekst na ten temat.
W piśmie złożonym 1 marca do prezydenta Katowic Marcina Krupy, Józef Zawadzki prosi o wyjaśnienie czy “Miasto Katowice planuje podwyżki czynszów w mieszkaniach komunalnych. Jeżeli tak, to jakie są przesłanki do podjęcia takiej decyzji”. Dalszą część interpelacji stanowi skopiowany ze strony katowice24.info tekst o projekcie uchwały, którego jednym z elementów ma być wspomniana podwyżka czynszów. W piśmie nie ma informacji o źródle pochodzenia tekstu.
Dzwonię do Józefa Zawadzkiego.
Panie radny, kto panu napisał interpelację w sprawie podwyżki czynszów w mieszkaniach komunalnych?
Józef Zawadzki: Ludzie mi różne pisma przysyłają, a ja je dołączam do interpelacji.
Tym razem dołączył pan mój tekst i nigdzie nie ma informacji, że skopiował go pan z mojej strony.
Jak pan chce, to mogę to dopisać.
Nie po to dzwonię. Chodzi o to, że ktoś mógłby mi zarzucić, że piszę panu interpelacje, bo są tam moje słowa z tekstu dziennikarskiego. Czy pan w ogóle zwraca uwagę na to co ludzie panu podsyłają?
Mam tyle tych spraw, że nie jestem w stanie wszystkiego sprawdzić. Ale wyjaśnię tę sprawę i do pana oddzwonię.
Minęły trzy dni, radny się już nie odezwał. Ale sposób w jaki powstają jego interpelacje wyjaśnia dlaczego od początku kadencji złożył ich już ponad 260.
Dopisać, dokleić, dosztukować, czyli Katowice a la Zawadzki.
Pewnie karę finansową za naruszenie praw autorskich i tak pokryliby podatnicy.