Od naszych informatorów dowiedzieliśmy się, że sklep z dopalaczami był zamknięty tylko przez chwilę. Ktoś zerwał plomby, które zostawił na drzwiach sanepid i nadal sprzedawał dopalacze. Przekazaliśmy sprawę policji. W środku funkcjonariusze zastali mężczyznę. Tłumaczył się, że o zakazie sprzedaży nic nie wiedział.
Dzisiaj rano o sklepie z dopalaczami znowu zrobiło się głośno. Podczas poniedziałkowej kontroli policja i sanepid znaleźli w końcu dopalacze. Do tej pory nie udało się to ani razu. Zabezpieczono 301 opakowań produktów, a sklep został zaplombowany. Więcej o tym piszemy TUTAJ. Było ryzyko, że sprzedawcy zmienią skład dopalaczy i będą dalej je sprzedawali. Okazało się, że nie musieli tego robić. Krótko po tym, jak rozniosła się wieść o zamknięciu sklepu z dopalaczami przy ul. Plebiscytowej, dostaliśmy informację, że sklep wcale nie jest zaplombowany. – Jakiś mężczyzna przyjechał wczoraj około 21, zdjął plomby i wszedł do środka, miał ze sobą wypchany plecak – mówi jedna z osób mieszkających na ul. Plebiscytowej. Było to jeszcze w poniedziałek, kilka godzin po kontroli służb. Na tym się nie skończyło. We wtorek rano przed sklepem zaparkował kurier. Wniósł do środka duży karton i odjechał. Jak widać, sklep był zamknięty, ale tylko formalnie. Doniesienia naszych informatorów przekazaliśmy policji. Reakcja była szybka. Około godziny 13 funkcjonariusze i pracownicy sanepidu weszli do środka. Dzisiaj nie znaleźli już dopalaczy, ale wewnątrz lokalu siedział mężczyzna. Musiał złożyć wyjaśnienia i podpisać oświadczenie, że wszedł do zaplombowanego sklepu. Podobno tłumaczył się, że o zakazie sprzedaży nic nie wiedział, a kiedy wchodził, plomb już nie było. Po wizycie, sklep został znowu zaplombowany. Sanepid złoży teraz zawiadomienie do prokuratury o zerwaniu plomb. Złamanie zakazu wejścia do lokalu może się wiązać z nałożeniem grzywny. Można się spodziewać, że to również nie zrobi wrażenia na handlarzach dopalaczami. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w rozwiązanie sprawy może ponownie włączyć się miasto. Tak jak ostatnio, władze mogłyby zatarasować wejście do lokalu kontenerem na gruz.
Zamiast wziąć się za gwałcicieli, złodziejów i morderców to biorą się za dopalacze. Przecież to ich życie i nikt inny nie będzie decydował za ich losy, chyba sami wiedzą co palą i co się z tym wiąże. I gdzie ta policja? Pod stadionem GKS śpią w radiowozach. Tyle powiem na ten temat.
Akurat piszący nie nawołuje, Za to ja – jak najbardziej, jako podatnik, mieszkaniec, obywatel, ojciec dzieci itd.
Prawo jakie by nie było ma służyć ludziom, a nie takim hienom żerującym na nałogach słabszych jednostek i powodujących śmiertelne zagrożenie dla nieświadomych.
Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: co w takiej sytuacji jest większym i mniejszym złem i wybrać to mniejsze, a docelowo zmienić tak prawo ( dodać wyjątek), żeby w takich sytuacjach reakcja władz i instytucji, które mają stać na straży porządku, zdrowia obywateli mogła być skuteczna zgodnie ze wszystkimi przepisami prawa.
Dlaczego piszacy artykul nawołuje do bezprawnego i nielegalnego działania jakim jest zastawianie wejscia do sklepu? Miasto jest wlascicielem? Czy kurna troche oleju w glowie szanowny panie piszacy nie brakuje?