Tak z czysto ludzkiego punktu widzenia rozumiem zachowanie trzech dyrektorów z Parku Śląskiego, którzy zostali członkami Rady Pracowników i przez cztery lata są nie do ruszenia. Każdy orze jako może. Od kilku miesięcy w parku nie ma prezesa. Nie wiadomo kogo marszałek obsadzi na tym stanowisku i kto będzie musiał zwolnić miejsce na niższych szczeblach. Jednak mimo wszystko, to co zrobili, było bardzo nie fair w stosunku do szeregowych pracowników.
Dla tych, którzy sprawy nie znają. Panowie dyrektorzy Łukasz Buszman, Artur Cieślak i Tomasz Kaczmarek wymyślili jak się tu zabezpieczyć na wypadek, gdyby ktoś chciał ich zwolnić. Sposób był dosyć prosty. Wystarczyło zgłosić swoją kandydaturę w wyborach do Rady Pracowników, a potem dopilnować, żeby frekwencja wyniosła co najmniej 50% (więcej o tym tutaj). Cel został osiągnięty. Przez cztery lata panowie będą mieli gwarancję pracy, stanowiska i pensji. Nic tylko się cieszyć. Może nawet znajdą się tacy, którzy dyrektorom pogratulują sprytu, znajomości prawa, zdecydowania w działaniu i tupetu. Ja jednak jestem w tej drugiej, podejrzewam, znacznie szerszej grupie. W tej samej, w której są też szeregowi pracownicy Parku Śląskiego. Ci, którzy też boją się o swoje miejsca pracy, ale zabezpieczyć nijak się nie potrafią. Podobnie jak oni uważam, że dyrektorzy zachowali się cynicznie i niegodnie. Wykorzystali załogę do realizacji swoich celów. Ludzie podpisywali się pod ich kandydaturami, bo się bali. Jaki mają stosunek do dyrektorów i jakim darzą ich szacunkiem, pokazali w tajnym głosowaniu. Niemal połowa w wyborach nie wzięła udziału w ogóle, a sześć osób spośród 30 oddało głos nieważny.
Park Śląski od dawna nie jest “przyjaznym” zakładem pracy. To skrajnie upolityczniona instytucja oraz przechowalnia partyjnych działaczy i sympatyków konkretnej opcji. Zachowanie trzech dyrektorów jeszcze pogorszyło i tak już złą atmosferę w WPKiW. Wstydźcie się panowie. Jeśli macie odrobinę honoru, zrezygnujcie z zasiadania w Radzie Pracowników. Takim ruchem na pewno zyskalibyście szacunek załogi, którego teraz, niestety, już nie macie.