Napastnicy sterroryzowali pracownika pilnującego budynku. Wyłamali drzwi w kilku pomieszczeniach i wynieśli m.in flagi i inne przedmioty, których kibice używają do oprawy meczów. Na razie nie wiadomo, kim byli sprawcy.
Policja odebrała zgłoszenie o zdarzeniu kilka minut po pierwszej w nocy. Kilkanaście osób przeskoczyło ogrodzenie i poszło w kierunku budynku klubu przy ul. Bukowej. Tam sterroryzowali stróża, mówiąc, że jeżeli będzie siedział cicho, to nic mu się nie stanie. Następnie intruzi wyłamali drzwi w kilku pomieszczeniach, ale weszli tylko do jednego. Zabrali z niego materiały służące do oprawy meczów. Porzucili je jednak kilkaset metrów dalej, w Parku Śląskim.
Od razu padły podejrzenia, że mogli to być kibole Ruchu Chorzów. Chorzowska policja, której podlega teren, na którym znajduje się budynek, na razie je dementuje. – To prawda, że osoby, które wtargnęły do budynku, były zamaskowane. Nie wiadomo jednak, czy miały na sobie barwy Ruchu, bo monitoring jest w tym miejscu czarno-biały – mówi Sebastian Imiołczyk, rzecznik chorzowskiej komendy. – Na nagraniach nie widać też, by mężczyźni mieli ze sobą jakiś sprzęt, taki jak maczety czy siekiery. Takie plotki też się pojawiły – dodaje Imiołczyk. Nieprawdą jest też pogłoska, że intruzi zdemolowali sklep GKS-u. Po odebraniu zgłoszenia na miejsce przyjechały oddziały prewencji i rozpoczęły przeszukanie Parku Śląskiego. Pies tropiący doprowadził policjantów do porzuconych w zaroślach materiałów klubowych GKS-u. Żadna z flag nie była uszkodzona, choć nie wiadomo, czy były to wszystkie skradzione rzeczy.
Trwają poszukiwania sprawców włamania. – Zabezpieczamy ślady na miejscu, zabezpieczyliśmy już też monitoring. Sprawdzamy też nagrania z kamer z miast ościennych, z Katowic i Siemianowic – mówi Imiołczyk. Ma to pomóc w ustaleniu, z jakiego kierunku przyszli sprawcy i jak dotarli na miejsce.